|2021-09-23|
Geodezja, Prawo
WSA o "pajączkach" w zgłoszeniu pracy geodezyjnej
Czy w ramach jednego zgłoszenia pracy geodezyjnej można wykonać dwie mapy z inwentaryzacji powykonawczej? Głos w tej sprawie zabrał niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu.
Sprawa dotyczy stosowania przez geodetów tzw. pajączków, czyli określania w zgłoszeniu pracy geodezyjnej dwóch lub więcej obszarów połączonych wąskimi przesmykami. W ten sposób geodeta w ramach jednego zgłoszenia (a więc i jednej opłaty ryczałtowej za materiały PZGiK) może zrealizować kilka zleceń dla różnych działek.
Tak też było w przypadku sprawy analizowanej przez WSA w Poznaniu. Dotyczyła ona pracy polegającej na wykonaniu geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej obiektów budowlanych. Jako obszar objęty pracą geodeta określił zamknięty wielobok z dwoma wyodrębnionymi obszarami oddalonymi od siebie o około 1,3 km połączonymi ze sobą pasem o szerokości 0,07 m.
Na etapie weryfikacji starosta zakwestionował jednak takie rozwiązanie, wystawiając wykonawcy negatywny protokół. Weryfikator wskazał, że praca została wykonana niezgodnie z jej celem, gdyż opracowano dwie mapy dotyczące dwóch niezwiązanych ze sobą i niespójnych obszarów. W ocenie powiatowych urzędników ma to na celu obejście przepisów Prawa geodezyjnego i kartograficznego, skutkując uszczupleniem dochodów powiatu. Zgodnie z art. 2 pkt 7b Pgik w wyniku prac geodezyjnych powinna powstać jedna mapa obejmująca swym zasięgiem spójny obszar objęty jednym zamierzeniem budowlanym. O spójnym obszarze mówi również art. 12 ust. 2c pkt 1 Pgik w kontekście uzupełnienia zgłoszenia prac o zwiększenie obszaru objętego zgłoszeniem o obszar bezpośrednio do niego przyległy.
Wykonawca przedmiotowej pracy nie zgodził się jednak z tymi argumentami. Jak wskazał w odwołaniu od decyzji starosty, obszar zgłoszony przez wykonawcę może zawierać większą liczbę inwentaryzowanych zamierzeń budowlanych, gdyż stosowny przepis nie zawiera w tej mierze żadnego ograniczenia. Ponadto ustawodawca nie zdefiniował pojęcia „obszaru” ani „obszaru przyległego”, a zgłaszanie obszaru przyległego dotyczy tylko zgłoszenia uzupełniającego, którego w tej sprawie nie było. Dodał też, że jego zgłoszenie zostało zakwestionowane dopiero na etapie weryfikacji.
WINGiK utrzymał w mocy zaskarżoną decyzję, choć wbrew argumentom starosty uznał, że cel pracy został w tym przypadku zrealizowany. W ocenie inspekcji rozstrzygnięcie to było słuszne, gdyż obszar prac był niezgodny ze zgłoszeniem. Wykonawca powinien był bowiem wykonać jedną mapę dla całego zadeklarowanego obszaru, a więc również dla przesmyku.
Wyrokiem z 25 sierpnia br (sygn. akt III SA/Po 356/21) Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uchylił zaskarżoną decyzję. Wcale nie oznacza to jednak, że w jego ocenie „pajączki” są dozwolone. Wręcz przeciwnie. Rozstrzygnięcie zapadło bowiem wyłącznie ze względów formalnych. Wbrew art. 12 ust. 6 Pgik WINGiK nie zwrócił bowiem wykonawcy wyników jego pracy ani nie sporządził protokołu zawierającego opis stwierdzonych uchybień i nieprawidłowości oraz nie doręczył mu go.
W uzasadnieniu WSA podzielił natomiast merytoryczne argumenty WINGiK-a. W ocenie sędziów z zawartej w art. 2 pkt 7b Pgik definicji inwentaryzacji powykonawczej wynika, że powinna zostać sporządzona jedna mapa obejmująca swym zasięgiem spójny obszar objęty jednym zamierzeniem budowlanym. Przepis ten wyraźnie stanowi o mapie w liczbie pojedynczej – podkreśla sąd.
Uzasadnione zdaniem WSA jest też stanowisko WINGiK-a, że obszar prac jest niezgodny ze zgłoszeniem. Geodeta wykonał bowiem prace jedynie w odniesieniu do dwóch działek oddalonych od siebie o 1,3 km, natomiast pominął pozostały obszar określony w zgłoszeniu.
Orzeczenie nie jest prawomocne.
Chcesz być na bieżąco z wydarzeniami w geodezji i kartografii? Zapisz się na newsletter!
Jerzy Królikowski
|