Raport: Płace w branży geodezyjnej 2023
COVID-19, wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny i inflacja – tym żyliśmy w 2022 r. Na co dzień najbardziej odczuwalny był wzrost cen drenujący portfele. Jak to wpłynęło na poziom wynagrodzeń w naszej branży? Odpowiedź znajdziemy w naszym corocznym badaniu.
Redakcyjną ankietę dotyczą wysokości płac w branży geodezyjnej i kartograficznej udostępnioną na Geoforum.pl w dniach 9–15 stycznia wypełniło blisko 900 osób. Prosiliśmy w niej o podanie średniego miesięcznego wynagrodzenia netto w 2022 r., a także o odpowiedź na kilka pytań charakteryzujących badanego i jego miejsce pracy (wykształcenie, staż pracy, forma zatrudnienia itp.). W porównaniu z poprzednią edycją badania [patrz GEODETA 2/2022] ankieta nie uległa zmianie, dzięki czemu mogliśmy łatwo zestawić otrzymane wyniki. Ponownie daliśmy możliwość wpisania komentarza. Płace kilkudziesięciu badanych, które wydały nam się najbardziej reprezentatywne (od 2400 zł do 40 tys. zł), przedstawiliśmy na głównym wykresie. Wszystkie uzyskane wartości – uśrednione, z podziałem na różne kryteria – pokazujemy na kolejnych stronach na mapach i wykresie.
Za mały wzrost
Średnie miesięczne wynagrodzenie netto wszystkich uczestników badania w 2022 r. wyniosło 5257 zł. To dużo czy mało? Dla porównania przytoczmy dwie kwoty wyliczone przez GUS. Przeciętne wynagrodzenie netto w Polsce w III kwartale 2022 r. (świeższych danych brak) sięgnęło około 4750 zł. Z kolei przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (czyli podmiotów gospodarczych, w których liczba pracujących przekracza 9 osób) w całym 2022 r. wyniosło 4864 zł. Zatem „wynik” geodetów jest o kilkaset złotych lepszy od obu tych wartości.
Średnie wynagrodzenie wszystkich respondentów w porównaniu z 2021 r. wzrosło o 18% (z 4446 zł). W tym czasie przeciętne wynagrodzenie w kraju zwiększyło się o 13%, a w sektorze przedsiębiorstw i płaca minimalna – o 15%. Również na tym polu branża geodezyjna i kartograficzna prezentuje się dobrze. Na koniec spójrzmy jeszcze na medianę, czyli wartość środkową (uznawaną za wskaźnik lepiej oddający rzeczywisty rozkład zmiennej niż średnia arytmetyczna), powyżej i poniżej której znajduje się taka sama liczba danych. Jak wynika z naszych ankiet na Geoforum.pl, wzrosła ona w 2022 r. z 3500 zł do 4000 zł, czyli o 14%.
Patrząc na te kwoty i procenty, można by pomyśleć, że w branży geodezyjnej i kartograficznej – przynajmniej jeśli chodzi o zarobki – dzieje się dobrze. Tak jednak nie jest. Wszystkiemu winna jest inflacja. W grudniu ub.r., jak podał GUS, wyniosła 16,6%. A zatem w praktyce „zjadła” cały dwunastomiesięczny wzrost wysokości wynagrodzenia.
Gdzie średnio najlepiej
Dysproporcje w pensjach uczestników badania są ogromne. W 2022 r. poniżej 2500 zł zarabiało 2,8% ankietowanych, a powyżej 25 tys. zł – 0,4%. Spore różnice widać też między poszczególnymi regionami. Najlepiej zarabiają osoby zatrudnione w województwach: lubuskim (średnia 8399 zł; mediana 5000 zł), podlaskim (6398 zł; 3900 zł), pomorskim (6133 zł; 4300 zł) oraz zachodniopomorskim (5974 zł; 4950 zł). Zdziwienie może budzić pierwsze miejsce Lubuskiego, a zwłaszcza przewaga nad pozostałymi regionami w czołówce. Dlatego warto to wyjaśnić. Za tak wysoką średnią „odpowiada” nadreprezentacja właścicieli firm geodezyjnych z pensjami dużo powyżej 10 tys. zł. Ich procent wśród ankietowanych z woj. lubuskiego jest wyższy niż w pozostałych regionach. I jeszcze przypomnienie – również w 2021 r. Lubuskie przewodziło stawce.
