Wrzawę w światowych mediach wywołała w ostatnich dniach Strava Global Heat Map – interaktywna mapa, na której zaprezentowano w formie tzw. mapy ciepła miliard treningów zarejestrowanych przez użytkowników popularnego serwisu Strava. Sęk w tym, że część z nich rejestrowana jest przez żołnierzy przebywających na zagranicznych misjach lub pracowników wojskowych baz działających poza granicami kraju. Szczególnie wyraźnie widać to choćby w Afganistanie, gdzie przedstawiciele wojsk koalicji wydają się jedynymi użytkownikami tego serwisu.
Na tym jednak nie koniec kontrowersji. Jak zwraca uwagę „Guardian”, ze Stravy można łatwo uzyskać również informacje o nazwach użytkowników trenujących w danym miejscu, a te często są po prostu imieniem i nazwiskiem.
Według cytowanych przez dziennik „The Guardian” analityków publikowanie tych danych rodzi poważne zagrożenia. Na ich podstawie terroryści mogą na przykład zidentyfikować popularne trasy biegowe amerykańskich żołnierzy i zaplanować w ich pobliżu atak. Ślady GPS pozwalają także dokładnie poznać układ wojskowych baz, z których część nie jest widoczna nawet na zdjęciach satelitarnych Map Google czy Apple Maps. Co ciekawe, „The Guradian” odnotowuje, że na mapie tej wyraźnie wyróżnia się również dzielnica Pjongjangu (stolicy Korei Północnej), gdzie znajduje się m.in. polska ambasada.
W reakcji na te doniesienia pojawiły się plany wprowadzenia surowszych reguł bezpieczeństwa wśród pracowników wojskowych baz, choć w niektórych oddziałach już teraz żołnierze mają zakaz korzystania z tego typu usług.
Do sprawy ustosunkował się nawet prezes Stravy. W oświadczeniu James Quarles przypomniał, że każdy użytkownik przynajmniej na kilka sposób może wyłączyć swoje treningi z prezentacji na mapie ciepła. Jednocześnie w związku z ujawnionym problemem zadeklarował gotowość współpracy z amerykańskimi władzami.
nadchodzące wydarzenia
zobacz pozostałe
