|2021-12-22|
Geodezja, Prawo
Sąd Najwyższy o ochronie znaków granicznych
Jakie obiekty można uznać za znaki graniczne, by podlegały ochronie określonej w Kodeksie karnym? Głos w tej sprawie zabrał Sąd Najwyższy.
fot. Wikipedia/Darwinek
|
|
|
|
|
|
„Kto znaki graniczne niszczy, uszkadza, usuwa, przesuwa lub czyni niewidocznymi albo fałszywie wystawia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2” – to brzmienie art. 277 Kodeksu karnego wydaje się jasne. Wątpliwości może jednak budzić kwestia, kiedy dany obiekt w ogóle można uznać za znak graniczny. Wyjaśnienie tego zagadnienia znajdziemy w wyroku Sądu Najwyższego, na który w ubiegłym tygodniu uwagę zwróciło Polskie Towarzystwo Geodezyjne.
Początki sprawy przeanalizowanej przez SN sięgają roku 2017, gdy oskarżony wykopał betonowe słupki umieszczone w punkcie granicznym nieruchomości. W związku z tym sąd rejonowy uznał go winnym naruszenia wspomnianego art. 277 Kodeksu karnego, nakładając na niego grzywnę w wysokości 1 tys. zł. Następnie sąd okręgowy go uniewinnił. Z rozstrzygnięciem tym nie zgodziła się jednak prokuratura, wnosząc do Sądu Najwyższego o uchylenie zaskarżonego orzeczenia.
Wyrokiem z 24 września 2020 roku (sygn. akt III KK 108/19) Sąd Najwyższy uznał kasację za uzasadnioną, zwracając sprawę niższej instancji do ponownego rozpatrzenia.
Jak wynika z uzasadnienia, sąd okręgowy miał uznać, że charakter wiążący prawnie mają jedynie znaki umieszczone w punkcie granicznym ustalonym w wyniku rozgraniczenia nieruchomości bądź wznowienia granic. Dlatego tylko znaki posadowione na gruncie w wyniku tych procedur objęte są ochroną wynikającą z przytoczonego art. 277. Tymczasem w przypadku tej sprawy betonowy słup został umieszczony w związku z podziałem nieruchomości.
Sąd Najwyższy uznał jednak, że ten pogląd niższej instancji ma „charakter dowolny”, a pierwotną przyczyną wadliwej konkluzji prawnej było pominięcie niektórych istotnych okoliczności sprawy. Z dokumentów wynika bowiem, że betonowy słupek, będący przedmiotem procesu, umieszczono w związku z podziałem nieruchomości. Zlokalizowano go jednak w punkcie, którego współrzędne określono 10 lat wcześniej w toku wznowienia granic, zaś wyników tej pracy nie kwestionował żaden z sąsiadów.
Ale w ocenie SN argumentów przemawiających przeciwko uniewinnieniu oskarżonego jest więcej. Sędziowie podkreślają, że z Prawa geodezyjnego i kartograficznego w żaden sposób nie wynika, jak przyjęto w zaskarżonym wyroku, że dla uznania obiektu za znak graniczny musi on zostać naniesiony bezpośrednio wskutek rozgraniczenia lub wznowienia.
„Do uznania istnienia znaku granicznego niezbędne jest, by znak ten miał trwałą postać oraz by został umieszczony w punkcie określającym przebieg granicy” – czytamy w uzasadnieniu. Co więcej, w doktrynie pojęciu znaku granicznego, o którym mowa w art. 277, nadano jeszcze szersze znaczenie. Należy do nich zaliczyć nie tylko znaki zdefiniowane w § 2 pkt 4 rozporządzenia ws. rozgraniczania nieruchomości, ale także tzw. stałe znaki (będące też znakami granicznymi), o których mowa w art. 152 Kodeksu cywilnego, w tym wszelkiego rodzaju słupy graniczne, głazy, kopce i miedze oznaczające granice między gruntami oraz wszelkiego rodzaju trwałe elementy zagospodarowania terenu usytuowane w punktach granicznych przez osoby do tego uprawnione – wylicza SN. „Moc prawna znaku granicznego wynika nie z jego treści, a z umieszczenia go w terenie. Nabiera znaczenia prawnego dopiero od chwili jego umieszczenia” – podkreślono w uzasadnieniu.
Pełna treść wyroku
Chcesz być na bieżąco z wydarzeniami w geodezji i kartografii? Zapisz się na newsletter!
Jerzy Królikowski
|