Choć terytorium o długości około 3 km (na mapie obok oznaczone kolorem czerwonym) już od wielu lat jest przedmiotem negocjacji obu krajów, to we wszystkich materiałach kartograficznych widnieje jako część Kostaryki. Wyjątkiem okazały się mapy Google'a, gdzie część wyspy znajduje się w granicach Nikaragui. To wystarczyło, by jeden z tamtejszych dowódców wojskowych uznał, iż teren ten faktycznie należy do jego kraju i go zajął. Dzięki temu, iż Kostaryka nie posiada regularnej armii, podczas inwazji obyło się bez ofiar.
3 dni później do błędu przyznały się władze Google'a. Okazało się, że na odcinku 2,7 km granica faktycznie biegła nieprawidłowo. Aż do ujścia powinna być bowiem poprowadzona wzdłuż rzeki San Juan. Zamiast tego rozcina wyspę Calero na dwie części. Źródłem pomyłki okazał się Departament Stanu USA, który dostarczył Google'owi wadliwych danych. Do dziś (8 listopada) błędu wciąż nie poprawiono.