Na budowę w Świnoujściu trafiliśmy w lutym 2019 roku. Prace już się rozpoczęły. Właśnie kończyła się wycinka drzew i odhumusowanie. Od pierwszego dnia wpadliśmy w wir budowy. Pierwsze zlecenia dotyczyły przede wszystkim dróg i placów technologicznych oraz tymczasowych sieci uzbrojenia terenu – więc raczej standardowo. Wystarczył dwuosobowy zespół (jeden kameralista + jeden terenowiec) z zestawem GNSS Trimble R2 i zmotoryzowanym tachimetrem Trimble S5.
• Zaczynamy osnowę
W pierwszych dniach wykonaliśmy też kontrolę osnowy założonej przez poprzednią firmę. Odchyłki sytuacyjne nie przekraczały kilkunastu milimetrów, a wysokościowe kilku milimetrów. Do bieżącej obsługi budowy osnowa była więc w sam raz. Jednak do przeprowadzenia pod dnem cieśniny ciągu „na wisząco” o długości ponad półtora kilometra i trafienia w komorę odbiorczą z dokładnością 10 cm – to było zdecydowanie za mało. Rozpoczęliśmy zatem prace przygotowawcze do założenia osnowy o odpowiednio wysokiej dokładności.
Zaczęliśmy od analizy projektu osiadań stanowiącego część dokumentacji i tu pierwsze wyzwanie – przewidywany obszar osiadań okazał się dużo rozleglejszy niż wykonana wycinka, a przecież nie mogliśmy bazować na osnowie znajdującej się w strefie wpływów. Burza mózgów i decyzja – uzupełniamy istniejącą stabilizację o punkty poza strefą oddziaływania oraz dodajemy nowe punkty w rejonie komory startowej, możliwie daleko, ale w granicach terenu objętego inwestycją. Dzięki temu będziemy w stanie wykryć najmniejsze zmiany położenia punktów osnowy i odpowiednio zareagować.
• Łopata nie wystarczy
Ze względu na warunki glebowe – wszechobecny piasek, zdecydowaliśmy się na głęboką stabilizację punktów osnowy. Za pomocą wiertnicy wykonaliśmy otwory o głębokości niemal 2 m i po wrzuceniu zbrojenia zalaliśmy je betonem dostarczonym z pobliskiego węzła w łyżce manitki [ładowarki teleskopowej – red]. Dodatkowo wykorzystaliśmy rury PCW, które, pełniąc funkcję traconego szalunku, pozwoliły wydłużyć stabilizację punktu osnowy do około 1 m ponad poziom gruntu. W każdej rurze wywierciliśmy otwór pozwalający zamontować reper, który został przytwierdzony do zbrojenia i zalany razem z całym znakiem. Tym sposobem powstało 11 trzymetrowych słupów o średnicy 30 cm, zalanych 2 m w głąb ziemi i zwieńczonych adapterem Leica gwarantującym powtarzalność centrowania lustra na punkcie. Łącznie osnowa realizacyjna składała się z 66 punktów, w tym 11 stabilizowanych „ciężką stabilizacją”...
Pełna treść artykułu w październikowym wydaniu miesięcznika GEODETA