|2018-05-29|
Geodezja, Prawo, Kataster
MIiR o nieznanych właścicielach w EGiB
Czy rząd ma pomysły na rozwiązanie problemów, jakie powodują wpisy o nieznanych właścicielach nieruchomości w ewidencji gruntów i budynków? – pyta w interpelacji poseł Krzysztof Michałkiewicz (PiS).
Jak zwraca uwagę parlamentarzysta, jest to duży problem społeczny i gospodarczy, gdyż brak, a właściwie nieustalenie właściciela ma negatywny wpływ zarówno na zagospodarowanie działki, jak i na zagospodarowanie działek sąsiednich. Problem taki występuje na przykład przy staraniach o pozwolenie na budowę na działce sąsiadującej z działką nieustalonego właściciela.
„Uprzedzając argumenty, że organ administracji budowlanej przy ustalaniu właścicieli sąsiadujących działek nie może ograniczać się przecież do zapisów w EGiB, należy podkreślić, że takie stwierdzenie nie załatwia sprawy. Organ często nie ma instrumentów formalnoprawnych wystarczających do wykonania swojego ustawowego zadania, gdy musi wykroczyć w badaniu sprawy poza ewidencję gruntów i budynków” – zauważa poseł. W jego ocenie skuteczniejszym rozwiązaniem jest doprowadzenie do zarejestrowania przez służby geodezyjne właściciela w EGiB, niż kazuistyczne ustalanie tego właściciela np. przez organ administracji budowlanej, do czego ten organ ma uprawnienia czasami tylko teoretyczne z punktu widzenia konkretnej sytuacji.
Zdaniem parlamentarzysty szczególnie szkodliwe są takie sytuacje, gdy brak ustalenia właściciela ma charakter trwały i praktycznie nieusuwalny. „Wbrew temu, co wydawałoby się na pierwszy rzut oka, takie przypadki występują dosyć często” – podkreśla Krzysztof Michałkiewicz. To np. błędy popełniane na etapie zakładania ewidencji gruntów i ich skutki. Przykładem jest wydzielanie działek pod cieki wodne lub rowy melioracyjne, gdzie potem okazuje się, że to wydzielenie było bezpodstawne, gdyż nie było uzasadnienia ani prawnego, ani faktycznego. „Skoro taka czynność miała charakter pierwotny, to skutkuje tym, że obecnie nie można do końca naprawić takiego błędu w postępowaniu administracyjnym, gdyż stosowne służby nie dysponują materiałem geodezyjnym, który pozwoliłby na wprowadzenie prawidłowej ewidencji w miejsce ewentualnie uchylonych, błędnych oznaczeń działek jako nieznanych właścicieli. Ponadto może okazać się niemożliwym uregulowanie tej sprawy w postępowaniu cywilnym dotyczącym zasiedzenia nieruchomości lub jej części. Co więcej, prawomocne orzeczenie sądowe oddalające wniosek o zasiedzenie będzie dodatkowo utrwalać stan prawny (lub bezprawny) o dużej szkodliwości społecznej” – pisze poseł w interpelacji.
W odpowiedzi wiceminister inwestycji i rozwoju Artur Soboń przypomina, że EGiB jest zbiorem informacji odzwierciedlającym udokumentowany stan faktyczny i prawny nieruchomości oraz budynków. Gromadzone tu dane nie rozstrzygają w przedmiocie własności nieruchomości, a organy prowadzące tę ewidencję nie posiadają uprawnień do samodzielnego decydowania o uznaniu prawa własności do nieruchomości.
W ocenie wiceministra EGiB nie może zatem stanowić obowiązującego i jedynego źródła informacji o stanie prawnym nieruchomości. Dane te powinny być zawsze weryfikowane z innymi dokumentami i źródłami informacji potwierdzającymi występowanie rzeczywistych praw do nieruchomości. Takie badanie powinno zostać również przeprowadzone w toku postępowania dotyczącego wydania pozwolenia na budowę.
W związku z tym, że wpisy w EGiB nie przesądzają o prawie do dysponowania daną nieruchomością, nie można uznać, że działania organów administracji geodezyjnej i kartograficznej w ramach prowadzenia tej ewidencji rozwiążą problem nieuregulowanych stanów prawnych – zwraca uwagę Artur Soboń. Ponadto ewentualne dokonanie przez właściwy organ wpisów w EGiB w zakresie podmiotu władającego działką gruntu nie może być traktowane jako remedium na brak możliwości uregulowania określonego stanu prawnego nieruchomości w drodze postępowania cywilnego o jej zasiedzenie. Zaproponowanie podobnego rozwiązania stanowiłoby wyłom w obowiązującym systemie dotyczącym obrotu nieruchomościami i regulowania stanów prawnych.
Wiceminister odniósł się także do kwestii gruntów zajętych pod urządzenia melioracji wodnych. Tereny te – pisze Artur Soboń – nie stanowią odrębnych nieruchomości rolnych w rozumieniu art. 46 Kodeksu cywilnego, a są jedynie ich częścią, użytkiem gruntowym ze wszystkimi skutkami związanymi ze sposobem ich oznaczania i wykazywania w rejestrach publicznoprawnych, tj. ewidencji gruntów i budynków oraz księgach wieczystych. W związku z powyższym wydzielenie działki z rowem stanowiącym urządzenie melioracji wodnych szczegółowych nie oznaczało, że działka taka stała się odrębną nieruchomością. Zgodnie z orzecznictwem rowy melioracyjne, jeżeli nie zostały wywłaszczone lub inaczej nabyte przez Skarb Państwa, należą do nieruchomości, przez które są przeprowadzone, jeżeli faktycznie graniczą z tymi nieruchomościami, albo do każdej z tych nieruchomości w odpowiedniej części – zgodnie ze stanem prawnym granic nieruchomości.
Artur Soboń zapewnia jednocześnie, że wystąpi do głównego geodety kraju z prośbą o przeanalizowanie skali zjawiska podniesionego w interpelacji.
JK
|