|2013-02-07|
Geodezja, Prawo, Ludzie
Wątpliwości pozostają
W lutowym wydaniu GEODETY o gleboznawczej klasyfikacji gruntów rozmawiamy w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi z zastępcą dyrektora Departamentu Gospodarki Ziemią Jerzym Kozłowskim (na fot. z lewej) oraz naczelnikiem Wydziału Geodezji i Klasyfikacji Gruntów Waldemarem Władzińskim.
fot. Anna Wardziak
|
|
|
|
|
|
29 listopada 2012 r. weszło w życie nowe rozporządzenie ws. gleboznawczej klasyfikacji gruntów (DzU z 2012 r., poz. 1246). Od wydania poprzednich przepisów regulujących te kwestie minęło ponad pół wieku. Jak zapewniają przedstawiciele resortu rolnictwa, zmiany skupiły się na dostosowaniu rozporządzenia do aktualnej sytuacji prawnej. Rewolucji zatem nie będzie. Dodatkowo uregulowano m.in. kwestie gruntów zrekultywowanych, które wróciły do produkcji rolniczej, oraz gruntów zmeliorowanych. Nie rozstrzygnięto jednak, kto może być klasyfikatorem gruntów i które grunty są z klasyfikacji wyłączone. Wszystkie grunty rolne i leśne podlegające gleboznawczej klasyfikacji gruntów w Polsce obejmują obszar ok. 20 mln ha. Tak zwana klasyfikacja powszechna była na nich przeprowadzana w latach 1956-70.
ANNA WARDZIAK: Prawo geodezyjne i kartograficzne weszło w życie w 1989 r. Jak to się stało, że zawarta w nim delegacja do wydania rozporządzenia ws. klasyfikacji aż do tej pory nie była wypełniona?
JERZY KOZŁOWSKI: Przez lata nie zauważano braku rozporządzenia, może dlatego, że gleby nie zmieniają się z roku na rok. Z czasem jednak zaczęły narastać problemy związane z błędami w klasyfikacji pierwotnej oraz szybkimi zmianami urbanizacyjnymi i powstawaniem gleb antropogenicznych, głównie w otulinach wielkich kopalń odkrywkowych i w innych regionach, gdzie nastąpiły prace rekultywacyjne. Takie zrekultywowane grunty wykorzystywano rolniczo, ale nie było możliwości nadania im klasy. To nowe zjawisko należało w urzędowej tabeli klas gruntów uwzględnić, bo np. w zagłębiu konińskim przy próbie opodatkowania rolników podatkiem od nieruchomości podnosiły się protesty. WALDEMAR WŁADZIŃSKI: Poza tym poprzednia delegacja ustawowa z art. 26 Pgik nakładająca obowiązek wydania rozporządzenia była niekonstytucyjna. Było w niej powiedziane, że minister właściwy ds. rozwoju wsi określi w drodze rozporządzenia: po pierwsze, urzędową tabelę klas gruntów, po drugie, sposób i tryb przeprowadzania gleboznawczej klasyfikacji gruntów, ale także po trzecie, rodzaje gruntów wyłączonych z klasyfikacji, po czwarte, szczegółowe warunki, jakim powinny odpowiadać podmioty wykonujące tę klasyfikację, oraz po piąte, niezbędne kwalifikacje zawodowe osób wykonujących klasyfikację. Natomiast sądy administracyjne podnosiły, że te trzy ostatnie punkty powinny być uregulowane ustawowo. Z powodu wadliwości delegacji nie można było uruchomić procesu wydania tego rozporządzenia i dopiero niedawno ustawą z 7 maja 2009 r. o uchyleniu lub zmianie niektórych upoważnień do wydawania aktów wykonawczych (DzU nr 98, poz. 817) została dokonana zmiana art. 26 ust. 1 Pgik. Umożliwiono tym samym podjęcie prac nad rozporządzeniem. Już wcześniej Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG) w Puławach przygotował projekt urzędowej tabeli klasyfikacji gruntów. Teraz zleciliśmy więc tylko jej dostosowanie do obecnego stanu wiedzy w zakresie gleboznawstwa, a następnie Departament Gospodarki Ziemią wziął na siebie cały skomplikowany proces legislacyjny.
Jak się ma nowe rozporządzenie do starego? JK: Najważniejsze, że nowymi przepisami nie wzruszamy dotychczasowej klasyfikacji. Jej ustalenia nadal obowiązują (§ 12 nowego rozporządzenia), czyli dalej są dowodem we wszystkich postępowaniach, czy to podatkowych, czy wywłaszczeniowych. Oczywiście do czasu, kiedy nie zmieni się tych ustaleń na podstawie nowego rozporządzenia.
