Zeszłoroczne perypetie ze sposobem naliczania terminów weryfikacji prac geodezyjnych pokazują, że nietrudno zabrnąć w ślepą uliczkę. Czasem nawet urzędy o wypracowanych procedurach działania i posiadające dobrą znajomość prawa administracyjnego popełniają błędy.
Za przykład może też posłużyć Ministerstwo Rozwoju i Technologii i skarga złożona do KPRM na niedotrzymanie terminu. W sprawie tej zastępca dyrektora Departament Architektury, Budownictwa i Geodezji w MRiT Bartłomiej Stecki nieprawidłowo uznał termin podpisania pisma podpisem kwalifikowanym jako termin załatwienia sprawy. Pismo, co prawda, zostało podpisane 11 lipca br., czyli w ostatnim możliwym dniu, ale do adresata zostało przesłane 14 lipca.
KPRM uznała skargę na przewlekłość za zasadną, podając, że:
„O załatwieniu sprawy przesądza podjęcie przez organ czynności uzewnętrznienia treści rozstrzygnięcia, którą jest czynność doręczenia lub ogłoszenia decyzji. Przez wpłynięcie dokumentu elektronicznego na adres do doręczeń elektronicznych rozumie się zaistnienie warunków technicznych umożliwiających adresatowi odebranie doręczanego dokumentu. Dla zachowania przez stronę terminu konieczny jest dowód otrzymania. Poświadczenie wystawione przez platformę ePUAP potwierdza, że otrzymał Pan 14 lipca br. ww. zawiadomienie o sposobie załatwienia skargi”.
Powyższe pokazuje, że sposób naliczania terminów jest prawidłowo opisany w obowiązującym prawie. Ponadto nie sposób uciec od myśli, że gdyby ministerstwo nie czekało do ostatniego dnia z przygotowaniem odpowiedzi, to problemu w ogóle by nie było.