|2013-11-12|
Geodezja, Teledetekcja, Sprzęt, Software, Imprezy
Dlaczego nie warto ruszać się z domu
Prace terenowe to nieodłączny element zawodu geodety, a po części także kartografa czy speca od GIS-u. Producenci sprzętu i oprogramowania coraz skuteczniej przekonują jednak przedstawicieli tych profesji, że wychodzenie w teren opłaca się ograniczyć do minimum. Tak było m.in. podczas tegorocznych targów Intergeo w Essen, z których szczegółową relację publikujemy w najnowszym wydaniu GEODETY.
Wprawdzie wśród premier trudno doszukać się rewolucyjnych rozwiązań, ale porównując je z tym, co wystawiano raptem kilka lat temu, wyraźnie widać, jak szybko nowinki technologiczne zmieniają oblicze branży geoprzestrzennej. Generalnie tendencja zmian jest taka, by sprzęt pomiarowy umożliwiał jak najszybsze zebranie dużej ilości danych o wysokiej jakości i dokładności. Obsługa instrumentu powinna być na tyle łatwa, by pracę w terenie mogła szybko wykonać jedna osoba, niekoniecznie obeznana z tajnikami geodezji. Tak zebrane dane przesyłane są następnie do biura – mimo dużej objętości dzieje się to płynnie i szybko. Jeśli potrzeba dodatkowych danych, pobierane są sprawnie ze strony urzędu lub firmy. Następnie dzięki zaawansowanym aplikacjom dane są automatycznie kontrolowane, łączone i przetwarzane do gotowych produktów (często „w chmurze”). Na koniec pozostaje już tylko przekazać wynikowe opracowanie klientowi – oczywiście przez internet, a jeśli trzeba, to także w formie atrakcyjnej wizualizacji. Rola geodety z wyższym wykształceniem ogranicza się tu w zasadzie do zarządzania całym tym procesem, zwanym w branżowej nowomowie „workflow”. Na Zachodzie to coraz częściej norma, a w Polsce wciąż pieśń przyszłości.
Spacerując w tym roku między 505 stoiskami, trzeba było zachować szczególną ostrożność. Nad głowami zwiedzających unosiły się bowiem różnorodne drony. Każdy taki pokaz od razu gromadził tłum ciekawskich, którzy blokowali przejście i zaczynali rejestrować te podniebne ewolucje swoimi smartfonami. Już w relacji z zeszłorocznego Intergeo zwracaliśmy uwagę na modę na wykorzystanie bezpilotowców w fotogrametrii, ale w tym roku było ich tak dużo, że bez wahania można stwierdzić, iż zdominowały targi. Na stoiskach i w powietrzu prezentowano zarówno helikoptery, jak i samoloty. Jedne były małe, tanie i napędzane prądem, a inne duże, drogie i z silnikiem spalinowym. Wśród nich były także dwa polskie drony opracowane przez firmę Fotomapy z Grodziska Dolnego.
Jak w rozmowie z GEODETĄ zaznacza reprezentujący tę spółkę w Essen Tomasz Maik, ten wysyp udowadnia, że bezpilotowce nie są już eksperymentalną ciekawostką, ale sprawdzonym narzędziem dla geodezji, GIS-u czy kartografii. Wskazuje jednocześnie na EasyMap UAV, najnowszego drona w swojej ofercie. Podkreśla, że wraz z oprogramowaniem kosztuje on tylko 15 tys. euro, a do tego jest bardzo prosty w obsłudze i w ciągu jednego nalotu może zebrać zdjęcia dla 3 km kw. Nic już więc nie stoi na przeszkodzie, by maszyny tego typu weszły do standardowego wyposażenia średniej wielkości firmy geodezyjnej. Zresztą nie trzeba od razu kupować drona, wystarczy zlecić jego nalot. Ostatnie realizacje spółki Fotomapy – ortofoto dla lotniska w Lublinie czy dla 30 km projektowanej drogi S17 – pokazują, że zainteresowanie tego typu usługami w Polsce powoli, ale jednak rośnie.
Dron to nie tylko zdjęcia lotnicze. Jeszcze rok temu niektórzy producenci bezpilotowców studzili oczekiwania osób, które chciały widzieć na nich skanery laserowe. Jak wówczas tłumaczyli, systemy lotniczego skanowania są po prostu za ciężkie. W tym roku okazało się, że jeśli się wykorzysta mały skaner naziemny, taka integracja jest możliwa i nieźle sprawdza się w praktyce. Udowodniły to m.in. firmy Faro i Aibotics. Wizyta na stoiskach wyższych uczelni pokazuje natomiast, że pole do innowacji w fotogrametrycznych bezpilotowcach jest jeszcze bardzo duże. Wyzwaniem jest choćby zapewnienie lepszej dokładności wyznaczania pozycji.
Nic jednak geodecie po dronie, jeśli nie ma oprogramowania do obróbki zebranych zdjęć. Na szczęście wybór tego typu aplikacji jest coraz większy. W Essen nowe programy zaprezentowały m.in. firmy Gexcel oraz Trimble. Producenci znanych już w branży pakietów (np. Pix4D) pokazali zaś ich znacznie udoskonalone wersje swojego software’u...
Pełna treść artykułu w listopadowym wydaniu GEODETY
Jerzy Królikowski
|