Rozmawiał Jerzy Królikowski
Latać bez załogi, ale z głową
O dobrych praktykach wykorzystania bezzałogowych statków powietrznych w geodezji mówią prof. Krystian Pyka i Paweł Wiącek z AGH oraz Mirosław Guzik z krakowskiej firmy Geoxy.
|
JERZY KRÓLIKOWSKI: Artykuł o dobrych praktykach wykorzystania dronów w geodezji, który opublikowali panowie niedawno na łamach „Archiwum Fotogrametrii, Kartografii i Teledetekcji” (bit.ly/praktyki-bsp), wzbudził spore zainteresowanie czytelników Geoforum.pl. We wstępie piszą panowie, że jest on odpowiedzią na brak konkretnych przepisów w tym zakresie. Czy takie regulacje powinny powstać?
Prof. KRYSTIAN PYKA, Katedra Fotogrametrii, Teledetekcji Środowiska i Inżynierii Przestrzennej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie: W obowiązującym od sierpnia 2020 r. rozporządzeniu o standardach na temat fotogrametrii nie ma ani słowa, choć i nas trzech, i wielu innych specjalistów z tej dziedziny postulowało, by znalazła się tam choćby symboliczna wzmianka. Mam jednak świadomość, jakie są dziś uwarunkowania – skoro inne techniki pomiarowe nie są uregulowane, to nie ma co liczyć, że fotogrametria niskiego pułapu będzie potraktowana w sposób szczególny. W obowiązujących przepisach dostrzegam jednak pewne niespójności. W załączniku nr 4 do rozporządzenia ws. EGiB z 2021 r. – chyba przez zapomnienie – w tabeli z atrybutami punktów granicznych pojawiło się pojęcie „geodezyjny pomiar fotogrametryczny”. Sęk w tym, że w standardach z 2011 r. to pojęcie było zdefiniowane, a w nowych zniknęło.
PAWEŁ WIĄCEK, doktorant na Wydziale Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH: Podejście, jakie przyjęto w obowiązujących standardach, ma swoje plusy i minusy. Plusem jest oczywiście to, że nie musimy się zastanawiać, czy dana technika pomiarowa jest dopuszczalna, a obowiązek wykazania, że spełnia normy dokładnościowe, leży po stronie wykonawcy pracy. Tu jednak pojawiła się pewna luka. Wprawdzie technika fotogrametryczna umożliwia uzyskanie zakładanych dokładności, ale nie dzieje się to samo – bez żadnego ludzkiego wkładu i kontroli. Aby zatem wykonawca pracy oraz PODGiK, który ją kontroluje, mieli pewność, że opracowanie faktycznie spełnia określone wymagania, potrzebne są pewne zalecenia. Powinny one przedstawiać w miarę uniwersalne zasady, które pomogą i jednej, i drugiej stronie. Ale moim zdaniem wcale nie musi to mieć formy rozporządzenia. Tę właśnie lukę chcieliśmy wypełnić naszym artykułem.
MIROSŁAW GUZIK, dyrektor ds. fotogrametrii i lidar w firmie Geoxy z Krakowa: Jeszcze kilka lat temu uzyskanie pozytywnej weryfikacji operatu, w którym zastosowano pomiary fotogrametryczne z wykorzystaniem bezzałogowych statków powietrznych (BSP), było bardzo trudne. W firmie Geoxy robiliśmy to wprawdzie od dawna, ale taki operat przygotowywaliśmy zgodnie z zasadami fotogrametrii wielkoformatowej, był on zatem bardzo obszerny i szczegółowo opisywał przebieg oraz wyniki prac. No i oczywiście podpisywał go geodeta z uprawnieniami w zakresie 7 [fotogrametria i teledetekcja – red.]. Zatem wówczas przepisy, które otwierałyby możliwości wykorzystania BSP dla szerszego grona wykonawców, bardzo by się przydały. Ale po wejściu w życie nowych standardów takiej potrzeby już nie widzę...
Pełna treść artykułu w marcowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|