W czerwcu br. niewielka firma G. z Mikołowa zwróciła się do Geodezyjnej Izby Gospodarczej z prośbą o interwencję w związku ze zbyt wysokim – w jej opinii – naliczeniem opłat za prace geodezyjne dotyczące inwentaryzacji powykonawczej sieci kanalizacyjnej. Rzecz dotyczyła mikołowskiego ośrodka dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej.
Interwencja GIG w starostwie nie przyniosła rezultatu, dlatego Izba wystąpiła do wojewódzkiego inspektora nadzoru geodezyjnego i kartograficznego w Katowicach o zajęcie się tą sprawą. Śląski WINGiK przyznał rację skarżącemu się przedsiębiorcy (odpowiedź z 24 lipca br.), pisząc m.in., że „naliczona i pobrana przez organ prowadzący państwowy zasób geodezyjny i kartograficzny opłata została znacząco zawyżona. Domaganie się wykonawcy prac zwrotu niesłusznie pobranej opłaty należy uznać za uzasadnione”. Co ciekawe, ta w istocie drobna sprawa, jak podaje GIG, spowodowała: „próby zastraszenia wykonawcy przez kierownika ODGiK, łącznie z sugestią, iż jeśli podejmie działania o zwrot opłaty, to nie tylko zacznie mieć w ośrodku poważne kłopoty, ale firmy budowlane przestaną tej firmie zlecać roboty”.
Czyżby to nie była jedyna „drobna sprawa”?
Odpowiedź Małgorzaty Kosin, wojewódzkiego inspektora nadzoru geodezyjnego i kartograficznego, na wystąpienie Geodezyjnej Izby Gospodarczej.