|2010-10-04|
Firma, Instytucje, Imprezy
Przedsiębiorcy z GIG o administracji i nie tylko
W piątek 1 października w Warszawie odbyło się spotkanie regionalnego mazowiecko-podlaskiego oddziału Geodezyjnej Izby Gospodarczej. Dyskutowano nie zawsze o sprawach przyjemnych.
Zebranie było okazją do przedstawienia przez dyrektora Biura Izby Piotra Chęcińskiego najbliższych zamierzeń organizacji oraz do dyskusji nad bieżącymi sprawami. W ostatnich dniach GIG podpisała porozumienia z Polkomtelem – operatorem sieci komórkowej i firmą Geomatix z Katowic – dostawcą sprzętu pomiarowego. Polkomtel przygotował dla członków Izby specjalną ofertę obejmującą zniżki w abonamencie, przy zakupie aparatów komórkowych i pakietowej transmisji danych. Z kolei spółka Geomatix oferuje przedsiębiorcom rabaty sięgające 20% przy zakupie sprzętu produkowanego przez firmy South i Laser Liner. Umowy partnerskie zawarto na okres jednego roku. W planach GIG jest podpisanie wkrótce podobnych porozumień z dilerem samochodów i brokerem ubezpieczeniowym specjalizującym się w obsłudze firm geodezyjnych.
Bodgan Grzechnik, wiceprezes GIG, przedstawił wnioski wypływające z niedawnej konferencji, która odbyła się w Pogorzelicy, oraz postulaty dotyczące poprawy obsługi obywateli i firm przez administrację geodezyjną. Lista „grzechów” przygotowana przez niego jest długa. Wyodrębniono bowiem 17 różnych typów prac, w których przedsiębiorcy stykają się z brakiem standardów wykonania dokumentacji geodezyjnej (chodzi m.in. o podziały nieruchomości, ujawnianie praw własności w KW, zasiedzenie nieruchomości, służebność przesyłu). Wiceprezes Izby ponowił swą propozycję pod adresem GUGIK, by urząd wytypował 5 województw i w każdym z nich z kilku dowolnych ośrodków wziął pod lupę wybrane operaty obejmujące wspomniane 17 rodzajów robót. Porównanie różnych dokumentacji pozwoliłoby GUGiK na ocenę pracy ODGiK-ów i geodetów uprawnionych. Według Grzechnika opinia, że firmy wykonują roboty katastralne tak, jak im jest wygodnie, jest nieprawdziwa, bowiem każda z nich musi je robić według zaleceń inspektora lub wytycznych ODGiK. A wytyczne najczęściej różnią się między sobą, co jest doskonale widoczne, gdy firma wykonuje prace przy obsłudze obiektów liniowych biegnących przez teren gdzie działa kilka lub kilkanaście ODGiK-ów.
Inny temat dyskusji dotyczył cenników bezprawnie funkcjonujących w powiatowych ośrodkach dokumentacji i sposobów odzyskania kwot pobranych od firm (w wyniku ich stosowania). Liczba przedsiębiorców, którzy zdecydowali się wystąpić na drogę sądową w celu odzyskania pieniędzy, rośnie, chociaż jest droga ta jest kosztowna i czasochłonna. W wielu przypadkach gra idzie jednak o sumy przekraczające grubo 100 tys. złotych.
Temat źle działających ODGiK-ów pojawia się na prawie każdym posiedzeniu przedsiębiorców. Na piątkowym można było usłyszeć m.in., że w znanym z „nowatorskich” rozwiązań powiecie warszawskim zachodnim geodeci uprawnieni zostali wyeksmitowani (z przeznaczonego dla nich pokoju do przygotowania robót) na korytarz. W pomieszczeniu, ponoć, umieszczono szafy niezbędne do kompletowania operatów. Z kolei w Nowym Dworze Mazowieckim na zgłoszenie inwentaryzacji przyłącza trzeba czekać dwa tygodnie(!), choć z dat wpisywanych przez urzędników na dokumentach wynika, że zawsze trwa to przepisowe 7 dni. Przedsiębiorcy zastanawiają się, jak to jest możliwe. Innym nierozwiązywalnym problemem jest wykorzystywanie geodetów uprawnionych do podwójnego kartowania. Nową treść muszą bowiem nanosić zarówno na mapie zasadniczej, jak i na mapie jednostkowej. Jak powiedział jeden z przedsiębiorców, ośrodki rękami przedsiębiorców robią to, co same powinny robić. Sytuacja nie zmienia się od lat.
Jerzy Przywara
|