Magdalena Durzyńska
Uważaj, gdy dzielisz lub rozgraniczasz
Postępowania dyscyplinarne wobec geodetów uprawnionych, cz. III
W ramach zainicjowanego w GEODECIE 12/2013 wątku postępowań dyscyplinarnych przedstawiamy kolejne sprawy, które trafiły do sądu administracyjnego. Warto mieć świadomość nie tylko, z jakimi zarzutami można się spotkać, jak takie postępowania wyglądają, ale również po jakim czasie może do nich dojść.
• Przyjęcie granic
Gdy chodzi o procedurę przyjęcia granic do podziału nieruchomości, to, niestety, na podstawie przepisów rozporządzenia z 2004 r. w sprawie sposobu i trybu dokonywania podziałów nieruchomości (jak i poprzednio obowiązującego), moim zdaniem, nie sposób ustalić, jak te czynności powinny prawidłowo przebiegać (por. M. Durzyńska „Przyjęcie zewnętrznych granic do podziału nieruchomości, czyli co miał na myśli ustawodawca”, GEODETA 10/2011). Dość powiedzieć, że w ostatnio opisywanej sprawie dyscyplinarnej (por. wyrok WSA z 25 listopada 2010 r., IV SA/Wa 1755/2010, LexPolonica nr 2511699; GEODETA 1/2014) GGK zarzucił geodecie, że podczas podziału nieruchomości nie zastosował przepisów rozporządzenia ws. rozgraniczania nieruchomości. W kolejnej sprawie zarzucono natomiast, że geodeta przyjął granice na podstawie danych ewidencyjnych, nie uwzględniając tego, że rok wcześniej sąsiedzi postawili nowe ogrodzenie w innym miejscu.
I tak np. w 2011 r. główny geodeta kraju zawiesił geodecie prawo wykonywania uprawnień zawodowych na 6 miesięcy. Z wnioskiem o zastosowanie sankcji dyscyplinarnych wystąpił WINGiK, osobną skargę do GGK złożyły osoby fizyczne. Geodecie zarzucono, że w 2002 r. (9 lat wcześniej!), sporządzając projekt podziału działek X i Y, wkopał kamienie graniczne, które określiły inny przebieg granic, niż to wynikało z wieloletniego stanu władania wyznaczonego śladami starego płotu, w miejsce którego w 2001 r. skarżący wznieśli nowe ogrodzenie. WINGiK zarzucił geodecie brak w dokumentacji protokołu z badania księgi wieczystej, prowadzonej zarówno dla nieruchomości dzielonej, jak i działek sąsiednich. Wskazał też, że przyjęcie granic na podstawie danych z 1957 r. zawartych w katastrze nieruchomości było nieprawidłowe, gdyż jego zdaniem geodeta zobowiązany był wziąć pod uwagę ślady graniczne, czyli istniejący płot, jak również stan użytkowania nieruchomości. WINGiK (a potem GGK) zarzucił też, że w dokumentach nie ma informacji o utrwaleniu punktów granicznych znakami granicznymi, jak również, że na granicy wspólnej działek X i Y nie odszukano żadnych znaków granicznych.
Ustalono ponadto, że „z protokołu granicznego, spisanego w 2002 r. z czynności ustalenia przebiegu granic działki podlegającej podziałowi oraz ze szkicu granicznego i polowego z ustalenia jej granic wynika, że zostały wznowione i zastabilizowane punkty graniczne oznaczone numerami (...), pomimo że z dokumentów wydanych z zasobu – a które zgodnie z pkt 11.1 protokołu były podstawą wznowienia znaków granicznych (szkice z regulacji gruntów) – nie wynika, że punkty te były wcześniej ustalone, co jest niezgodne z postanowieniami § 6 ust. 1 rozporządzenia w sprawie dokonywania podziałów oraz § 3 rozporządzenia w sprawie rozgraniczania nieruchomości”. Uznano, że punkty te wyznaczają w sposób dowolny nowe granice wydzielanych w wyniku podziału działek, nie mogły być zatem przyjęte jako granice nieruchomości spełniające warunek określony w § 6 ust. 1 obowiązującego wówczas rozporządzenia Rady Ministrów z 17 lutego 1998 r. w sprawie trybu dokonywania podziałów nieruchomości...
Geodecie zarzucono też, że w zawiadomieniach o przyjęciu granic jest „szereg nieprawidłowości”, tj. „w podstawie prawnej tego zawiadomienia nie powołano żadnych przepisów prawnych dotyczących czynności, której zawiadomienie dotyczy”. Uznano, że „brak powołania na przepisy o podziałach nieruchomości może sugerować, że zawiadomienie dotyczy czynności rozgraniczenia lub czynności wznowienia przesuniętych, uszkodzonych lub zniszczonych znaków granicznych lub wyznaczania punktów granicznych, jeżeli istnieją dokumenty pozwalające na określenie ich pierwotnego położenia i są ujawnione w ewidencji gruntów i budynków”.
Ostatecznie zarzucono, że „zawiadomienie nie zostało skierowane do wszystkich właścicieli nieruchomości”. Chodziło o to, że geodeta wysłał jedno zawiadomienie do obojga małżonków, a odbiór pokwitowało tylko jedno z nich, oraz że na zawiadomieniu nie ma daty odbioru. Główny zarzut sprowadzał się jednak do tego, że geodeta przyjął granice do podziału według danych ewidencyjnych, nie uwzględniając postawionego w 2001 r. ogrodzenia, i nie pokazał na szkicu trwałych elementów zagospodarowania terenu oraz że nie zaktualizował zasięgu krawędzi jezdni na sąsiedniej działce stanowiącej drogę publiczną (powiatową). Za błąd uznano także brak w „protokole granicznym” opisu kolizji przebiegu przyjętych granic z elementami zagospodarowania terenu, co uniemożliwiło zweryfikowanie tych informacji podczas kontroli operatu przyjmowanego w 2002 r. do PZGiK...
Pełna treść artykułu w lutowym wydaniu GEODETY
powrót
|