|2021-07-13|
Geodezja, Prawo
WSA o weryfikacji pracy geodezyjnej bez upoważnienia
Czy jeśli protokół weryfikacji pracy geodezyjnej został podpisany przez pracownika ODGiK, który nie posiada upoważnienia starosty/prezydenta miasta, czynność tę można w ogóle uznać za przeprowadzoną? Głos w tej sprawie zabrał niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie.
Wyrok dotyczy pracy geodezyjnej, która obejmowała wykonanie mapy do celów prawnych oraz wznowienie znaków granicznych i wyznaczenie punktów granicznych. Przygotowane przez wykonawcę materiały zostały zweryfikowane przez MODGiK z wynikiem negatywnym. Geodecie zarzucono przede wszystkim brak wystarczającego opisu przebiegu i rezultatów wykonanych prac geodezyjnych w odniesieniu do ich celu i zakresu. Wskazano m.in. na brak wystarczającego opisu dokonanej analizy materiałów źródłowych, wyników obliczeń, przyjętych założeń oraz wniosków końcowych z przeprowadzonej analizy.
Wykonawca nie zgodził się jednak z tymi uwagami i tak sprawa trafiła do WINGiK-a. Ten w większości podzielił jednak argumentację przedstawioną przez MODGiK, uznając, że w tej formie dokumentacja nie nadaje się do przyjęcia do PZGiK.
Geodeta nie złożył jednak broni i zaskarżył obie decyzje do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w skardze do WSA wykonawca nie koncentrował się na konkretnych zarzutach z protokołu weryfikacji, ale na uchybieniach formalnych. Zwrócił bowiem uwagę, że protokół ten został podpisany przez pracownika MODGiK, który nie posiadał upoważnienia prezydenta miasta do przeprowadzenia weryfikacji. Zarzucił ponadto, że w swojej decyzji miejscy urzędnicy nie wskazali mu, co należy poprawić, aby jego operat został przyjęty do PZGiK.
WINGiK nie podzielił jednak tych argumentów. Jak wyjaśniał, nieprawidłowości i uchybienia organu I instancji pozostają bez wpływu na treść decyzji zaskarżonej do WSA. Brak umocowania osoby dokonującej weryfikacji na etapie czynności materialno-technicznej nie skutkuje bowiem automatycznie umorzeniem postępowania w celu przyjęcia materiałów do zasobu. Zdaniem WINGiK-a w sprawie istotne jest to, że o ile protokół weryfikacji faktycznie podpisała osoba bez stosownego upoważnienia, o tyle pod decyzją o odmowie przyjęcia dokumentacji do PZGiK widnieje już sygnatura osoby upoważnionej.
Wyrokiem z 13 maja br. (sygn. akt II SA/Sz 1079/20) WSA w Szczecinie uchylił zaskarżone decyzje prezydenta miasta oraz WINGiK-a, uznał bowiem, że zostały one wydane z naruszeniem prawa procesowego, co mogło mieć wpływ na treść rozstrzygnięcia.
W uzasadnieniu sąd podkreślił, że etap weryfikacji pracy powinien być dokonany ze szczególną starannością i musi obejmować wszystkie stwierdzone nieprawidłowości, dając tym samym szansę geodecie na poprawienie błędów. Przy czym stwierdzone uchybienia i nieprawidłowości powinny zostać opisane w sposób czytelny, zawierając jednocześnie odniesienie do naruszonych przepisów, a więc w taki sposób, który z jednej strony umożliwia geodecie podjęcie polemiki, a z drugiej stanowi dla niego jasną wskazówkę, czego oczekuje organ w ramach złożenia poprawionej pracy.
Z przepisów Prawa geodezyjnego i kartograficznego wynika jasno, że weryfikacji pracy geodezyjnej dokonuje organ Służby Geodezyjnej i Kartograficznej, w tym przypadku starosta/prezydent miasta. Oczywiście może on przekazać kompetencje w tym zakresie innemu pracownikowi urzędu, konieczne jest jednak udzielenie pisemnego upoważnienia – podkreśla WSA. Oznacza to, że protokół weryfikacji powinien zostać podpisany bądź przez prezydenta miasta, bądź przez jedną z upoważnionych osób.
„Nie ulega, zdaniem Sądu wątpliwości, że czynności związane z weryfikacją przekazanej dokumentacji mogą być dokonywane przez pracowników Ośrodka, jednak sam protokół, jako dokument wywołujący istotne skutki prawne, winien zostać sporządzony (lub co najmniej sprawdzony) i podpisany przez organ Służby Geodezyjnej i Kartograficznej, bądź upoważnioną przez niego osobę, działającą w jego imieniu. Stwierdzone uchybienie ma istotny charakter, bowiem dokumenty podpisane przez nieuprawnioną osobę nie wywołują skutków prawnych” – czytamy w uzasadnieniu.
„W praktyce oznacza to, że sporządzenie i podpisanie protokołów weryfikacji przez nieuprawnionego pracownika MODGiK nie mogło mieć dla geodety wiążącego charakteru, a konsekwencją tego stanu rzeczy musi być uznanie, że decyzje administracyjne zostały wydane z pominięciem obowiązkowego etapu weryfikacji” – ocenia WSA.
Sąd nie podzielił przy tym stanowiska WINGiK-a o niewiążącym charakterze protokołu weryfikacji. „Przyjęcie takiego założenia czyniłoby etap weryfikacji pracy geodezyjnej iluzorycznym i stanowiłoby całkowite zaprzeczenie tezy o gwarancyjnym charakterze tego dokumentu” – podkreśla WSA.
Sędziowie powołują się w tym miejscu na orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2018 roku (sygn. akt I OSK 425/16). Zgodnie z jego uzasadnieniem „treść sporządzonego przez organ protokołu weryfikacji zakreśla pole sporu pomiędzy organem a wykonawcą pracy. Istnienie owego obszaru kontrowersji co do legalności wykonanej pracy uniemożliwia, na tym etapie postępowania, przyjęcie tej pracy do zasobu. Tym samym treść protokołu weryfikacji ma dla wykonawcy prac przede wszystkim charakter gwarancyjny, bowiem tylko w zakresie dostrzeżonych przez organ nieprawidłowości, uzewnętrznionych w precyzyjny sposób – stosownie do wymogów formularza stanowiącego załącznik nr 4 do ww. rozporządzenia – wykonawca robót geodezyjnych lub kartograficznych ma prawo ustosunkować się do wyników weryfikacji”.
„Przy tak określonym, doniosłym znaczeniu etapu weryfikacji pracy geodezyjnej i samego protokołu sporządzenie i podpisanie tego dokumentu przez podmiot nieuprawniony, a w konsekwencji pominięcie etapu weryfikacji, należy uznać za istotne naruszenie prawa, które mogło mieć wpływ na treść zaskarżonej decyzji” – podsumowuje szczeciński WSA.
Orzeczenie nie jest prawomocne.
Chcesz być na bieżąco z wydarzeniami w geodezji i kartografii? Zapisz się na newsletter!
Jerzy Królikowski
|