|2006-09-29|
Geodezja, Prawo, Ludzie, Imprezy
XII Konferencja ZGIG w Pogorzelicy: Propozycje zmian do prawa geodezyjnego
„Kupcie sobie kodeks cywilny i kodeks postępowania administracyjnego i nie gubcie się w szczegółach” – to zdanie wypowiedziane dzisiaj przez Bogumiłę Załęską-Świątkiewicz z Politechniki Wrocławskiej może być najkrótszym podsumowaniem pierwszego dnia obrad konferencji poświęconej tematyce nowelizacji ustawy Prawo geodezyjne i kartograficzne. W ferworze dyskusji geodeci zbyt często, niestety, zapominają, że akt tej rangi nie powinien zawierać rozwiązań szczegółowych ani zajmować się sprawami uregulowanymi wcześniej w innych ustawach.
4-dniowa konferencja zorganizowana przez Zachodniopomorską Geodezyjną Izbę Gospodarczą rozpoczęła się 28 września wycieczką techniczną do Berlina, ale do części merytorycznej przystąpiono dopiero dzisiaj. XII już edycja imprezy z cyklu „Prawo w geodezji” zgromadziła ponad 150 osób, a jako gość honorowy zjawił się m.in. poseł-geodeta Michał Stuligrosz (na zdjęciu). Ożywiona dyskusja jest chyba specjalnością pogorzelickich spotkań. Już poranne wystąpienie prokuratora rejonowego w Gryficach Krzysztofa Matejny poświęcone odpowiedzialności funkcjonariuszy administracji geodezyjnej za przekroczenie uprawnień oraz zaniechanie działań nałożonych przepisami prawa wywołało wątpliwości, kiedy geodeta jest, a kiedy nie jest funkcjonariuszem publicznym. O ile w przypadku przedstawicieli administracji i nadzoru geodezyjnego sprawa jest jasna, to już przy wykonawstwie geodezyjnym zdania były podzielone. Aplauz sali wywołała podkreślona przez prokuratora informacja, że w swojej praktyce nie spotkał się z przypadkami odpowiedzialności karnej geodety za jakiekolwiek przestępstwo związane z wykonywaniem tego zawodu.
Jednak prawdziwą lawinę wypowiedzi wywołały zaproponowane przez geodetę powiatowego z Kłodzka Dariusza Felcenlobena zmiany w Pgik związane z rozgraniczeniami nieruchomości (poglądy autora prezentowaliśmy w GEODECIE 8/2006). Na podstawie przeprowadzonych w swoim powiecie badań zaproponował on wiele daleko idących zmian zmierzających do uproszczenia dla obywatela procedury rozgraniczeniowej. Żadna z nich nie przekonała jednak zachodniopomorskiego WINGiK-a Antoniego Myłki. Jego zdaniem te pozorne ułatwienia sprawią, że jedna strona postępowania rozgraniczeniowego będzie mogła całymi latami je blokować. Zapamiętale dyskutowano, czy rozgraniczenia powinny pozostać domeną gmin, czy też należałoby je przekazać powiatom, najczęściej dysponującym o wiele bardziej wykwalifikowanym personelem. A jedna z sugestii Dariusza Felcenlobena dotycząca likwidacji możliwości zawierania przed geodetą umowy o mocy ugody sądowej na rzecz ugody administracyjnej wywołała nawet zarzut o chęć pozbawienia naszego zawodu ostatniego bastionu broniącego jego rangi. Dyskutantów ostudziła Bogumiła Załęska-Świątkiewicz, która poparła te propozycje jako zmierzające do uproszczenia procedury. Przypominała też, że ugoda o mocy ugody sądowej zawierana przed geodetą to relikt z dekretu Bieruta z 1946 r., całkowicie zbędny w obecnym systemie prawnym. Na zakończenie powiedziała, że „matką przepisów Pgik jest kodeks cywilny” i dodała „kupcie sobie kc i kpa i nie gubcie się w szczegółach”. Jutro kolejny dzień obrad.
Jerzy Przywara
|