Sprawie przyglądają się reporterzy telewizji Polsat.
Urzędnicy w starostwie tłumaczą dziennikarzom: „To wynika z ustaleń planu miejscowego, on zawiera linie wymiarowe i te linie określają kształt działki” – mówi Jarosław Badziąg, naczelnik Wydziału Budownictwa i Gospodarki Przestrzennej. W planie linia wymiarowa ma 50 metrów, a na opracowaniu geodety – niecałe 52 m. „Dla mnie w kategoriach racjonalnych wymiar odległości 50 metrów jest 50, a nie 51 z przecinkiem i tyle mam do powiedzenia” – mówi urzędnik reporterowi programu „Interwencje”.
Małżeństwo twierdzi z kolei, że planowany przez nich budynek w żaden sposób nie narusza warunków określonych w miejscowym planie. Poza tym ma stanąć z dala od spornej granicy nieruchomości. Działka ma powierzchnię 2 tys. m kw., a dom ma projektowane wymiary raptem 10 x 10 m – podkreślają bohaterowie reportażu.
Sprawie przyglądali się już Pomorski Urząd Wojewódzki oraz Samorządowe Kolegium Odwoławcze i oba organy nie widzą przeszkód, by wydać pozwolenie na budowę. Urzędnicy PUW przyznają, że podział tej działki został przeprowadzony niezgodnie z prawem, ale nie powinno to mieć wpływu na wydanie pozwolenia. Samorządowe Kolegium Odwoławcze stwierdziło z kolei, że nie dopatrzyło się, aby decyzja o zatwierdzeniu podziału w sposób istotny naruszała przepisy prawa i plan zagospodarowania przestrzennego. Wtóruje im miejscowy geodeta Sebastian Żbikowski, wg którego starostwo nie ma podstaw odmowy wydania pozwolenia. W jego ocenie źródłem problemów w tej sprawie jest przede wszystkim błąd w MPZP oraz nieprzejednana postawa starostwa.