Jerzy Szyszko
Przysięgły, uprawniony, zniewolony
Propozycje zmian w geodezyjnych przepisach wykonawczych. Tęsknimy za wizerunkiem i pozycją mierniczego przysięgłego, który był człowiekiem-instytucją wykonującym wolny zawód. Aby przywrócić dziś mierniczemu status osoby zaufania publicznego, musiałby on funkcjonować ponad Prawem geodezyjnym i kartograficznym, a przynajmniej ponad tą częścią przepisów, która z geodety uprawnionego czyni niewolnika czerwonej pieczątki (bez niej opracowanie geodezyjne nic nie znaczy). Zmiana przepisów musiałaby być na tyle poważna, że dzisiaj wydaje się niemożliwa.
|
Przedstawiciele administracji, broniąc się przed postulatami i żądaniami zmian, mówią, że nie wolno naginać przepisów do naszych potrzeb. Praca nad rozdziałem „Geodeta przysięgły” w Pgik trwa już od wielu lat. Jak stwierdził wiceprezes GUGiK Krzysztof Mączewski – jej zakończenie uzależnione jest od przyzwolenia społecznego. Myślę, że powód jest inny. To obawa przed dokonaniem w przepisach radykalnych zmian, bez których nie uda się dopisać do ustawy tego ważnego rozdziału.
Dla kogo jest to prawo? Czy obecnie konieczne jest reaktywowanie instytucji mierniczego przysięgłego, skoro potężna rzesza geodetów (z uprawnieniami i bez) często narzeka na brak pracy? Zdumiewające, jak łatwo jest dokonać zmian godzących w interes środowiska, a jak trudno doprowadzić do takich, które choćby nie utrudniały życia. Wprowadzane ostatnio zmiany w przepisach prowadzą, niestety, do odbierania geodetom możliwości wykonywania niektórych prac (wypisy i wyrysy z operatu ewidencji gruntów), a przedstawiciele władz w odpowiedzi na protesty z zadowoleniem oświadczają, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem! Inny negatywny przykład to rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji z 24 marca 1999 r. w sprawie standardów technicznych, które starym instrukcjom technicznym nadało rangę obowiązujących przepisów prawa. W wykazie standardów wymieniono nazwy instrukcji oraz odpowiednie zarządzenie prezesa GUGiK wydane na podstawie dekretu z 13 czerwca 1956 roku o państwowej służbie geodezyjnej i kartograficznej. Przypomnę, że ustawa Prawo geodezyjne i kartograficzne w artykule 48 uchyliła ten dekret. Wobec tego zarządzenia w sprawie stosowania instrukcji również utraciły moc. Powstała więc pętla ważności i nieważności. Niewątpliwie instrukcje są potrzebne, ale przed nadaniem im rangi przepisów należało przystosować je do obecnej rzeczywistości. Wydawane na podstawie dekretu o państwowej służbie geodezyjnej i kartograficznej siłą rzeczy dostosowane były do systemu państwowej własności, który obejmował nie tylko zasób geodezyjny i kartograficzny, ale również biura geodezji i przedsiębiorstwa miernicze.
Prześledźmy przepisy Po latach przemian własnością państwa pozostał jedynie zasób geodezyjny i kartograficzny, czego twórcy przepisów, niestety, nie zauważają. Artykuł 12 ustawy Prawo geodezyjne i kartograficzne mówi, że wykonawca prac geodezyjnych i kartograficznych przed przystąpieniem do ich wykonania obowiązany jest zgłosić je w ODGiK, a po ich wykonaniu – przekazać powstałe materiały lub informacje o tych materiałach do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego. Przepis zawiera więc alternatywę: przekazać materiały lub informacje o nich. Kiedy przekazać materiały, a kiedy informacje – podpowiada art. 4 ustawy. Oczywiście w przypadku prac finansowanych ze środków państwowych – wszystkie materiały. Natomiast w innych przypadkach – informacje, a same materiały można przekazać inwestorowi. Z kolei artykuł 19 Pgik mówi, że właściwy minister określi w drodze rozporządzenia m.in.: szczegółowe zasady i tryb zgłaszania prac geodezyjnych i kartograficznych oraz przekazywania materia łów i informacji powstałych w wyniku tych prac do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego, a także rodzaje prac nie podlegających zgłaszaniu i materiałów nie podlegających przekazywaniu.
Pełna treść artykułu w październikowym wydaniu GEODETY
powrót
|