Wynagrodzenie poniżej 4,5 tys. zł odnotowaliśmy tylko w dwóch województwach: śląskim (4283 zł; 3800 zł) i świętokrzyskim (4292 zł; 3126 zł). W 2021 r. najniższa średnia wyniosła 3303 zł (woj. warmińsko-mazurskie).
Duże różnice w zarobkach w dalszym ciągu widać w podziale na płeć. Mężczyźni w branży geodezyjnej i kartograficznej (73% uczestników badania) w 2022 r. zarabiali średnio 5778 zł, mediana 4250 zł, a kobiety (27%) – średnio 3886 zł, mediana 3500 zł. Przeciętnie w branży geodezyjnej i kartograficznej kobiety zarabiają 67% tego co mężczyźni. Wśród osób prowadzących działalność gospodarczą na własny rachunek (to grupa o najwyższych zarobkach) kobiety stanowią 10% (rok temu było to 13%). Natomiast wśród pracowników administracji samorządowej (pensje są tam o ponad 1000 zł niższe od średniej dla wszystkich uczestników badania) jest ich 51%.
Zdecydowana większość uczestników badania ma wykształcenie wyższe: 37% – inżynierskie lub licencjackie, 51% – magisterskie, 1% – doktorat (lub wyżej). Wszyscy oni zarabiają średnio ponad 5 tys. zł, przy czym więcej na rękę otrzymują ci lepiej wykształceni. Podobnie sprawa ma się ze stażem pracy: im wyższy, tym wyższe wynagrodzenie. Osoby pracujące powyżej 10 lat (47% ankietowanych) zarabiają średnio 6329 zł (mediana 4800 zł). Z kolei ci o stażu poniżej roku (3%) – 3235 zł (mediana 3126 zł).
Uprawnienia zawodowe w dziedzinie geodezji i kartografii w przynajmniej jednym zakresie ma 34% ankietowanych (rok temu było to 26%). Osoby bez uprawnień zarabiają średnio 4306 zł (mediana 3700 zł), z uprawnieniami w jednym zakresie – 6993 zł (4550 zł), a z większą liczbą zakresów – 7212 zł (5500 zł).
Co się opłaca
W sektorze prywatnym znalazło zatrudnienie aż 79% respondentów. Ich prace to przede wszystkim „klasyczna geodezja”: inwentaryzacje, tworzenie map do celów prawnych, obsługa inwestycji, podziały nieruchomości, ustalanie granic czy modernizacja EGiB. Nie zabrakło też osób zajmujących się GIS-em, tworzeniem map, geoinformatyką, fotogrametrią – w tym niskopułapową z drona. Zarobki w sektorze prywatnym są najbardziej zróżnicowane – zaczynają się od nieco ponad 2 tys. zł, a kończą nawet na kilkudziesięciu tysiącach. Najwyższe kwoty przypadają w udziale prezesom i właścicielom dużych firm. Średnie zarobki w sektorze prywatnym to 5542 zł, a mediana – 4000 zł.
Łącznie w administracji publicznej pracuje 19% uczestników badania. W administracji rządowej (3% badanych) średnia pensja to 4546 zł, a w samorządowej (16%) – 4091 zł. Najwięcej zarabiają – nawet powyżej 10 tys. zł – dyrektorzy wydziałów, kierownicy ODGiK-ów, geodeci miast i powiatów, a także niektórzy specjaliści.
Średnie wynagrodzenie pracowników szkół, uczelni i instytucji naukowych to z kolei 4375 tys. zł. Osoby te stanowią 2% ankietowanych. Zatrudnieni na uczelni (wykładowcy, adiunkci) zarabiają 5–8,5 tys. zł, a nauczyciele w technikum – 2,4–6 tys. zł.
Najwięcej uczestników badania zatrudnionych jest na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony – 60%. Ich średnia pensja wynosi 4357 zł. To zaledwie połowa tego, co „wyciągają” osoby prowadzące działalność gospodarczą na własny rachunek (23% ankietowanych). Zarabiają one bowiem średnio 8808 zł (mediana 7000 zł). Do pracy „na czarno” przyznaje się, podobnie jak przed rokiem, zaledwie 2% uczestników badania. Natomiast kilkanaście osób w uwagach do ankiety podało, że część wynagrodzenia otrzymuje „pod stołem”.
