|2014-10-08|
Geodezja, Sprzęt, Software
Pokazy lotnicze czy jeszcze targi geodezyjne?
Wczoraj (7 października) w Berlinie ruszyły jubileuszowe, 20. międzynarodowe targi geodezyjne Intergeo. Imprezę bez wątpienia zdominowała fotogrametria, a przede wszystkim drony.
Wybór tych maszyn z roku na rok jest coraz większy. Jedne mogą udźwignąć niewielki cyfrowy aparacik, inne – profesjonalną kamerę, skaner laserowy, a na dokładkę jeszcze jednostkę inercyjną. Są śmigłowce, są też samoloty. Jedne bezzałogowce kosztują po kilkanaście tysięcy złotych, ale można też znaleźć takie za milion! Wszystko to w niezliczonych kształtach i barwach, a dodać trzeba jeszcze, że oprócz sprzętu rośnie także wybór aplikacji, które przetworzą zdjęcie do ortofotmapy, numerycznego modelu terenu czy chmury punktów. Nie brak opinii, że ten wysyp dronów to przejściowa moda czy też geodezyjna „bańka spekulacyjna”, która za rok czy dwa pęknie z hukiem. Faktem jest jednak, że bezzałogowce budzą wśród zwiedzających ogromne zainteresowanie, a słuchając ich rozmów z wystawcami, widać, że świadomość możliwości, jakie oferuje ta technologia, jest nieporównanie większa niż choćby dwa lata temu. Dodajmy, że w tym roku po raz pierwszy na Intergeo wydzielono specjalny teren pod pokazy lotnicze! Po części to efekt rosnącej liczby maszyn prezentowanych na targach, ale powodem są także regulacje prawne. W Niemczech, i nie tylko, legislatorzy wzięli się wreszcie za poskromienie bezzałogowej „wolnej amerykanki”.
Numerem dwa na targach jest software. Najwięcej nowości to produkty fotogrametryczne, przede wszystkim do przetwarzania danych ze skanowania laserowego, generowania modeli 3D oraz pozyskiwania chmur punktów ze zdjęć lotniczych i satelitarnych – ma być szybciej, prościej i bardziej automatycznie. Trzy dni to jednak za mało, by poznać możliwości choćby kilku z nich. Na pewno warto w tym celu zabierać na targi własne dane – chmury punktów czy zdjęcia lotnicze.
Kilka interesujących nowości można było wypatrzeć także na półkach ze skanerami laserowymi. Znów wzrósł ich wybór, osiągi, prostota obsługi, a – co ważne dla polskiego geodety – spadły także ceny. Dziś koszt skanera do celów geodezyjnych jest porównywalny ze zmotoryzowanym tachimetrem, i to takim ze średniej półki.
Nie zabrakło także nowych odbiorników satelitarnych, trudno jednak dopatrzeć się w nich jakichś rewolucyjnych rozwiązań. W tym roku sporo nowości to nawiązania do zaprezentowanego 2 lata temu odbiornika Trimble R10. Są więc niewielkie, lekkie, a dodatkowe sensory orientacji pozwalają na pomiar z centymetrową dokładnością przy przechylonej tyczce. Jest to wygodne z dwóch powodów. Po pierwsze, nie trzeba się przejmować, czy odbiornik jest idealnie w pionie. Po drugie, dzięki tym sensorom można wyznaczać współrzędne np. narożników budynków. Tak więc teoretycznie w pomiarach budynków tachimetr nie jest nam już potrzebny.
Poza tym nowe odbiorniki wyróżnia większa liczba śledzonych systemów nawigacji i częstotliwości, rozbudowane możliwości komunikacji bezprzewodowej, zapis wyników pomiarów do chmury, szybsze modemy komórkowe czy drobne udoskonalenia hardware’u. Poza tym wyraźnie widać ofensywę Androida, który coraz mocniej wypiera anachroniczny system Windows Mobile. Dla geodetów oznacza to większy wybór aplikacji pomiarowych oraz możliwość pracy na smartfonie czy tablecie zamiast na klocowatych, nieporęcznych i zwyczajnie brzydkich kontrolerach. Najmniej zmian widać w tachimetrach. W Berlinie pojawiło się wprawdzie kilka nowych modeli, ale od poprzedników różnią się detalami – nowymi funkcjami w oprogramowaniu, większą pamięcią czy bezprzewodową komunikacją Bluetooth.
Po konkretne informacje o nowościach zaprezentowanych na Intergeo 2014 odsyłamy do Fotogalerii: drony, GNSS, skanery laserowe i fotogrametria, tachimetry oraz różności
Jerzy Królikowski
|