|2022-01-24|
Prawo
WSA w Kielcach o podwójnej weryfikacji i nie tylko
W niedawnym wyroku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach odniósł się do kilku różnych kwestii związanych z poprawną weryfikacją pracy geodezyjnej.
Weryfikacja raz czy wiele razy
Sprawa dotyczy pracy geodezyjnej polegającej na wznowieniu znaków granicznych i ustaleniu przebiegu granic. Jej wykonawca otrzymał 15 stycznia 2021 r. negatywny protokół weryfikacji. Po odniesieniu się wykonawcy do uwag weryfikatora 29 stycznia starosta wystawił kolejny negatywny protokół. Dopiero później urząd wydał decyzję administracyjną dotyczącą odmowy przyjęcia materiałów do PZGiK.
W ocenie wykonawcy taka podwójna weryfikacja była bezprawna. Geodeta zauważył ponadto, że w drugim protokole urząd wycofał się z części wcześniejszych uwag.
Gdy sprawa trafiła do WINGiK-a, ten przyznał rację starostwu. Wykonawca odwołał się następnie do WSA w Kielcach, ale ten – wyrokiem z 26 października 2021 r. (sygn. akt II SA/Ke 592/21) – oddalił jego skargę.
W uzasadnieniu sędziowie powołali się na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2018 r. (sygn. akt I OSK 425/16). Wynika z niego, że weryfikacja zgłoszonej pracy geodezyjnej może nastąpić więcej niż raz w toku postępowania. „Dostrzeżenie w toku postępowania odwoławczego – już po sporządzeniu protokołu weryfikacyjnego i jego przedstawieniu wykonawcy – dalszych wadliwości zgłoszonej pracy, nakłada na organy Służby Geodezyjnej i Kartograficznej obowiązek ponowienia weryfikacji. To zaś wiąże się z obowiązkiem sporządzenia kolejnego protokołu weryfikacyjnego obejmującego wcześniej niedostrzeżone wadliwości” – podkreśla kielecki WSA. „Kwestia należytej weryfikacji i zapewnienia, by do zasobu trafiły wyłącznie dane i materiały prawidłowe, nie jest bezpośrednio powiązana z ilością sporządzonych protokołów, lecz prawidłowością pracy i wykonawcy pracy geodezyjnej, i organu prowadzącego weryfikację” – czytamy w orzeczeniu.
Stare czy nowe standardy?
Punktem spornym było także to, czy geodeta powinien był przygotować operat wg starych, czy nowych standardów geodezyjnych. Wykonawca twierdził, że skoro weryfikacja nastąpiła już po wejściu w życie nowego rozporządzenia, to właśnie ono powinno mieć w tej pracy zastosowanie. WSA (podobnie jak starosta i WINGiK) był jednak innego zdania. Kluczowa jest tu bowiem data zgłoszenia pracy, a nie jej weryfikacji – podkreślił sąd.
Kolejnym zarzutem do pracy był brak załączenia do protokołu ustalenia przebiegu granic analizy, o której mowa w § 39 ust. 3 starego rozporządzenie ws. EGiB. Wykonawca bronił się jednak, że taki dokument przedstawił. WSA ocenił, że geodeta załączył jedynie informację, iż „szczegółową analizę udostępnionej dokumentacji przedstawiono w sprawozdaniu technicznym…”. Analiza ta nie jest jednak tożsama z analizą wiarygodności materiałów. „Protokół ustalenia przebiegu granic działek ewidencyjnych wraz z załącznikami do tego protokołu jest materiałem wynikowym opracowania, przeznaczonym dla zleceniodawcy pracy, jak również dowodem w postępowaniu administracyjnym w sprawie zatwierdzenia ustalonych granic, a w związku z tym treść jego załączników powinna być kompletna” – zwraca uwagę WSA.
Naruszenie licencji czy błąd systemu?
Geodecie zarzucono ponadto naruszenie licencji na dane PZGiK. Dotyczy to wypisów z EGiB, które wydano w 2019 r., a pracę zgłoszono w roku 2020. Przed WSA wykonawca bronił się, że w postępowaniu przed WINGiK-iem pominięto jego wniosek dowodowy „o powołanie biegłego informatyka na okoliczność awarii oprogramowania w czasie przeprowadzania weryfikacji zgłoszenia oraz o wystąpienie o informację w zakresie wystawienia licencji i wniesienia stosownej opłaty…”.
Jednak w ocenie WSA nie budzi wątpliwości, że w tym przypadku doszło do naruszenia licencji, a okoliczności, na które zwraca uwagę geodeta, „nawet gdyby zaistniały, nie miałyby istotnego wpływu na wynik przeprowadzonej weryfikacji dokumentacji”.
Orzeczenie nie jest prawomocne.
Chcesz być na bieżąco z wydarzeniami w geodezji i kartografii? Zapisz się na newsletter!
Jerzy Królikowski
|