W chwili, kiedy piszę te słowa, nie wiadomo jeszcze, jaki będzie wynik czerwcowego posiedzenia Sejmu, na którym planowane jest głosowanie nad nowelizacją ustawy
Prawo geodezyjne i kartograficzne. Nowelizacja została wymuszona opublikowanym 11 lipca 2013 r. wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 25 czerwca, który zakwestionował (uznał za niekonstytucyjny) przepis zawierający upoważnienie ustawowe do określania „wysokości opłat za czynności związane z prowadzeniem państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego i uzgadnianiem usytuowania projektowanych sieci uzbrojenia terenu oraz związane z prowadzeniem krajowego systemu informacji o terenie, za udzielanie informacji, a także za wykonywanie wyrysów i wypisów z operatu ewidencyjnego”. TK dał ustawodawcy rok na usunięcie usterek w tej regulacji.
Po upływie tego terminu dotychczasowe przepisy przestaną obowiązywać. Znajdziemy się w czarnej dziurze – słusznie obawiają się przedsiębiorcy geodezyjni – gdyż ośrodki dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej nie będą mogły pobierać opłat za opisane wyżej czynności, a więc i wydawać materiałów. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji w piśmie do Ministerstwa Finansów również ostrzega: „Organy służby geodezyjnej i kartograficznej (...) nie będą udostępniać materiałów z PZGiK, co będzie miało wpływ na cały proces inwestycyjny w Polsce”. Sytuacja jest więc oceniana jako poważna także przez administrację. Dlatego najlepiej, jakby nowelizacja została szybko przyjęta i opublikowana w Dzienniku Ustaw. Ale to tylko jedna strona medalu.
• Jazda bez trzymankiGUGiK postanowił bowiem wykorzystać pretekst, jakim jest wyrok TK i związana z nim szybka ścieżka legislacyjna, do wprowadzenia w ustawie zmian znacznie wykraczających poza wytyczne Trybunału. Pomysł był chytry, ale należało przewidzieć, że już same poprawki wynikające z wyroku okażą się dość skomplikowane. Nie ograniczą się bowiem do zmiany jednego czy drugiego zapisu w ustawie, ale będą wymagały zbudowania nowego cennika. W historię obecnego cennika i wieloletnie prace nad nowym nie będziemy się tutaj zagłębiać. Dość powiedzieć, że dotychczasowy jest oceniany jako niejednoznaczny, nielogiczny, niesprawiedliwy i anachroniczny. A naliczanie według niego opłat jest od lat kością niezgody między administracją w PODGiK-ach (która zwykle próbuje zmaksymalizować swoje wpływy – nawet wbrew interpretacjom GUGiK) a wykonawstwem geodezyjnym (które chce zminimalizować swoje koszty). Materia była więc delikatna i należało się nad nią pochylić z całą rozwagą, i do tego kompetentnie. Wysłuchać wszystkie strony i znaleźć rozsądny kompromis...
Pełna treść artykułu w czerwcowym wydaniu GEODETY