„Zanieczyszczenie środowiska nie jest kwestią indywidualnych wolności obywatelskich! To, co się wydobywa z kominów przydomowych (i nie tylko) kotłowni, musimy wdychać wszyscy. Każdego dnia w Polsce smog zabija 123 osoby. Zatem w interesie wszystkich jest piętnowanie i karanie osób, które najbardziej przyczyniają się do produkcji morderczego smogu” – tak założyciele serwisu tłumaczą przyczyny jego stworzenia.
Strona jest stosunkowo prosta i bazuje na interfejsie Map Google. Posiada formularz, za pomocą którego można dodać lokalizację „truciciela” oraz opisać go krótkim komentarzem. Oprócz tego na mapie znajdziemy miejsca wykonywania pomiarów jakości powietrza.
Nasuwa się pytanie, czy takie opracowanie jest legalne i nie łamie przepisów o ochronie danych osobowych? W rozmowie z portalem NaTemat.pl pomysłodawca serwisu Marcin Mizgalski zaprzecza i tłumaczy, że na mapie widoczne są tylko dane adresowe. Z kolei w komentarzu dla portalu Metro Warszawa rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Legionowo Tamara Mytkowska zwraca uwagę, że dużo lepszym sposobem informowania o tym problemie jest telefon do straży miejskiej, bo wtedy funkcjonariusze mogą przyłapać truciciela na gorącym uczynku. Tymczasem w przypadku „Mapy trucicieli” trudno stwierdzić, na ile dane zgłoszenie jest aktualne.