|2011-12-07|
Geodezja, Firma, Ludzie
O biciu głową w mur
Z jakimi problemami boryka się przeciętny przedsiębiorca prowadzący firmę geodezyjną – mówi wiceprezes Geodezyjnej Izby Gospodarczej Rafał Piętka. Istotnym utrudnieniem dla biznesu są nie tylko nieżyciowe przepisy, ale też łamiący prawo urzędnicy.
fot. JP
|
|
|
|
|
|
JERZY PRZYWARA: Trudno było panu wystartować w biznesie geodezyjnym? RAFAŁ PIĘTKA: Mnie było o tyle łatwiej, że kiedy na początku lat 90. nastąpiła eksplozja zamówień na usługi geodezyjne, mój ojciec działał już na rynku. Dołączyłem wtedy do niego i do dzisiaj prowadzimy firmę wspólnie. Najpierw była to działalność jednoosobowa, którą następnie w 1997 roku przekształciliśmy w spółkę cywilną.
Od tego czasu firma jeszcze się rozwinęła? Obecnie zatrudniamy 10 osób. Działamy głównie lokalnie, przeważnie na terenie powiatu legionowskiego oraz w powiatach ościennych. Zajmujemy się całym asortymentem prac z zakresu geodezji gospodarczej, są to: obsługa inwestycji, mapy do celów projektowych, uzgodnienia, tyczenia, inwentaryzacje, a także podziały nieruchomości. Robimy właściwie wszystko z wyjątkiem dużych kompleksowych opracowań typu odnowienie ewidencji gruntów.
Dlaczego założyliście spółkę cywilną, a nie z ograniczoną odpowiedzialnością? Zdecydowały uwarunkowania prawne i fiskalne. Ponadto jest to firma rodzinna i łatwo się dogadujemy, nie ma więc potrzeby zbytniego formalizowania. Ten model działania nam się sprawdził i nie psujemy go.
Ale całym majątkiem odpowiadacie za ewentualne błędy. Spółka jest ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej we wszystkich zakresach działalności i płacimy z tego tytułu wysokie składki. Do tej pory, odpukać, nie przydarzyła nam się żadna wpadka, chociaż – jak wiadomo – niektóre firmy geodezyjne bardzo ucierpiały w wyniku popełnionych błędów.
To dlaczego się nie ubezpieczyły? Takie mamy czasy, że oszczędza się na wszystkim. Nowe firmy, maksymalnie tnąc koszty, zaczynają od tych wydatków, które zwłaszcza młodym geodetom wydają się błahe. No i pierwsze do wycięcia jest ubezpieczenie działalności geodezyjnej, ponieważ jest drogie i nieobowiązkowe. Według mnie OC geodetów powinno być obowiązkowe, tak jak jest to w przypadku pośredników w obrocie nieruchomościami.
Czy te cięcia kosztów oznaczają, że nadchodzi druga fala kryzysu? Od 2009 roku zleceń geodezyjnych systematycznie ubywa. Sądzę, że niebawem kryzys w naszej branży będzie mocno odczuwalny. Wiążę to z zakończeniem inwestycji na Euro 2012 oraz z wielką liczbą absolwentów szkół geodezyjnych, którzy co roku wchodzą na rynek. Co gorsza, na rynku już panuje taki zamęt, że trudno wpasować się z ofertą. Zdarzają się 20-krotne różnice w ofertach cenowych, chociaż nie wiem, czy to akurat oznaka kryzysu, czy raczej źle zrobionej wyceny przez zamawiających lub przez niektórych wykonawców.
Jak zatem planować rozwój firmy? ...
Pełna wersja wywiadu ukaże się w grudniowym numerze GEODETY
Jerzy Przywara
|