Trwała ona 17 dni i w jej trakcie przeprowadzono 11 manewrów. Dzięki nim podniesiono pułap aparatu o około 3500 km, a kształt orbity stał się bardziej kołowy. – Manewry przebiegły bez problemów, w normie była zarówno siła, jak i kierunek ciągu satelity – mówi Daniel Navarro-Reyes, analityk misji Galileo w ESA. – Osiągnięta orbita jest dokładnie taka, jaką zakładaliśmy, co świadczy o wysokim profesjonalizmie wszystkich ekip zaangażowanych w tę operację – dodał.
Korekta orbity sprawiła, że anteny satelity mogą być już stale skierowane w kierunku Ziemi. Pozwoliło to 29 listopada włączyć nadawanie sygnałów nawigacyjnych na wszystkich trzech kanałach (E5/E6/L1). Teraz specjaliści z ESA rozpoczynają ich analizę, do czego posłuży specjalna antena satelitarna o średnicy 20 metrów położona w belgijskiej miejscowości Redu. Wstępny odbiór przeprowadzony na czterech stacjach badawczych w Europie wykazał, że jakość sygnału Galileo jest dobra i zgodna z oczekiwaniami.
Przypomnijmy, że satelity z numerami 5 i 6 wystrzelono 22 sierpnia br. Z powodu usterki technicznej w rakiecie nośnej Sojuz aparaty trafiły jednak na orbitę eliptyczną zamiast kołowej. Zamiast na pułapie 23 222 km satelity znajdują się na wysokości od 13 713 km do 25 900 km, do tego inaczej, niż planowano, nachylonej do płaszczyzny równika.