Nieciekawe uwagi
Wśród osób komentujących ankietę przeważają negatywne nastroje. „W dobie inflacji problemem mojego pracodawcy nie jest to, że nie chce, ale że nie jest w stanie płacić więcej” – napisał geodeta z woj. podkarpackiego. Z kolei właściciel firmy z woj. zachodniopomorskiego stwierdził: „Koszty zatrudnienia pracownika i wysokość składki zdrowotnej oraz szalejąca inflacja i oprocentowanie kredytów praktycznie uniemożliwiają rozwój firmy i modernizację sprzętową. Cały dochód netto idzie na przeżycie”. To tylko dwa z kilkunastu komentarzy, w których ankietowani zwracają uwagę na rosnące ceny.
Na niskie zarobki narzekają wszyscy:
- geodeci terenowcy – „Porównując do innych zawodów i ich odpowiedzialności, sądzę że wynagrodzenie jest nieadekwatne do wiedzy, odpowiedzialności i czasu na douczanie się”;
- urzędnicy – „Zarobki urzędników posiadających odpowiednie wykształcenie są bardzo niskie, najniższa krajowa dla osób po studiach technicznych to kpina”;
- geoinformatycy – „Z uwagi na umiejętności programowania uważam, że moja pensja jest za niska. Nie chcę przejść do typowego IT, ponieważ bardzo lubię pracę z danymi GIS i teledetekcją”.
Również właściciele firm, a więc ci, którzy zarabiają najwięcej, nie zawsze są zadowoleni. „Zarobki są niesatysfakcjonujące ze względu na czas, jaki trzeba poświęcić na ich wygenerowanie. Zbyt dużo czasu na pracę, zbyt mało na co innego” – napisał współwłaściciel spółki z woj. podlaskiego. Co ciekawe, przedsiębiorca z woj. pomorskiego będący w podobnej sytuacji ma zupełnie inne odczucia: „Duża liczba roboczogodzin, nadgodziny, praca w weekendy. To był bardzo dobry rok z dobrymi cenami”.
Pisząc o przyczynach niskich zarobków, komentujący zwracają przede wszystkim uwagę na: utrzymujące się od lat na niskim poziomie ceny usług, spadek liczby inwestycji i zleceń czy nadprodukcję geodetów. „Szef nie widzi perspektyw na umowę o pracę, bo składki wysokie i dlatego myślę o własnej działalności, lecz jest obawa o tutejszy rynek pracy, i ceny usług są niskie. PS Mechanicy śmieją się z mojej wypłaty i nie są po studiach” – skarży się geodeta z woj. małopolskiego.
Pozytywnych komentarzy dotyczących pensji było raptem kilkanaście. Dlatego warto przytoczyć przynajmniej jeszcze jeden – inspektora w urzędzie w woj. mazowieckim: „Zawsze mogłoby być lepiej, ale w sektorze publicznym są premie, dodatki na święta itd. Poza tym w pracy jest spokojna głowa, nie ma takiego tempa co w sektorze prywatnym. Bez problemu można wziąć urlop, płacą na czas i wszystko jest na umowie. Osobiście polecam, po kilku latach u prywaciarzy to miła odmiana”.
Tylko 22% uczestników badania jest zadowolonych ze swojej obecnej pensji. Po przeczytaniu wszystkich komentarzy ten odsetek w ogóle nie dziwi. Według prognoz inflacja w 2023 r. pozostanie dwucyfrowa. „Powinniśmy wraz z tegorocznym wzrostem cen materiałów w ODGiK podnieść swoje ceny o minimum 25%, abyśmy mogli nadal funkcjonować” – napisał pracownik terenowy oraz kameralny z woj. małopolskiego. Prosta recepta, tylko czy możliwa do zastosowania w dobie ostrej rynkowej konkurencji?
Opracowanie: Damian Czekaj (artykuł po raz pierwszy ukazał się w miesięczniku GEODETA, wydanie 2/2023)
|