|2008-03-15|
Geodezja, Firma, Prawo, Ludzie, Instytucje, Kataster
Co z tą geodezją – zastanawiano się w Bytomiu
Anachroniczne prawo geodezyjne i blokowanie wszelkich jego zmian przez różne grupy interesów, bardzo słabe postępy w zakresie transpozycji dyrektywy INSPIRE na grunt polskiego prawa oraz propozycja nowego Prawa geodezyjnego według wykonawstwa geodezyjnego to główne wątki konferencji, która właśnie zakończyła się w Bytomiu.
Słabiutka i ogólnikowa prezentacja GUGiK nie pozostawia, niestety, wątpliwości, że głównemu geodecie kraju brakuje zarówno wizji rozwoju branży, jak i odwagi w podejmowaniu konkretnych merytorycznych decyzji.
Bytomska konferencja „Co z tą geodezją” zorganizowana została w dniach 13-14 marca pod patronatem prezydenta Piotra Koja przez Urząd Miejski w Bytomiu i Stowarzyszenie Geodetów Polskich (Oddział w Katowicach i Koło Terenowe przy Wydziale Geodezji Urzędu Miejskiego w Bytomiu). Jest to kolejna oddolna inicjatywa pokazująca zaniepokojenie środowiska stagnacją w branży. Pierwszy krok wykonali w tym kierunku przedsiębiorcy, przygotowując pod egidą Federacji Przedsiębiorców Geodezyjnych projekt ustawy Prawo geodezyjne upubliczniony na początku lutego m.in. na Geoforum. Jak podkreślił Wojciech Matela, obecny prezes Federacji, z projektem można się zgadzać lub nie, ale trudno przejść obok niego obojętnie. Żywym tego dowodem była reakcja zebranych domagających się podania kolejnych szczegółów projektu bądź krytykujących zaproponowane rozwiązania. Okazuje się jednak, że ani władze GUGiK, ani władze Stowarzyszenia Geodetów Polskich, którym ponad miesiąc temu przesłano projekt do dyskusji, nie zajęły do tej pory żadnego stanowiska w tej sprawie.
Elżbieta Brzostowska, reprezentująca nieobecnego na konferencji głównego geodetę kraju, wyrecytowała prezentację szefa. Nie było w niej nawet słowa odniesienia do projektu przedsiębiorców i tylko jeden raz padło słowo INSPIRE. Za to kataster odmieniany był przez wszystkie przypadki. Zapowiedź odejścia od XIX-wiecznej definicji katastru i wdrożenia odpowiednich przepisów, co powinno łączyć się w nowelizacji ustawy Pgik, obrazuje skalę „postępu”, jaki GGK szykuje branży geodezyjnej. Z konkretów można było dowiedzieć się, że 1 lutego 2008 r. minister Tomasz Siemoniak upoważnił GGK do podjęcia działań związanych z nowelizacją ustawy Pgik i że GGK zostanie włączony w prace zespołu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Sytuacja w geodezji jest kiepska. Niewydolność administracji geodezyjnej staje się coraz silniejszym hamulcem rozwoju całej gospodarki. Jeśli do końca maja GGK nie przygotuje projektu „naszej” ustawy, to nie ma szansy na wprowadzenie go pod obrady Sejmu w tym roku. Z kolei 15 maja 2009 r. mija termin, w jakim Polska zobowiązana jest wprowadzić ustawę transponującą dyrektywę INSPIRE na grunt naszego prawa, a więc najpóźniej do końca br. także ten akt powinien zostać skierowany do Sejmu. W obecnej sytuacji widoki na dotrzymanie tych terminów są bardzo słabe.
Zamiast integracji całej branży wokół tych prac GUGiK prowadzi jednak politykę rozbijania środowiska. Tylko dla wybranych organizuje dyskusje nad prawem geodezyjnym i wbija klin pomiędzy organizacje przedsiębiorców. Urząd powoli przeistacza się w prywatny folwark. Gdyby GGK zjawił się w Bytomiu, miałby szansę usłyszeć kilka trzeźwych zdań osądu swego panowania. Osądu płynącego m.in. prosto z geodezyjnych dołów. To tyle na marginesie sprawnie zorganizowanej i potrzebnej konferencji bytomskiej.
Jerzy Przywara
|