Jerzy Królikowski
Starzenie pod kontrolą
XVII-wieczny okręt wojenny Vasa to jedna z największych atrakcji nie tylko Sztokholmu, ale i całej Szwecji. By zachować ten bezcenny zabytek dla przyszłych pokoleń, niezbędne było objęcie go unikatowym systemem monitoringu.
XVII-wieczny okręt wojenny Vasa (fot. JK)
|
Pierwsze, co czuje się po wejściu latem do Muzeum Vasy w Sztokholmie, to przenikliwy chłód. Jego źródłem nie jest jednak surowy skandynawski klimat, ale zaawansowany system wentylacji, który musi utrzymywać w tym rozległym obiekcie stałą temperaturę 18,5°C oraz wilgotność 51–59%. W ocenie naukowców właśnie takie parametry powietrza są optymalne dla głównego bohatera placówki – szwedzkiego okrętu wojennego Vasa, który co roku ogląda nawet półtora miliona turystów. Wrażenie robią nie tylko imponujące wymiary i waga jednostki, ale także ponad pół tysiąca zdobiących ją barokowych rzeźb z przedstawieniami m.in. szwedzkiego króla, rzymskich cesarzy, postaci z mitologii, a nawet polskiego szlachcica w karykaturalnej pozie.
Ale wyjątkowość zabytku wynika przede wszystkim z tego, że statek przeleżał na dnie jednej z bałtyckich zatok, bagatela, 333 lata, a mimo to dotrwał do naszych czasów w zaskakująco dobrym stanie. Paradoksalnie to zasługa mało słonej i mocno zanieczyszczonej wody w zatoce Saltsjön, gdzie przez trzy wieki spoczywał okręt. Jednak po wydobyciu na powierzchnię tempo rozkładu znacznie przyspieszyło. Nad jego spowolnieniem od kilku dekad nieustannie pracuje sztab naukowców z różnych specjalności, uczelni i krajów. Efektem tych działań jest nie tylko wspomniany system wentylacji, ale np. opracowanie substancji konserwującej drewno czy specjalnych bolców wzmacniających konstrukcję. Są to pionierskie prace, gdyż nikt wcześniej nie stanął przed zadaniem zakonserwowania tego typu obiektu. Wiele działań realizowanych jest metodą prób i błędów. By te błędy były jak najmniejsze, okręt objęto systemem monitoringu geodezyjnego – oczywiście również pionierskiego.
• Jaka piękna katastrofa
Budowę okrętu Vasa zlecił król Szwecji Gustaw II Adolf z dynastii Wazów, zwany Lwem Północy. Prace ruszyły w roku 1626, gdy kraj ten był u szczytu swojej militarnej potęgi, a zamówiony galeon miał tę potęgę potwierdzać. Jednostka ważyła 1210 ton (więcej niż 4 jumbo jety), miała 69 metrów długości i 12 metrów szerokości, a najwyższy maszt wznosił się blisko 30 metrów nad pokładem. Całość zbudowano ze szlachetnego czarnego dębu, ozdobiono mnóstwem pieczołowicie wykonanych kolorowych rzeźb oraz uzbrojono w 64 działa rozmieszczone na dwóch pokładach...
Pełna treść artykułu w listopadowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|