|2015-06-12|
Geodezja, Edukacja, Ludzie
Obserwacje wyprzedziły teorię
W czerwcowym wydaniu GEODETY (już w sprzedaży) kontynuujemy cykl „Poczet Profesorów PW” w rozmowie z prof. Aleksandrem Brzezińskim, specjalistą ds. teorii ruchu obrotowego Ziemi.
fot. Stanisław Nazalewicz
|
|
|
|
|
|
GEODETA: Nagroda Kartezjusza za projekt związany z nutacją Ziemi jest pana najważniejszym osiągnięciem?
ALEKSANDER BRZEZIŃSKI: W sensie zdobytej nagrody tak, natomiast od strony naukowej to był tylko jeden z elementów pracy. Miałem taki okres z dobrymi wynikami. Pod koniec lat 90. pracowali ze mną w CBK Rosjanin Siergiej Pietrow, który później obronił w Olsztynie doktorat z wyróżnieniem, i Christian Bizouard z Obserwatorium Paryskiego, który przyjechał na stypendium podoktorskie. Stworzyliśmy niezły zespół i mieliśmy parę ciekawych publikacji. I akurat te nasze wyniki bardzo nadawały się do włączenia do tego projektu unijnego.
Czego dokładnie dotyczyła ta praca?
Sam projekt dotyczył teorii nutacji dla Ziemi odkształcalnej, natomiast my zajmowaliśmy się efektami geofizycznymi, głównie atmosferycznymi. Konkretnie chodziło o to, w jaki sposób można uwzględnić efekty atmosferyczne w nutacji. To był nasz główny wkład, ale ta współpraca była o wiele szersza. Nagroda (300 tys. euro) w całości musiała być przeznaczona na cele naukowe (inaczej niż np. Nagroda Nobla). Véronique Dehan z Brukseli, która była kierowniczką projektu, powołała konsorcjum do decydowania, jak te fundusze rozdysponować. Dostąpiłem tego zaszczytu i byłem w grupie pięciu decyzyjnych osób. Odbywały się konkursy, aplikacje i udało się trochę tych pieniędzy ściągnąć do Polski (łącznie ok. 30 tys. euro).
A mógłby pan wyjaśnić, co to jest Ziemia niesztywna?
Modelowanie ruchu obrotowego Ziemi sztywnej jest stosunkowo proste, opisane np. w książce „Teoria bąka” Kleia i Sommerfelda z 1897 roku. Dobre podstawy stworzył już Euler w XVIII w. Znając efemerydy ciał niebieskich, które oddziałują na ruch obrotowy Ziemi, można w tej chwili teorię precesji i nutacji dla Ziemi sztywnej opracować z dokładnością kątową do ułamków mikrosekundy łuku, inaczej mówiąc – mikrometrową. Natomiast problemy zaczynają się, jeśli uwzględniamy, że Ziemia nie jest bryłą sztywną, tylko ma części stałe, ciekłe, gazowe i że wszystko płynie. Nawet kiedy próbujemy zdefiniować układ związany z Ziemią, to rodzi się problem, ponieważ jeśli weźmiemy jakiekolwiek dwie stacje, to ich odległość ciągle się zmienia w sposób liniowy na skutek obrotu płyt kontynentalnych, na co nakładają się różne periodyczne przemieszczenia, które wynikają z deformacji. Wszystko płynie. W ostatnich latach do tych pomiarów można było wykorzystywać rozmaite precyzyjne techniki kosmiczne itp., a jak się to robiło kiedyś? Przecież te badania nie są nowe.
Efekt swobodnej nutacji jądra (FCN) teoretycznie był przewidziany już na przełomie XIX i XX wieku. Został opisany, szczegółowo zajmował się nim m.in. wielki matematyk Henri Poincare w 1910 r., ale ten efekt jest na tyle mały, że zaobserwować go z pomiarów można było dopiero po uruchomieniu pełnej konstelacji VLBI, czyli pod koniec lat 80. Tak więc teoretycy przewidywali pewne rzeczy, ale ze względu na niedostateczną dokładność obserwacji te efekty były nie do potwierdzenia. Prof. Barbara Kołaczek, z którą wiele lat współpracowałem, zawsze mówiła, że były takie okresy w historii, gdzie teoria wyprzedzała obserwacje, i takie okresy, gdzie obserwacje wyprzedzały teorię. Jako przykład w drugą stronę można podać, że Hipparch zaobserwował precesję już w II w. p.n.e., ale w żaden sposób nie kojarzył jej z ruchem obrotowym Ziemi, czyli obserwacje wyprzedziły teorię (...)
Jak to jest u nas z oceną naukowca? Bo a to lista filadelfijska, a to europejska ERIH, a to znowu lista MNiSW czy teraz Google Scholar. Jak sprawiedliwie ocenić naukowca?
Ministerstwo narzuca nam ostatnio, by w różnych raportach, rozliczeniach korzystać z bazy Web of Science, a uzyskane na tej podstawie wyniki punktowe traktuje według wspólnych kryteriów. Oczywiście trudno jest zakwestionować zróżnicowanie oceny wartości czasopism ze względu na ich zasięg i wpływ na uczonych uprawiających daną dziedzinę. Niemniej jednak stosowany obecnie system oceny jest niewątpliwie krzywdzący dla środowiska geodetów. Szczególnie jaskrawo widać to w przypadku obliczania liczby cytowań i wynikającego z niej tzw. indeksu Hirsha. W tej chwili artykuł recenzowany w najważniejszym piśmie w obszarze geodezji „Journal of Geodesy” to ponad 30 punktów. Tylko że ono powstało na przełomie tysiącleci w wyniku połączenia się dwóch czasopism: „Manuscripta Geodaetica” i „Bulletin Géodésique”, których baza Web of Science w ogóle nie widzi...
Szersza treść wywiadu w czerwcowym wydaniu GEODETY
W czerwcowym wydaniu GEODETY ponadto m.in.: • 6 kroków do katastru: czy w nowej perspektywie finansowej uda się doprowadzić do ładu EGiB • Potencjał ortofotomapy w pomiarach budynków • Nieruchomościowiec to brzmi dumnie – Bogdan Grzechnik podpowiada, jak być: geodetą, rzeczoznawcą majątkowym, zarządcą nieruchomości, pośrednikiem i doradcą dla właścicieli nieruchomości • Wątpliwości na tle wydzielenia działek pod drogi – przypadki z praktyki sądowej opisuje sędzia Magdalena Durzyńska • Przypadki chodzą po ludziach, czyli czy warto ubezpieczyć firmę geodezyjną • Czy mierniczy górniczy podzieli nieruchomość? • Przegląd szkół kształcących w zawodzie technik geodeta + Kupon rabatowy na zakup książek, sprzętu i oprogramowania geodezyjnego oraz zdjęć lotniczych (sponsorzy: Geomax, Geopryzmat, Geo-System, MGGP Aero)
Redakcja
|