JERZY KRÓLIKOWSKI: Jakie jest zainteresowanie UAV ze strony polskiej branży geodezyjnej?WIEŃCZYSŁAW PLUTECKI: Z pewnością mniejsze niż na Zachodzie. Wiąże się to przede wszystkim ze spadającymi cenami usług geodezyjnych, przez co wykonawcy muszą oszczędzać, na czym się da.
MARCIN SZENDER: Poza tym wciąż panuje przekonanie, że zdjęcia z UAV mają słabą jakość i nadają się co najwyżej do jakiegoś wstępnego projektu. W przypadku niektórych naszych konkurentów być może tak jest, ale my stawiamy na jakość i uważamy, że pod tym względem możemy konkurować z tradycyjną fotogrametrią. Dostrzegają to nasi klienci, którzy są zadowoleni, a nawet zaskoczeni dokładnością dostarczanego przez nas materiału.
Z jakim wydatkiem musi się liczyć geodeta, który chce kupić kompletny bezzałogowy system?WP: Rozrzut cen jest bardzo duży – od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Nie ukrywamy, że nasz system Neo należy do tych droższych.
MS: Do tego wkrótce trzeba będzie doliczyć koszt kursu dla operatora, który po szykowanych zmianach w prawie stanie się obowiązkowy. Oznacza to wydatek około 20 tys. zł. Uważam, że to dobra zmiana, choć z pewnością wpłynie na spadek liczby użytkowników UAV, również wśród geodetów. Do tej pory obowiązywała w tej dziedzinie pełna partyzantka, teraz korzystanie z tej technologii wreszcie zostanie ucywilizowane.
Wielu sprzedawców UAV przekonuje, że użytkowanie ich systemów jest bardzo proste – w intuicyjnym oprogramowaniu projektujemy nalot, samolot sam startuje i ląduje, a pozyskane przez niego dane wrzucamy do aplikacji, która szybko wygeneruje dokładną ortofotomapę. Czy tak jest w praktyce?WP: Wszystko by się zgadzało z wyjątkiem słowa „dokładną”. Otrzymanie dobrego materiału uwarunkowane jest wieloma czynnikami. Zacznijmy od tego, że już samo zaplanowanie nalotu nie jest takie proste. Trzeba uwzględnić np. siłę i kierunek wiatru, a także kształt fotografowanego poligonu. Kluczowe jest m.in. odpowiednie zaplanowanie zakrętów, bo przy braku doświadczenia czas wykonania każdego z nich może się wydłużyć o kilkanaście sekund, co przy całej misji przekłada się na cenne minuty. Ponadto, jeśli chcemy osiągnąć wysoką dokładność, niezbędne jest wykorzystanie fotopunktów.
MS: Z doświadczenia wiemy, że osiągnięcie wysokiej jakości jest możliwe w przypadku geodety z dużym doświadczeniem, który wie np., jakim aparatem robić zdjęcia, na jaką wysokość należy się wznieść i czy w ogóle przepisy w danym miejscu na to pozwalają...
Pełna treść wywiadu w lipcowym wydaniu GEODETY
W lipcowym wydaniu GEODETY ponadto m.in.:
• Wyniki plebiscytu: największe sukcesy i porażki polskiej geodezji w latach 1995-2015
• Gra w pieczątki. Uwierzytelnianie po nowelizacji Pgik: porządek czy chaos?
• Ile prywatności w geodezji? – Władysław Baka o konieczności zmian w systemie geodezji stosowanej
• Czy organy prowadzące PZGiK mają uprzywilejowaną pozycję wobec wykonawców?
• Czego nie może użytkownik wieczysty? – przypadki z praktyki sądowej opisuje sędzia Magdalena Durzyńska
• Rozgraniczenie z życia wzięte omawia Bogdan Grzechnik
• Na bakier z interoperacyjnością. GESUT w polskim prawie i wytycznych do dyrektywy INSPIRE