Mapy topograficzne
Pierwsza powojenna publikacja topograficzna ukazała się w 1945 r. Była to mapa Polski w skali 1:1 mln (wykonana piórkiem) wydana przez Służbę Topograficzną Wojska Polskiego, ukazująca kraj w nowych granicach z Ziemiami Zachodnimi i Północnymi oraz polskim nazewnictwem. Kolejne pozycje ukazały się w 1947 r., były to m.in. Atlas Samochodowy i mapa Polski w skali 1:500 000.
Na początku lat 50. organizacja cywilnej służby geodezyjnej oraz prace nad osnową były już na tyle zaawansowane, że można było przystąpić do wykonywania map. Po kilku latach przygotowań i analiz zdecydowano (1953), że podstawową skalą dla tego typu opracowań będzie 1:25 000. Wydanie ponad 5600 arkuszy tej mapy (i arkuszy w skalach pochodnych) zakończono w drugiej połowie lat 60. Przy jej opracowaniu korzystano z metody stereofotogrametrycznej (wykorzystując do tego zdjęcia lotnicze) oraz aktualizowano bezpośrednio w terenie mapy przedwojenne. Zanim jednak na dobre wystartowano, w 1955 r. rząd ustalił, że przydałaby się jeszcze szczegółowa mapa topograficzna 1:10 000. Zadanie to, wykonywane głównie przez służbę cywilną realizowano przez dziewiętnaście lat. Pod koniec tego okresu w 1970 r. zorientowano się, że są kłopoty z dotrzymaniem terminu oraz że kilkunastoletnie mapy należałoby zaktualizować. Ustalono zatem nowe harmonogramy, a z pomocą pospieszyła wojskowa służba topograficzna. Gigantyczne przedsięwzięcie ukończono dopiero w 1974 r.; łącznie wykonano ponad 16 tysięcy arkuszy map, z czego 16% było dziełem topografów wojskowych.
Tak się złożyło, że w 1968 r. uchwalono wprowadzenie nowego cywilnego układu współrzędnych „1965”. Od 1970 r. zaczęto zatem produkować mapy topograficzne dla tych samych obszarów, w tej samej skali, ale w dwóch różnych układach współrzędnych: jawne mapy dla gospodarki narodowej w tajnym układzie i tajne mapy dla wojska w de facto jawnym układzie.
Fragment mapy topograficznej w skali 1:25 000 (układ 65)
Pracy zamiast ubywać przybywało, zwłaszcza, że w 1977 r. zdecydowano, iż potrzebny jest cały ciąg skalowy: 1:10 000, 1:25 000, 1: 50 000, 1:100 000, 1:200 000, 1:500 000 i 1:1 000 000. Było to ponad siły wszystkich przedsiębiorstw geodezyjnych w Polsce wraz z wojskowymi topografami. Nie można było robić wszystkiego na raz. Poza tym odłogiem leżała aktualizacja dotychczasowych opracowań. Do 1985 r. udało się na przykład wydać mapy topograficzne w skali 1:25 000 tylko dla ok. 80 % powierzchni kraju.
Ciekawe są losy mapy w skali 1:50 000. Jej cywilną wersję w układzie „1965” wykonano w latach 1977-82 na bazie opracowania wojskowego. W 1993 r. rozpoczęto jednak prace nad jej nową koncepcją w układzie „1942”, a dwa lata później zdecydowano o przejściu na układ „1992”. Tak więc dzisiaj możemy natknąć się na mapy 1:50 000 powstałe w trzech różnych układach.
Fragment mapy topograficznej w skali 1:50 000 (układ 1992)
Ta kartograficzna „twórczość” zaowocowała nie tylko spadkiem dokładności geometrycznej map, wywołanym m.in. zmianami układów współrzędnych i stosowaną wówczas technologią, ale i niespójnymi zasadami redakcji (często nieprzystającej do potrzeb odbiorców) oraz nonsensownymi pomysłami cenzury. Doprowadzało to do takich anomalii, że na mapach w skali 1:50 000 mamy obiekty, których brakuje na mapach 1:10 000, albo nie ma siatki kilometrowej, zaś siatka kartograficzna nie wiadomo dlaczego jest skręcona o bliżej nieznany kąt. Trudno taki produkt w ogóle nazwać mapą.

* K – kartograficzna, T – topograficzna
Wg: M. Stankiewicz, A. Głażewski „Współczesne mapy topograficzne w wersji cywilnej”, Kartografia Polska u progu XXI wieku, Warszawa, 2000
W latach 90. rozpoczęło się mozolne porządkowanie polityki wydawniczej. W 1994 r. wprowadzono wreszcie instrukcję techniczną regulująca redakcję map w skali 1:10 000, a rok później ukazała się robocza wersja mapy topograficznej w skali 1:50 000 wykonana według także zmienionych zasad redakcyjnych. Oba produkty zyskały nowoczesną szatę graficzną. Skalami „wiodącymi” stały się 1:10 000 i 1:50 000, a mapy zaczęto wreszcie produkować w technologii cyfrowej. Przez pierwsze lata było to, co prawda, działanie trochę na oślep (brak standardów), ale z drugiej strony było też formą zdobycia doświadczenia w technologiach cyfrowych i to zarówno dla firm wykonawczych, jak i administracji.
|