|2022-03-18|
Geodezja, Prawo, Instytucje
Jak skutecznie finansować powiatową geodezję?
Chroniczne niedofinansowanie powiatowej Służby Geodezyjnej i Kartograficznej to problem podnoszony od lat. O tym, jak go wreszcie skutecznie rozwiązać, dyskutowano podczas czwartkowego (17 marca) posiedzenia Państwowej Rady Geodezyjnej i Kartograficznej.
Sytuację finansową powiatowej geodezji przybliżył główny geodeta kraju Waldemar Izdebski. Jak wynika z danych zebranych przez GUGiK, bezpośrednio z budżetu państwa starostwa i urzędy miejskie mogą liczyć na nieco ponad 100 mln zł rocznie i kwota ta od lat pozostaje na podobnym poziomie. Najwięcej środków na powiatową geodezję pochodzi jednak z udostępniania PZGiK i – co ważne – wpływy te w ostatnim czasie wyraźnie wzrosły. W 2020 r. wyniosły bowiem blisko 329 mln zł, a w ubiegłym roku już ponad 432 mln zł. W ocenie Waldemara Izdebskiego przyczyn tego wzrostu jest kilka, w tym nowelizacja Prawa geodezyjnego i kartograficznego z 2020 roku, która wprowadziła istotne zmiany w cenniku, a także rosnąca liczba zgłoszeń prac geodezyjnych czy zwiększony obrót na rynku nieruchomości.
W podziale na poszczególne źródła wpływów z udostępniania PZGiK najwięcej środków (43%) pochodzi z wypisów i wyrysów, a w dalszej kolejności z: prac geodezyjnych (33%), narad koordynacyjnych (6%) oraz Rejestru Cen Nieruchomości (2%). Dodając zatem do tego rządowe subwencje, powiaty mogą liczyć rocznie na ponad pół miliarda złotych. Wartość ta nie uwzględnia jednak unijnych dotacji czy dopłacania samorządów do geodezji – w zależności od powiatu kwoty te kształtują się na bardzo różnym poziomie.
Komentując te wyniki, GGK zauważył, że w ostatnim czasie do GUGiK kierowane są różnorodne wnioski o zwolnienie kolejnych grup z uiszczania opłat za materiały PZGiK. Przedstawione statystyki dobitnie pokazują jednak, że jeśli zdecydowalibyśmy się na taki krok, należy tę utratę wpływów w jakiś sposób zrekompensować. Waldemar Izdebski zaapelował ponadto, by nie mówić, jakoby opłaty z tytułu udostępniania PZGiK na potrzeby prac geodezyjnych miały obciążać geodetów. Finalnie płaci je bowiem inwestor i stanowią one jedynie niewielki procent wartości całej inwestycji – zauważył GGK. Zwrócił też uwagę, że ważnym czynnikiem odciążającym powiatową geodezję jest cyfryzacja. – Samo wprowadzenie operatów elektronicznych powinno uwolnić w każdym powiecie przynajmniej po jednym etacie – ocenił GGK.
Uczestnicy dyskusji na posiedzeniu PRGiK w większości byli zgodni, że nawet mimo wspomnianych przez GGK wzrostów, sytuacja finansowa wielu powiatów wciąż jest niezadowalająca. Efektem tego jest nie tylko kiepski stan powiatowych baz, ale także problemy z naborami pracowników, co przekłada się chociażby na wolniejszą weryfikację prac.
Jak zatem rozwiązać problem niedofinansowania? Podczas dyskusji najczęściej padał pomysł reorganizacji Służby Geodezyjnej i Kartograficznej, w tym wprowadzenia struktury pionowej i włączenia jej do administracji rządowej. W ocenie pomorskiego WINGiK-a Andrzeja Żylisa taki pomysł – owszem – ma swoje zalety, ale nie jest też pozbawiony wad. Są nimi choćby potencjalnie wysokie koszty takiej reorganizacji. Geodeta województwa wielkopolskiego Hanna Mierzwiak zauważyła z kolei, że dziś wiele powiatów dopłaca spore środki do geodezji. Zatem przeniesienie jej do administracji rządowej może – wbrew intencji pomysłodawców – pogorszyć sytuację finansową SGiK.
Łódzki WINGiK Wojciech Dyakowski uważa z kolei, że kluczem do skuteczniejszego finansowania geodezji jest dostrzeżenie przez decydentów korzyści płynących z inwestowania w ten cel. Z tym na ogół nie ma problemu w powiatach grodzkich, bo tam wydatek na modernizację EGiB wprost przekłada się na zwiększone wpływy z podatków od nieruchomości. W efekcie wiele miast na prawach powiatu ma bazy PZGiK w całkiem dobrym stanie. Jednak powiaty ziemskie takich korzyści już nie odczuwają, zatem być może powinny partycypować w przychodach z tytułu podatku od nieruchomości – zaproponował łódzki WINGiK. Ale Wojciech Dyakowski ocenia, że problem istnieje też na poziomie centralnym. Dopóki rządowi nie pokaże się konkretnych wyliczeń, że inwestycje w geodezję przynoszą wymierne korzyści, dopóki budżetowe dotacje wciąż będą się utrzymywać na tym samym, bardzo niskim poziomie.
Krzysztof Szczepanik z Lokalnych Stowarzyszeń Geodezyjnych postulował z kolei ograniczenie obowiązków SGiK. W jego ocenie należy zrezygnować z prowadzenia mapy zasadniczej, zaś obowiązek prowadzenie bazy GESUT przerzucić na gestorów. Dodatkowym odciążeniem dla administracji geodezyjnej mogłoby być powołanie samorządu zawodowego. W ten sposób w powiatach powinien zostać jedynie kataster oraz osnowa – ocenił Krzysztof Szczepanik. Większość uczestników dyskusji nie zgodziła się jednak z jego postulatami dotyczącymi GESUT i mapy zasadniczej. Podkreślano bowiem, że wprowadzi to niepotrzebny bałagan, a także wydłuży czas trwania inwestycji oraz zwiększy koszty jej realizacji.
W podsumowaniu dyskusji GGK Waldemar Izdebski również skrytykował pomysł ograniczania zasobu geodezyjnego. – Nie można pozbawiać państwa PZGiK. Nowoczesne społeczeństwo wymaga posiadania odpowiedniego materiału do podejmowania konkretnych aktywności, planowania inwestycji czy chociażby spraw obronnych – stwierdził. Z większym zrozumieniem odniósł się za to do postulatów reorganizacji SGiK. Podkreślił jednak, że do tego potrzebna jest siła politycznego przebicia, a w świetle sporów wewnątrz branży geodezyjnej może być z tym problem. Ocenił ponadto, że samorządy wcale tak łatwo nie będą chciały pozbywać się geodezji. Ale nawet jeśli reorganizacja nie dojdzie do skutku, Służbą Geodezyjną da się skutecznie zarządzać w ramach obecnych uregulowań, choć z pewnością wymaga to sporej determinacji – podsumował GGK.
Chcesz być na bieżąco z wydarzeniami w geodezji i kartografii? Zapisz się na newsletter!
Jerzy Królikowski
|