|2009-10-06|
GIS, Edukacja, Ludzie, Imprezy
XIX Konferencja PTIP: Kierunek – Geoinformacja
Pierwszy dzień konferencji zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Informacji Przestrzennej pt. „Modernizacja polskich zasobów geoinformacyjnych w ramach INSPIRE” poświęcony był zagadnieniom szkolnictwa (5-7 września, Biblioteka Narodowa).
Zgodnie z unijnymi ustaleniami 15 maja br. minął termin przeniesienia dyrektywy INSPIRE na grunt polski. Gotowy od wielu miesięcy projekt ustawy o infrastrukturze informacji przestrzennej, która przystosowuje dyrektywę do naszego prawa, nie wszedł jednak do tej pory nawet pod obrady rządu. O INSPIRE, przynajmniej pierwszego dnia konferencji, mówiono więc niewiele, choć duch dyrektywy unosił się nad salą.
Chociaż INSPIRE nie zajmuje się organizacją kształcenia w dziedzinie geodezji i geoinformacji w krajach Unii, nie trzeba udowadniać tezy, że do budowy infrastruktury zgodnej z dyrektywą niezbędny jest rozwój systemu nauczania w dziedzinie geoinformacji. Jak powiedział gospodarz konferencji prof. Jerzy Gaździcki, nie wystarczą kursy i szkolenia, potrzebne jest kształcenie na poziomie uniwersyteckim, i to kształcenie powiązane z prowadzeniem badań naukowych w tej dziedzinie.
Od dłuższego czasu szkolnictwo wyższe (a także średnie) jest w Polsce na cenzurowanym. Programy nauczania nie nadążają za potrzebami gospodarki. Wraz ze zwiększeniem liczby studentów nie idzie w parze odpowiednie przygotowanie do zadań, jakie przed absolwentami stawia rynek. Za zmieniającymi się potrzebami powinno nadążać kształcenie. W dość zgodnej opinii, i to nie tylko przedsiębiorców, ale i sporej części kadry akademickiej, zastępy nowych inżynierów i magistrów geodetów wypuszczane przez kilkanaście polskich uczelni są niedouczone i źle przygotowane do zadań, jakie przed nimi stawiają nowoczesne firmy i zmieniająca się z każdym rokiem (na plus) administracja. Kto za ten stan rzeczy odpowiada? – pytał retorycznie prof. Gaździcki (fot.).
Jak się okazuje, winnych nie ma. Ministerstwo opracowuje minima, szkoły układają programy, a studenci według nich się uczą. Ale czy produkt w postaci absolwenta poradzi sobie z wyzwaniami, jakie stawia przed nimi chociażby INSPIRE?
Kogo więc potrzebujemy, by poradzić sobie z coraz większą lawiną danych, coraz bardziej skomplikowanymi systemami i coraz wyższymi wymaganiami użytkowników geoinformacji? – twórców systemów i infrastruktur geoinformacyjnych, specjalistów od technologii geoprzestrzennych, producentów danych geoprzestrzennych, administratorów zasobów itp. Panaceum na te bolączki miałoby być kształcenie w nowej dziedzinie: geoinformacji.
Koncepcja studiów na kierunku o tej nazwie, opracowana i przedstawiona przez prof. Andrzeja Statecznego z Wydziału Nawigacyjnego Akademii Morskiej w Szczecinie, wywołała różnorakie opinie w gronie przedstawicieli świata akademickiego, których poproszono o jej ocenę. W większości były one jednak przychylne.
Panel dyskusyjny, podczas którego naukowcy (choć nie tylko) wypowiadali swe zdanie na temat istniejącego systemu nauczania i szczecińskiej propozycji pokazał jednak znaczną rozbieżność stanowisk. Argumenty przeciwników powstania nowego kierunku/dziedziny nie były jednak na tyle błahe, by je pomijać. Jak powiedział prof. Bogdan Ney (PAN), w strategii kształcenia chodzimy od wielu lat po sinusoidzie. Nieustannym zmianom ulegają koncepcje i ministerialne rozstrzygnięcia. Świadczy o tym fakt, że opracowane przecież nie tak dawno standardy nauczania zostaną niebawem znowu zmienione. To, co otrzymamy, to nie będą już jednak standardy lecz Krajowe Ramy Kwalifikacji.
Dla postronnego obserwatora wypływa stąd wniosek, że nawet ministerstwo nie wie, w którym kierunku ma zmierzać kształcenie młodzieży. Jeśli prawdą jest to, że MNiSW zleciło opracowanie strategii rozwoju szkolnictwa wyższego pewnej zagranicznej firmie, to nie powinna dziwić szczecińska inicjatywa tchnięcia nowego ducha w skostniałej w wielu miejscach strukturze pod nazwą „Geodezja i Kartografia”.
Szczególnym gościem pierwszego dnia konferencji był mieszkający od lat w Ottawie wybitny fotogrametra prof. Jerzy Zarzycki (w latach 70. dyrektor służby topograficznej w Ministerstwie Zasobów Kanady, następnie szef Departamentu Geodezji, Kartografii i Teledetekcji prowincji Ontario, prezes Amerykańskiego Towarzystwa Fotogrametrii i Teledetekcji), prof. honorowy Politechniki Warszawskiej (fot.). Przybliżył on początki geomatyki i narodziny GIS-u. Jak zaznaczył, do osiągnięcia sukcesu w budowie krajowej infrastruktury danych przestrzennych potrzebna jest idea partnerstwa i współpracy pomiędzy administracją i sektorem prywatnym, czyli wspólnego działania na rzecz tej infrastruktury. Odnosząc się do dyskusji o szkolnictwie powiedział, że uczelnie w USA i Kanadzie tworzyły kierunek geomatyka zarówno na wydziałach geodezji i kartografii, jak i wydziałach geografii, informatyki i ochrony środowiska.
W obradach udział wzięli m.in.: główny geodeta kraju Jolanta Orlińska, wiceprezes GUGiK Jacek Jarząbek, a także szef czeskiego Urzędu Geodezji i Katastru Karel Ve
Jerzy Przywara
|