|2017-09-07|
Geodezja, Firma, Prawo, Przetargi, Ludzie
Awangarda zawsze była, jest i będzie
We wrześniowym wydaniu miesięcznika GEODETA z okazji 25-lecia istnienia Polskiej Geodezji Komercyjnej Krajowego Związku Pracodawców Firm Geodezyjno-Kartograficznych rozmawiamy z jej prezesem Waldemarem Klockiem.
fot. Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
|
|
|
|
|
|
KATARZYNA PAKUŁA-KWIECIŃSKA: Gratulacje z okazji jubileuszu. Związek jest tylko nieco starszy od GEODETY, można więc powiedzieć, że przeszliśmy przez lata transformacji razem. Jaki to był czas dla waszych firm i dla całej organizacji?
WALDEMAR KLOCEK: Historia zmian zachodzących na przestrzeni lat w Związku Pracodawców Firm Geodezyjno-Kartograficznych obejmuje kilka etapów, które w końcu ukształtowały taką strukturę, jaką mamy obecnie. Organ założycielski stanowili szefowie firm, które wtedy posiadały różny status prawny: od przedsiębiorstw jeszcze państwowych po spółki prawa handlowego. Związek uzyskał osobowość prawną 21 grudnia 1992 roku po zarejestrowaniu w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Pierwsze lata cechowała energia i entuzjazm wyzwolone przez przemiany gospodarczo-ustrojowe zachodzące w naszym kraju. Dostrzegliśmy szansę pracy i rozwoju firm wedle naszych zamiarów i upodobań, bez odgórnie narzuconych kierunków działania. Załogi również uwierzyły w nadarzającą się szansę wynikającą z „pójścia na swoje”. Wsparciem było też bardzo pozytywne nastawienie pracowników administracji na czele z dr. inż. Remigiuszem Piotrowskim, ówczesnym głównym geodetą kraju, którego do dzisiaj wspominamy z szacunkiem za merytoryczne podejście do spraw szeroko rozumianej geodezji. To za jego czasów rozwinęły się kartografia i topografia, a także fotogrametria i cyfryzacja.
Przypomnę, w jakim stanie przejmowaliśmy firmy. Oprócz pracowników były budynki (w najgorszym razie lokale), ale zwykle bez nowoczesnego sprzętu i stosownego portfela robót. Bazę wyjściową stanowiły zatem stanowiska pracy i załoga. Zarobki naszych pracowników nie przyprawiały jednak o zawrót głowy. Trzeba było inwestować w nowoczesność i każdy zarobiony grosz przeznaczać na zakupy sprzętu pomiarowego i technologii oraz udział w konferencjach i szkoleniach. Mimo trudności były to dla geodezji naprawdę dobre czasy.
Wchodząc do Unii Europejskiej, mieliśmy nowe nadzieje i nie rozczarowaliśmy się. Kiedy pojawiły się pierwsze projekty unijne, firmy z PGK radziły sobie dobrze, rozwijały się, korzystając z krajowych, a także zagranicznych doświadczeń. Dzięki wspólnym inicjatywom udało się rozwiązać wiele nabrzmiałych problemów naszego środowiska. Członkostwo w Związku Pracodawców było udziałem aż 37 największych firm geodezyjnych w Polsce, co daje obraz parcia ku jedności. GUGiK i inne instytucje związane z geodezją wielokrotnie korzystały z naszej wiedzy i doświadczenia w branży. Ale to, co dobre, nie trwa wiecznie i po latach tłustych zwykle nadchodzą chude. Tak też się stało. Lata 2015-2016 niekorzystnie zaważyły na naszej działalności. Wycisnęły piętno na tyle mocne, że dzisiaj – mimo dobrej koniunktury – trudno odzyskać równowagę.
W jakim celu 25 lat temu postanowiliście się zrzeszyć?
Nowa rzeczywistość gospodarczo-ustrojowa wymusiła sformalizowanie działań firm operujących w obszarze gospodarki rynkowej. Potrzebna nam była organizacja, która mogłaby występować w obronie interesów poszczególnych przedsiębiorstw. Wśród wytyczonych celów najważniejsze okazały się ochrona praw i występowanie jako reprezentacja członków wobec związków zawodowych, organów władzy, administracji rządowej i samorządowej, a także podejmowanie starań o podnoszenie jakości usług geodezyjnych, zgodność działań z przepisami prawa i zasadami etyki zawodowej. Nie mniej istotne były aspiracje do oddziaływania Związku na rynek usług geodezyjnych, jego normalny komercyjny charakter, a także jakość stanowionego prawa z zakresu geodezji i kartografii.
Czy obecnie nadal działacie w formie związku pracodawców, bo w przestrzeni publicznej funkcjonujecie już raczej tylko pod nazwą Polska Geodezja Komercyjna?
Po 10 latach istnienia do nazwy Krajowy Związek Pracodawców Firm Geodezyjno-Kartograficznych dodaliśmy nowy człon: Polska Geodezja Komercyjna, ale najważniejsze cele organizacji się nie zmieniły. Użytkowanie na co dzień pierwszego członu nazwy podkreśla komercyjny charakter naszej organizacji, a ponadto wynika ze względów czysto praktycznych. Cała nazwa jest zbyt długa i często przekracza możliwości edycyjne różnych formularzy.
Czy biorąc udział w przemianach własnościowych, a właściwie kreując je, zdawaliście sobie sprawę, że nie ma już od tego odwrotu?
Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że nie ma odwrotu od prywatyzacji firm, ale przecież tego chcieliśmy! Przyszedł czas, by wejść na wyższy poziom, by dokonać zmian technicznych, technologicznych i organizacyjnych. Mimo braku środków finansowych pomagaliśmy sobie solidarnie. Musieliśmy dotrzeć do pracowników i pozyskać ich zaangażowanie w przemiany. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że nam się udało. Przecież to Polska Geodezja Komercyjna wykreowała prezesów, którzy jako pierwsi dostosowali swoje przedsiębiorstwa do działań na wolnym rynku usług geodezyjnych, w większości ludzi uczciwych, z pomysłami, świetnych pionierów nowych technologii i organizatorów. Firmy skupione w naszym Związku są dla młodych ludzi gwarancją spokojnej pracy w nowoczesnym przedsiębiorstwie i bezpieczeństwa socjalnego, a osobom starszym na ogół zapewniają zatrudnienie do emerytury. Reasumując, byliśmy młodzi, pełni zapału i zdawaliśmy sobie sprawę, że od przemian nie ma odwrotu. Nadal mamy ambicje, żeby ten wózek ciągnąć, nawet gdy jest pod górkę...
Pełna treść wywiadu we wrześniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
Redakcja
|