Proces scalania gruntów trwał we wsi Grodzisko Dolne od 2015 roku. Jak mówią dziennikarzom Polsat News miejscowi rolnicy, przed tą operacją wielu z nich dysponowało bardzo wąskimi działkami, niekiedy o szerokości raptem 2,5 metra. Dzięki przeprowadzeniu scalenia teraz się to zmieniło. Mimo to przynajmniej czterdziestu miejscowych rolników jest niezadowolonych z efektów tego procesu. Wszystko dlatego, że za uprawy, które bezpowrotnie stracili w wyniku scalenia, powinno im się należeć odszkodowanie. Sęk w tym, że nie zabezpieczono na ten cel środków. Na przykład straty pana Janusza z tytułu uprawy porzeczek rzeczoznawca oszacował na 80 tys. zł, a pana Jana, który uprawiał orzechy, na 29 tys. zł.
Na tym jednak nie koniec problemów. Rolnikom obiecywano bowiem, że w ramach scaleń wybudowane zostaną drogi dojazdowe do nowych gruntów. Co prawda geodeci oznaczyli je na mapach, ale do dziś nie ma po nich śladu w terenie.
W poszukiwaniu winnych tej sytuacji dziennikarze Polsat News udali się do Starostwa w Leżajsku. Starosta wprawdzie przyznaje, że popełniono błąd, ale nie poczuwa się do odpowiedzialności. Twierdzi bowiem, że proces scalania nadzorował ówczesny wicestarosta, z wykształcenia geodeta. Ale i ten nie czuje się winny. Jak tłumaczy, nie uczestniczył w pracach grupy scaleniowej, a decyzje podpisywał starosta.
W tej sytuacji starostwo liczy teraz na pomoc wojewody.