|2020-02-12|
Geodezja, Prawo
Posłowie o nowelizacji Pgik: ułatwi czy utrudni życie geodetom? [aktualizacja]
Komu ma służyć przygotowany przez rząd projekt nowelizacji Prawa geodezyjnego i kartograficznego? Urzędnikom, wykonawcom, a może twórcom oprogramowania? Na ten temat dyskutowano w środę (12 lutego) w Sejmie podczas II czytania tej ustawy.
Koalicja murem za rządem
Zakres zmian wprowadzanych przez tę nowelizację przedstawiła posłom Anna Paluch z Prawa i Sprawiedliwości. Zwróciła uwagę, że uchwalona w 1989 roku ustawa Pgik jest określana przez geodetów jako relikt komunizmu, dlatego od dłuższego czasu domagają się oni liberalizacji tych przepisów. Zamiast tego w 2014 roku otrzymali oni jednak nowelizację, która nie tylko wprowadziła więcej biurokracji i utrudniła życie geodetom, ale także znacząco uszczupliła przychody powiatów. Procedowany dziś przez Sejm projekt ma rozwiązać te problemy. Geodeta pierwszy wchodzi na budowę i ostatni z niej schodzi, zatem uproszczenie zasad wykonywania prac geodezyjnych w oczywisty sposób usprawni również życie inwestorom. To jest główne ratio legis tej nowelizacji – podkreśliła Anna Paluch.
Podczas dyskusji wtórował jej partyjny kolega Robert Warwas. Jak zaznaczył, nowelizacja rozwiąże problem nadmiernych ograniczeń oraz usprawni proces inwestycyjno-budowlany. Efektem wejścia w życie tych przepisów będą transparentne zasady wykonywania prac geodezyjnych oraz jednoznacznie określone prawa i obowiązki zarówno wykonawców, jak i organów służby geodezyjnej.
Opozycja za, a nawet przeciw
W ocenie posła Koalicji Obywatelskiej Mirosława Suchonia deklarowany cel ustawy jest bardzo ważny zarówno dla obywateli, jak i inwestorów, i niektóre proponowane zmiany faktycznie idą w tym kierunku. Niestety, inne wprowadzają dodatkowe obowiązki, które wydłużą realizację inwestycji i zwiększą ich koszt. Jako przykład podał m.in. zmiany w cenniku za materiały PZGiK, rozszerzenie weryfikacji o badanie spójności czy obowiązek klauzulowania dokumentacji geodezyjnej. Przypomniał również, że podczas posiedzenia sejmowej podkomisji organizacje geodezyjne krytycznie wypowiadały się o proponowanych zmianach. Poinformował, że KO zgłosi do nowelizacji 11 poprawek.
Robert Kwiatkowski z Lewicy zapowiedział, że jego klub będzie głosować za przyjęciem ustawy. Pochwalił m.in. propozycje uwolnienia danych geodezyjnych, które wpisują się w idee budowy społeczeństwa informacyjnego i przemysłu 4.0, czy zmiany dotyczące prowadzenia i aktualizacji EGiB. „Zgrzytem” w ustawie określił natomiast wprowadzenie podwyżek w cenniku. Retorycznie zapytał ponadto, dlaczego skoro PiS określa Pgik jako ustawę postkomunistyczną, to nie napisze jej na nowo.
Stefan Krajewski z klubu PSL-Kukiz’15 przypomniał zarzuty Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Geodetów, wg którego głównym celem nowelizacji jest dostosowanie przepisów do systemu iGeoMap/ePODGiK rozwijanego przez firmę Geo-System, którą do połowy 2018 r. kierował obecny główny geodeta kraju. Podkreślił również, że podczas konsultacji projektu zignorowano postulaty organizacji zawodowych. Jak zapowiedział, jego klub wstrzyma się od głosu nad tą ustawą.
Poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz ocenił, że procedowana ustawa to trochę kija, a trochę marchewki, przy czym więcej tego pierwszego. Proponując te przepisy, PiS znów twierdzi, że wie lepiej od przedsiębiorców, czego im trzeba. Jego zdaniem dziś głównym problemem geodetów jest nieuczciwa konkurencja ze strony urzędników, tymczasem nowelizacja de facto jeszcze bardziej wzmacnia pozycję starostw. Dlatego zapowiedział, że jego klub zagłosuje przeciwko temu projektowi i zgłosi do niego poprawki.
GGK: jeszcze wszyscy będziemy zadowoleni
– Tak, tworzyłem to oprogramowane [iGeoMap/ePODGiK] i mam nadzieję, że dzięki temu, iż mam 30-letnie doświadczenie akademickie i informatyczne, skorzysta na tym polska geodezja – zaczął swoje wystąpienie główny geodeta kraju Waldemar Izdebski. – Nie chcę się chwalić, ale informatyzację geodezji to ja wprowadzałem w 2007 roku, będąc wtedy jeszcze prezesem firmy Geo-System, i wprowadziłem wówczas pewne rozwiązania informatyczne, z których dziś wszyscy się cieszymy – dodał. Podkreślił, że zarzuty OZZG są kompletną nieprawdą, a posłowie, którzy je powtarzają, zostali zmanipulowani przez grupę nie większą niż 20 osób. GGK pokazywał ponadto z mównicy zgłoszenie pracy z przewidywanym terminem ukończenia za 100 lat, tłumacząc, że w nowelizacji nie chodzi o dopasowanie przepisów pod aplikację, ale właśnie o ukrócenie takich sytuacji.
Waldemar Izdebski nie zgodził się ponadto z argumentami, że ustawa wzmacnia tylko urzędników. Możliwość rozpoczęcia pracy przed jej formalnym zgłoszeniem czy likwidacja zgłaszania tyczenia budynków to tylko wybrane zmiany, które w jego ocenie mają wymiernie ułatwić życie wykonawcom. Zapewnił ponadto, że na nowych przepisach finansowo nie stracą ani starostwa, ani wykonawcy, bo nowe opłaty zostały odpowiednio zbilansowane. Zaprzeczył też, jakoby podczas konsultacji zbagatelizował głosy organizacji zawodowych. – Każdy, kto proponował rozsądne zmiany mieszczące się w zakresie regulacji, został wysłuchany – stwierdził. – Nawet ci, którzy dziś protestują przeciwko tej ustawie, gdy opadnie kurz, jeszcze będą z niej zadowoleni – podsumował.
W odpowiedzi na pytanie posła Lewicy wyjaśnił również, że na razie nie jest planowane napisanie nowego prawa geodezyjnego. W jego ocenie byłoby to bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem, chociażby dlatego, że dziś do Pgik odnosi się wiele ustaw i rozporządzeń. Odpierał także pojawiający się kilkakrotnie podczas debaty zarzut, że jest Pgik jest ustawą postkomunistyczną. Od uchwalenia w 1989 roku była ona bowiem wielokrotnie nowelizowana.
Ustawa z 13 lutego...
Jeszcze 13 lutego sejmowa Komisja Infrastruktury zajmie się poprawkami zgłoszonymi przez posłów i najprawdopodobniej tego samego dnia będzie ona głosowana przez Sejm.
AKTUALIZACJA: 13 lutego Komisja Infrastruktury odrzuciła wszystkie poprawki zgłoszone do projektu ustawy.
Jerzy Królikowski
|