WW: Nowe rozporządzenie uwzględnia procedury obowiązujące w ustawie Kodeks postępowania administracyjnego (dawniej przy prowadzeniu klasyfikacji gruntów obowiązywał szczególny tryb postępowania administracyjnego). Ponadto rozporządzenie z 1956 r. zawierało urzędową, ale dość ogólną tabelę klas gruntów. Dotychczas klasyfikatorzy przy przeprowadzaniu pierwotnej gleboznawczej klasyfikacji gruntów posługiwali się więc wydanym dodatkowo „Komentarzem do tabeli klas gruntów”, w którym znalazł się bardzo szczegółowy opis wszystkich gleb. Obecnie obowiązująca urzędowa tabela klas gruntów, stanowiąca załącznik do rozporządzenia Rady Ministrów z 12 września 2012 r. w sprawie gleboznawczej klasyfikacji gruntów, uwzględnia zarówno zapisy z tabeli klas gruntów z 1956 r., jak i komentarza do tabeli klas gruntów z 1963 r.
Kto ponosi koszty klasyfikacji? WW: Gdy postępowanie odbywa się na wniosek strony, koszty sporządzenia operatu klasyfikacyjnego ponosi sam zainteresowany, ponieważ, stosownie do art. 22 ust. 3 Pgik, osoby zgłaszające zmiany są obowiązane dostarczyć dokumenty geodezyjne, kartograficzne niezbędne do wprowadzenia zmian w ewidencji gruntów i budynków. W przypadku postępowania z urzędu koszty pokrywa Skarb Państwa.
Jakie są jeszcze inne różnice między tymi trybami? WW: W postępowaniu na wniosek strony starosta lub prezydent miasta na prawach powiatu przeprowadza klasyfikację w trybie przepisów kpa. Wniosek może złożyć właściciel gruntu podlegającego klasyfikacji lub inny władający takimi gruntami wskazany w ewidencji gruntów i budynków. W przypadku postępowania z urzędu obowiązują zasady kpa, jeżeli przepisy rozporządzenia nie stanowią inaczej. JK: Specyfika postępowania z urzędu bierze się stąd, że dotyczy ono większej liczby osób i wiąże się z wyłożeniem projektu w urzędzie gminy, rozpatrzeniem zastrzeżeń itd.
Rozporządzenie wymienia sześć przypadków, kiedy klasyfikację gruntów przeprowadza się z urzędu. Pierwszy dotyczy gruntów dotychczas niesklasyfikowanych. Skąd one nagle się wzięły? JK: W pierwszej fazie transformacji ustrojowej przejęliśmy po wojskach Federacji Rosyjskiej blisko 250 tys. ha terenów, które nigdy nie były klasyfikowane. Teraz tracą one charakter gruntów zamkniętych i przejmuje je do zagospodarowania np. gmina. Dla takich gruntów rolnych i leśnych zakłada się ewidencję gruntów i budynków (EGiB) i przeprowadza ich klasyfikację.
(...)
Z rozporządzenia nie dowiemy się, kto może wykonywać gleboznawczą klasyfikację gruntów. Napisano jedynie, że ustala to starosta, ale już nie napisano jak. JK: Naszym zdaniem to powinno być uregulowane ustawowo w Pgik, zwłaszcza że taki projekt był już procedowany za urzędowania GGK Jerzego Albina. Wtedy nazywaliśmy to uprawnieniami w dziedzinie gleboznawczej klasyfikacji gruntów. Niestety, cała nowelizacja Pgik wówczas upadła.
Byłby to kolejny zakres uprawnień geodezyjnych? JK: Tak, ósmy.
A czy jakieś działania w tej sprawie są obecnie podejmowane? JK: Widzimy dwa rozwiązania wprowadzenia tych zapisów: albo przy ustawie o deregulacji, nad którą pracuje komisja sejmowa [rozmawiamy przed jej posiedzeniem 24 stycznia, więcej – red.], albo przy nowym czy nowelizowanym Pgik. WW: Pozostaje pytanie, kto ma przygotować projekt zmiany Pgik, minister właściwy ds. rozwoju wsi czy minister administracji i cyfryzacji. JK: Gdyby udało się to w procesie deregulacyjnym, powstałaby tak naprawdę nowa regulacja, ale przeprowadzona w sposób łagodny.
Jakie wymagania musiałby spełnić kandydat do uzyskania tych uprawnień? JK: Do postępowania kwalifikacyjnego powinni być dopuszczani – jak dotąd – przedstawiciele trzech zawodów: geodety, geografa i rolnika, z wykształceniem wyższym bądź średnim z odpowiednio zróżnicowanym stażem pracy. Każdy z tych zawodów daje podstawy, by po odbyciu praktyki zawodowej przy klasyfikatorze samodzielnie wykonywać klasyfikację gruntów. Niezbędne do tego wiadomości nie do końca odpowiadają np. tym, które są wymagane przy wykonywaniu klasycznych prac geodezyjnych. Ważna jest wiedza przyrodnicza...
Pełna treść wywiadu w lutowym wydaniu GEODETY
Rozmawiała Anna Wardziak
|