redakcja
Globalny GIS
Za kilka lat większość prac w terenie będzie wykonywana przy użyciu przenośnych urządzeń, mogących zarówno pozyskać dane w razie potrzeby, jak też wysłać nowe lub zaktualizowane dane bezprzewodowo do biura. Należy zakładać, że również producenci sprzętu geodezyjnego zaopatrzą geodetów w instrumenty zdolne komunikować się bezprzewodowo z bazami danych GIS – mówi Wojciech Gawecki, szef ESRI na Europę, Afrykę i Bliski Wschód.
|
GEODETA: Jakie były początki?
Wojciech Gawecki: Firma powstała w 1969 roku i początkowo zajmowała się problemami analizy danych przestrzennych w zastosowaniach środowiskowych i urbanistycznych. Z czasem dopracowała się własnych metod analiz, aż wreszcie zostały one zautomatyzowane dzięki zastosowaniu wczesnych komputerów. Po kilku latach okazało się, że klienci zainteresowani są nie tylko usługami, ale także oprogramowaniem. W 1983 roku światło dzienne ujrzało pierwsze ArcInfo. Dziś, po ponad 30 latach działalności firmy, ukazuje się jego wersja 8.1, stanowiąca kolejny przełom w GIS. Od samego początku ESRI jest firmą prywatną. Jej założycielem, właścicielem, a jednocześnie prezydentem jest Jack Dangermond, pionier i wizjoner GIS. ESRI może się również pochwalić stabilnością finansową – nigdy nie pożyczało pieniędzy, notując jednocześnie 20-procentowy roczny wzrost obrotów.
Kim są pracownicy Waszej firmy?
Obecnie ESRI zatrudnia ponad 2600 osób na całym świecie, z czego ponad 1500 w centrali w Redlands w Kalifornii, w rodzinnym mieście właściciela. Ogromna większość pracowników to „branżyści”, czyli absolwenci geografii, geologii, ochrony środowiska i podobnych specjalności. Wielu z nich programuje i testuje oprogramowanie, choć w działach badawczo-rozwojowych są również „prawdziwi” programiści. Duży procent pracowników to przybysze z różnych stron świata – Indii, Chin, wielu krajów europejskich, Australii. Grono Polaków jest nieduże, ale pomału rośnie – jest nas już sześcioro.
Pełna treść artykułu w lutowym wydaniu GEODETY
powrót
|