|2009-08-10|
Mapy, Prawo, Instytucje
Kartowanie wrażliwe politycznie
W ostatnich dniach dwa największe serwisy kartograficzne – Google Maps i Microsoft Bing Maps – pod naciskiem władz w New Delhi i Baku musiały poprawić swoje mapy dla terenów spornych – Arunachal Pradesh i Górskiego Karabachu.
Na kilka dni przed indyjsko-chińskimi rozmowami ws. przynależności politycznej regionu Arunachal Pradesh w internecie zawrzało. Okazał się, że teren ten, będący faktycznie pod jurysdykcją New Delhi, na mapach Google opisany jest wyłącznie nazwami w języku chińskim oraz w angielskiej transkrypcji. Indyjscy blogerzy i politycy natychmiast zbombardowali Google listami protestacyjnymi, w wyniku czego władze korporacji zdecydowały się na „salomonowe rozwiązanie” i pozostawiły wyłącznie toponimy w języku angielskim oraz naniosły przerywaną linią granice roszczeń terytorialnych obu krajów. Warto dodać, że zarówno w Chinach, jak i Indiach wydawanie map pokazujących granice „niepoprawne politycznie” jest surowo karane. Co ciekawe, dziennik „The Times of India” donosi, że umieszczenie w Google Maps chińskich nazw najprawdopodobniej nie jest decyzją władz amerykańskiej korporacji, lecz efektem ataku chińskich hakerów.
Druga kartograficzna afera wybuchła w Azerbejdżanie, gdy tamtejsi internauci odkryli, że region Górskiego Karabachu na mapach serwisu Microsoft Bing Maps został oznaczony jako niepodległy kraj, podczas, gdy jest on terenem spornym pomiędzy Azerbejdżanem a Armenią. Podobnie sytuacja wygląda w serwisie pogodowym Microsoftu. Władze w Baku wysłały do Ambasady Stanów Zjednoczonych oficjalny protest w tej sprawie. W rezultacie sporny region jest już oznaczony jako terytorium podległe władzom w Azerbejdżanie. Tymczasem, jak podaje Wikipedia, „do dziś Republika Górskiego Karabachu jest de facto niepodległym państwem posiadającym demokratycznie wybrany rząd, wolnorynkową gospodarkę i wszystkie niezbędne atrybuty suwerenności. Nie jest jednak uznawana przez żadne państwo na świecie, nawet przez Armenię.”
JK
|