Odejście Urliczicza związane jest z dochodzeniem w sprawie domniemanych nadużyć finansowych i korupcji oraz zakulisowymi walkami między różnymi siłami politycznymi, agencjami i sektorem przemysłowym.
W lipcu zeszłego roku policja przeprowadziła rewizję w jego biurze i kilku firmach kooperujących z RSK w ramach śledztwa prowadzonego przez rosyjskie MSW dotyczącego fikcyjnych zleceń wartości 17 mln dolarów wystawianych przez RSK. Firmy temu zaprzeczyły. W marcu tego roku szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos oskarżył spółkę o defraudację miliardów rubli z rządowych funduszy. Od tego czasu stosunki między RSK a agencją są napięte.
Z kolei kilka dni temu MSW oskarżyło nienazwanych z imienia urzędników związanych z programem GLONASS o defraudację 6,5 mld rubli (ok. 200 mln dolarów). Według śledczych pieniądze wyprowadzono poprzez fikcyjne firmy.
Wicepremier Władisław Surkow wsparł dochodzenie w sprawie malwersacji funduszy przeznaczonych na GLONASS. Jak powiedział: rząd jest zainteresowany śledztwem i ujawnieniem korupcji przy realizacji tego programu.
Po serii niepowodzeń w ostatnich latach związanych z nieudanymi startami satelitów GLONASS oskarżenia o korupcję w sektorze kosmicznym są kolejną rysą na tym rosyjskim programie nawigacyjnym.
RSK zatrudnia 4 tys. osób i jest następcą radzieckich instytutów naukowych powstałych w 1946 r. dla wsparcia rozwoju programu nuklearnego. Od 2009 r. jest spółką akcyjną.