Instrument trafił do sprzedaży pod koniec sierpnia br. i – sądząc po statystykach wejść w tę wiadomość opublikowaną na portalu Geoforum.pl – od razu wzbudził spore zainteresowanie polskich użytkowników. Jego nazwa nie zapowiada rewolucji – nawiązuje do zaprezentowanego w 2017 r. modelu GS18 T. I faktycznie: zarówno pod względem wyglądu, jak i parametrów odbiorczych niewiele się od niego różni. Wyposażony jest więc w 555-kanałową płytę śledzącą wszystkie dostępne systemy GNSS i satelitarne korekty SmartLink. Ma też wbudowaną inercyjną jednostkę pomiarową (IMU) służącą do kompensowania wychylenia tyczki. Przypomnijmy, że GS18 T był pierwszym seryjnym odbiornikiem oferującym ten sposób kompensacji. W przeciwieństwie do wcześniejszych rozwiązań technologia ta nie wymaga kalibracji sensora, działa w pełnym zakresie wychylenia i jest odporna na zakłócenia pola elektromagnetycznego.
Co kryje się zatem za literką „I”? Słowo imaging (obrazowanie), a konkretnie wbudowana cyfrowa kamera, która pozwala mierzyć w technologii „wizualnego pozycjonowania”. Jako że byliśmy ciekawi, co to takiego, zaraz po premierze zwróciliśmy się do oddziału Leica Geosystems w Polsce o możliwość przetestowania nowego odbiornika.
• Mierzysz na zdjęciu i chmurzePraca na zdjęciach jest prosta, choć trzeba przestrzegać określonych zasad, by uzyskać dokładność deklarowaną przez producenta. Po uruchomieniu kamery w odbiorniku przechodzimy normalnym krokiem obok obiektu, który chcemy mierzyć, kierując obiektyw w jego stronę. W tym czasie kamera rejestruje 2 obrazy na sekundę, a odbiornik oblicza pozycję z częstotliwością 20 Hz. Dzięki wspomnianemu modułowi IMU w trakcie spaceru wcale nie musimy trzymać tyczki w pionie. Ważne jest natomiast, by...
Pełna treść artykułu w październikowym wydaniu miesięcznika GEODETA