Rozmawiał Damian Czekaj
Czyjeś zakłócenie czyimś sygnałem
Rozmawiamy z prof. Januszem Boguszem – pracownikiem badawczo-dydaktycznym Wydziału Inżynierii Lądowej i Geodezji WAT, zasiadającym w ścisłych władzach Międzynarodowej Asocjacji Geodezji, laureatem nagrody im. prof. Barana.
Prof. Janusz Bogusz
|
DAMIAN CZEKAJ: Spośród najnowszych pana artykułów mocno zaciekawił mnie ten dotyczący huraganów. JANUSZ BOGUSZ: Ma pan na myśli materiał, który ukazał się w piśmie „GPS Solutions” jako wynik naszej – współautorką była dr hab. inż. Anna Kłos – współpracy z geodezyjnym ośrodkiem naukowym z Uniwersytetu w Luksemburgu. Zresztą w jej ramach badaliśmy również zmiany poziomu oceanów, co jest istotne w kontekście współczesnych zmian klimatycznych. We wspomnianym artykule zaproponowaliśmy nową metodę śledzenia ścieżki huraganów z wykorzystaniem stacji permanentnych GNSS. Pokazaliśmy też, przede wszystkim służbom zarządzania kryzysowego, że trasę przejścia huraganu można przewidzieć z kilkugodzinnym wyprzedzeniem. Daje to czas na reakcję – ostrzeżenie czy ewakuację.
Artykuł skupia się na huraganach, które uderzyły w wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Czy wypracowane rozwiązanie łatwo byłoby przenieść na teren Polski? Tak, metoda jest uniwersalna i może zostać zastosowana w dowolnym miejscu na świecie. Warunkiem koniecznym jest oczywiście dostępność danych ze stacji permanentnych GNSS. Inną sprawą jest czułość samego systemu nawigacji satelitarnej na tego typu zmiany – w tym przypadku atmosferyczne. Ale obecnie testujemy również czułość na zmiany hydrosferyczne, jak susze czy powodzie. Dlatego właśnie wykonywaliśmy testy na huraganach o najwyższej kategorii w tzw. skali Saffira-Simpsona. W Polsce, i całe szczęście, mamy na razie do czynienia co najwyżej z orkanami, których predykcją z powodzeniem zajmują się meteorolodzy. Notabene nasza metoda została przedstawiona jako uzupełniająca istniejące już sposoby.
Meteorologia GNSS nie jest jedynym obszarem pana zainteresowań. W moich dokonaniach naukowych pojawia się wiele wątków. Nie uważam tego za mankament, ale swego rodzaju uniwersalność czy może interdyscyplinarność. Zauważam bowiem, że w tym kierunku zmierza współczesna nauka. Badania na najwyższym światowym poziomie realizowane są w dużych, interdyscyplinarnych zespołach. (...)
No dobrze, czym więc konkretnie się pan zajmował? Zaczynałem swoją przygodę z nauką – zawsze określam to jako przygodę, bo nauka to pasja – od obserwacji grawimetrycznych. Przez wiele lat byłem odpowiedzialny za działanie laboratorium pływowego w Astronomiczno-Geodezyjnym Obserwatorium Politechniki Warszawskiej w Józefosławiu, mam też swój wkład w opracowanie geoidy astronomicznej przez IGiK w latach 2003–2004. Później prowadziłem analizy geodezyjnych szeregów czasowych – najpierw zmian pozycji stacji permanentnych nawigacyjnych systemów satelitarnych, potem również misji grawimetrycznych GRACE czy GOCE. W międzyczasie był, jak pan zauważył, epizod z analizami zmian zawartości pary wodnej w troposferze czy zmianami poziomu oceanów. Ponadto zajmuję się zagadnieniami związanymi z badaniem wiarygodności kolejnych realizacji ziemskiego układu odniesienia oraz badaniem czułości systemu GPS na sygnały środowiskowe...
Pełna treść artykułu w styczniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|