Jerzy Przywara
Zakręcanie kurka
Dyskusja nad zmianami w systemie nadawania uprawnień zawodowych pokazuje, że każda propozycja, z jaką wyjdzie GUGiK, spotka się z ostrą krytyką. Prawie wszyscy twierdzą, że system trzeba zmienić, ale nie ma zgody, jak to zrobić.
Przedstawione niedawno przez głównego geodetę kraju założenia reformy systemu nadawania uprawnień zawodowych w geodezji i kartografii (ramka poniżej) wzbudziły ożywioną dyskusję najpierw na posiedzeniu Państwowej Rady Geodezyjnej i Kartograficznej (Warszawa, 10 listopada ub.r.; patrz GEODETA 12/2010), a następnie podczas spotkania Komisji Kwalifikacyjnej ds. Uprawnień Zawodowych (Białobrzegi, 14-15 stycznia; patrz Geoforum.pl – 17 stycznia).
Zacznijmy od weryfikacji kandydatów podchodzących do egzaminu. Jest ona obecnie iluzoryczna, bo komisja nie ma możliwości sprawdzenia ich praktyki zawodowej. Na przykład etatowy urzędnik wydziału geodezji deklaruje w dokumentach, że co prawda od poniedziałku do piątku był na posterunku w urzędzie, ale w soboty i niedziele pracował w prywatnej firmie, gdzie poznawał tajniki zawodu. Członkowie komisji wiedzą, że wykazywana w dokumentach praktyka często jest fikcją, tylko trudno ją udowodnić. Dlatego pojawił się pomysł (Komisji Kwalifikacyjnej) wprowadzenia dziennika praktyk, w którym wpisy potwierdzałoby przedsiębiorstwo/urząd, gdzie praktykowano. Inne proponowane obostrzenie to wydłużenie praktyki odpowiednio dla: magistra do 4 lat, inżyniera – 6 i technika – 8. I tu dochodzimy do absurdu, bo do kierowania budową np. domu jednorodzinnego (ale też czegoś o wiele większego) wystarczą dwa lata praktyki, do jego zaprojektowania – trzy, ale do wbicia gwoździa na ławie wymagane byłyby co najmniej 4. Dla urzędników, których doświadczenie w terenie trudno traktować poważnie, komisja zaproponowała dwukrotne wydłużenie stażu zawodowego...
Pełna treśc artykułu w lutowym wydaniu GEODETY
powrót
|