Zdaniem dr. Krzysztofa Karszni (Leica Geosystems) badania tego typu są obecnie najważniejszym działem geodezji inżynieryjnej. Tylko w ciągu ostatniego roku jego firma wdrożyła na całym świecie ponad 100 różnego rodzaju systemów monitoringu przemieszczeń, z których każdy został oddzielnie opatentowany. Wiele osób uważa, że opracowanie i wykorzystanie tego typu rozwiązań nie jest niczym trudnym – wystarczy podłączyć urządzenia pomiarowe do komputera z odpowiednim oprogramowaniem. Dr Karsznia uważa, że sprzęt i software to tylko 1/5 sukcesu. Całe zagadnienie jest o wiele bardziej skomplikowane, gdyż niejednokrotnie geodezyjne systemy monitoringu muszą integrować dane pochodzące nawet ze 100 różnego rodzaju sensorów, a to wymaga współpracy ze specjalistami z różnych dziedzin oraz poszerzania własnej wiedzy. Przy niektórych projektach, jak np. przy monitoringu okolic budowy rzymskiego metra, geodeci muszą mieć na uwadze także zabytkowy charakter miasta, co okazuje się nie lada wyzwaniem w trakcie rozmieszczania sensorów.
By w geodezji inżynieryjnej nie zapominać o starej, ale sprawdzonej fotogrametrii naziemnej, przekonywał dr Marek Woźniak (PW). Jak podkreślał, dzięki najnowszym osiągnięciom technologicznym może być ona łatwo łączona z danymi z tachimetrów, a nawet wykorzystywana do pomiarów drgań. Coraz lepsze oprogramowanie do obróbki zobrazowań sprawia, że już nawet dobra lustrzanka cyfrowa może stać się instrumentem geodezyjnym.
Żadne urządzenie pomiarowe nie dorówna jednak trackerom laserowym, o czym przekonywał Zbigniew Prządka z Hexagon Metrology Polska (fot.). Idea działania instrumentów tego typu jest zbliżona do tachimetrów bezlustrowych, jednak dzięki wykorzystaniu interferometru laserowego niepewność pomiaru sięga raptem kilku mikrometrów przy zasięgu do 80 metrów i częstotliwości zbierania danych na poziomie 3000 Hz. Do zalet trackerów zaliczyć należy także możliwość mierzenia punktów, które nie są widoczne dla promienia lasera. Wymaga to jednak użycia specjalnej sondy. Koszt trackera to, bagatela, przynajmniej 200 tys. euro, choć wg Zbigniewa Prządki chętnych na taki sprzęt nie brakuje (także w Polsce).
„Nie będziemy bezrobotni” – skomentował wystąpienia na seminarium dziekan Wydziału Geodezji i Kartografii PW prof. Witold Prószyński. Sporo rąk do pracy z pewnością potrzebnych będzie przy budowie drugiej nitki stołecznej kolejki podziemnej. Tym bardziej, że będzie to spore wyzwanie dla inżynierów, co zapowiedział Cezary Budrewicz z Metra Warszawskiego. Na drugiej nitce powstanie m.in. najgłębsza (Nowy Świat) oraz największa stacja (Stadion), a linia będzie przejeżdżała 8 metrów pod dnem Wisły. Prace geodezyjne przy tak trudnym projekcie prowadzić będą zarówno wykonawca inwestycji (który do założenia osnowy realizacyjnej wybrał WPG SA), jak i inwestor (tj. Zarząd Transportu Miejskiego). Cezary Budrewicz zapowiedział, że przy budowie wykorzystane zostaną najnowsze rozwiązania pomiarowe. I tak, osnowa zakładana będzie m.in. z zastosowaniem odbiorników GNSS, skrajnia ma być mierzona przy wykorzystaniu skaningu laserowego, a całość prac nadzorowana ze specjalnego centrum monitorowania. Cezary Budrewicz chwalił się, że przy budowie pierwszej linii geodeci nie zaliczyli żadnej wpadki. Oby podobnie było na drugiej.