Jerzy Królikowski
Rozwiązania zamiast map
Międzynarodowe targi geodezyjne Intergeo, Essen, 18–20 października 2022 r. Coraz częściej głównym zadaniem geodety jest już nie tylko sam pomiar punktu, tyczenie czy wykonanie prostej mapy, ale rozwiązywanie konkretnych, specjalistycznych problemów.
Fot. Jerzy Królikowski
|
Do takich wniosków prowadzi analiza nowości zaprezentowanych na tegorocznych targach Intergeo. Wprawdzie trudno wskazać jakieś spektakularne czy rewolucyjne premiery, ale zawartość ekspozycji przekonuje, że geodezja na naszych oczach przechodzi dogłębne zmiany technologiczne. Żeby nie być gołosłownym: jeszcze dekadę temu na targowych stoiskach dominowały tachimetry czy odbiorniki GNSS, a powiewem luksusu były samochodowe systemy mobilnego kartowania. Tymczasem w Essen klasyczny sprzęt geodezyjny został już ewidentnie zepchnięty na margines, za to mobilne kartowanie stało się chlebem powszednim. Jeśli zaś chodzi o oprogramowanie, dawniej królował GIS 2D, dziś dominują aplikacje fotogrametryczne, a coraz częściej także specjalistyczny software do wąskich zastosowań (np. dla branży ubezpieczeniowej czy kolejowej). Wszystkie te nowinki istotnie wpływają na profesję geodety.
• Mierzyć każdy może
Producenci rozwiązań pomiarowych coraz większy nacisk kładą na intuicyjność obsługi. Przykłady można mnożyć. Włoski Stonex pokazał np. oprogramowanie, które w połączeniu z iPadem wyposażonym w lidar i precyzyjnym modułem GNSS-RTK pozwala mierzyć w trybie rozszerzonej rzeczywistości. By wyznaczyć współrzędne punktu, wystarczy oznaczyć go na obrazie z kamery. Przy tak prostym pomiarze po co do nieskomplikowanych czynności wysyłać w teren geodetę?
Intuicyjność nie omija również tachimetrów. Weźmy choćby „inteligentną tyczkę” Leica AutoPole AP20 (GEODETA 5/2022). Do minimum ogranicza ona własne błędy związane z wychyleniem i złym wyznaczeniem wysokości, a także ze śledzeniem niewłaściwego pryzmatu. Inny przykład to nowe tachimetry Trimble’a. W przeznaczonej dla budownictwa serii Ri postawiono nie tylko na prostą obsługę, ale również na model subskrypcyjny. Pozwala to np. nie płacić za sprzęt, gdy z niego nie korzystamy, bądź też podnosić jego parametry pomiarowe, gdy akurat tego potrzebujemy. A skoro o pieniądzach mowa, to wspomnijmy o wyraźnie spadających cenach precyzyjnych odbiorników GNSS. Dziś najprostsze tego typu zestawy można nabyć już za 1,5 tys. dolarów, a to i tak zapewne nie koniec licytacji w dół...
Pełna treść artykułu w listopadowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|