Pochyłomierze pojawiły się w seryjnych odbiornikach GNSS całkiem niedawno, bo w 2012 roku. Jako pierwszy zamontował je amerykański Trimble, ale w jego ślady szybko poszli inni producenci, oczywiście znacznie obniżając wysokie początkowo ceny sprzętu. Sensor ten zwiększył wygodę pomiarów satelitarnych, bo dzięki niemu nie trzeba było pilnować pionowości tyczki. Pozwolił również mierzyć miejsca, gdzie jej ustawienie w pionie jest niemożliwie – np. naroża budynków. Wynalazek nie był jednak wolny od wad. Wrażliwość na pole elektromagnetyczne sprawiała, że szczególnie w obszarze zabudowanym wiarygodność wskazań sensora była ograniczona. Wygodę użytkowania zmniejszała także konieczność częstego kalibrowania pochyłomierza oraz ograniczony zakres działania (na ogół do 30 stopni).
Mając na uwadze wymienione ograniczenia, Leica Geosystems postanowiła zaprojektować odbiornik, który będzie od nich wolny. Efektem tych prac był zaprezentowany w 2017 roku model GS18 T, który wyróżniała wbudowana inercyjna jednostka pomiarowa (IMU) – sensor ten działa przy dowolnym wychyleniu, jest odporny na zakłócenia pola elektromagnetycznego i nie wymaga kalibracji. Dzięki temu znakomicie zwiększa wydajność pomiaru i sprawia, że na zawsze można już zapomnieć o konieczności pionowania tyczki. Jest tylko jedno „ale”, a mianowicie cena, która w momencie premiery ponad czterokrotnie przewyższała koszt konkurencyjnych modeli z tradycyjnym pochyłomierzem.
I w tym przypadku nie trzeba było jednak długo czekać na ripostę konkurencji. Dziś odbiorniki GNSS z IMU znajdziemy w ofercie większości producentów sprzętu satelitarnego. Co ważne, ich ceny są tylko nieznacznie wyższe od modeli bez tej jednostki! Rodzi się zatem podejrzenie, czy za tak imponującą obniżką cen nie idzie przypadkiem znaczący spadek jakości.
• Jeden kraj pochodzenia, dwa różne instrumentyPostanowiliśmy to sprawdzić, testując dwa odbiorniki chińskich marek Gintec i Kolida, które udostępnił nam ich krajowy dystrybutor – firma Geopryzmat z Raszyna. Choć wciąż nie brak opinii, że sprzęt pomiarowy z Państwa Środka to klony różniące się co najwyżej obudową – bohaterowie naszego testu ewidentnie temu przeczą.
Kolida K1 Pro bazuje na 336-kanałowej płycie odbiorczej Trimble’a. Jak większość precyzyjnego sprzętu na rynku, odbiornik śledzi wszystkie systemy GNSS, ale pozwala też korzystać z satelitarnych korekt RTX o centymetrowej dokładności. Odbiornik posiada IMU działające w wychyleniu do 60°. W specyfikacji uwagę zwraca także obudowa spełniająca wyśrubowaną normę pyło- i wodoszczelności IP68...
Pełna treść artykułu w lutowym wydaniu miesięcznika GEODETA