Anna Wardziak
Główny geodeta szkoli nie tylko geodetów
Cykl bezpłatnych szkoleń odbywających się w siedzibie sieradzkiego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjno-Kartograficznej jest realizowany w ramach projektu „System Informacji o Terenie”. Projekt finansowany jest ze środków PHARE (5 mln ECU), a zarządza nim Główny Geodeta Kraju. Na „Ogólnopolski program szkoleń z zakresu wykorzystania informacji zawartych w zdjęciach lotniczych” przeznacza 450 tys. ECU (ok. 1,6 mln zł). Ma on na celu wdrażanie zdjęć lotniczych oraz produktów pochodnych (ortofotomapy) do praktyki administracji rządowej i samorządowej. Podczas pobytu w Sieradzu zaprosiłam do rozmowy osoby różnych powodów związane ze szkoleniami.
Rozmowa z Wojciechem Tokarskim, dyrektorem WODGK w Sieradzu
W Polsce nie ma tradycji korzystania ze zdjęć lotniczych. Przez wiele lat były niedostępne...
Tak jest, ludziom wybito z głowy zdjęcia. Wielu nawet nie wie, że wprawdzie dopiero od niedawna, ale już można je kupić. Niektórzy do tej pory przychodzą i proszą, żeby im załatwić np. jakąś mapę topograficzną (załatwić, tzn. skądś wynieść). Teraz, kiedy za niewielkie pieniądze można kupić każdą mapę, jaką się chce. Ale przyzwyczajenie robi swoje. A chcę zaznaczyć, że informacja zawarta w zdjęciach przy szerokim, powszechnym wykorzystaniu jest relatywnie tania. My, czyli społeczeństwo, gospodarka, tę informację musimy mieć niemal od ręki. Wszystko musi być zapakowane do komputerów, które błyskawicznie wykonują analizy i prawie natychmiast dają odpowiedzi na pytania. Stąd należy szybko tę mentalność ludzi zmienić, bo inaczej będą sięgali tylko do informacji zdobywanej w tradycyjny sposób, szalenie drogiej i czasochłonnej. Często tak pracochłonnej, że nieopłacalnej.
Prowadzone przez Państwa szkolenia są więc chyba doskonałym pomysłem na realizację tych zamierzeń. Jak to się stało, że na miejsce szkoleń z zakresu wykorzystania zdjęć lotniczych wybrano właśnie ośrodek w Sieradzu?
W międzynarodowym przetargu startowało 13 firm (5 jednostek polskich i 8 zachodniouropejskich). Konkurencja silna, poważna i nagle okazuje się, że wygrywa Ośrodek w Sieradzu. Zostaliśmy zwycięzcami w konsorcjum z krakowską Akademią Górniczo-Hutniczą. Uczelnia opracowała program naukowy i zapewniła opracowanie skryptu poprzez włączenie naukowców związanych z fotogrametrią z całej Polski. Natomiast nasz Ośrodek zapewnia całą stronę organizacyjną projektu, sprawozdawczość, kontakt z PHARE i beneficjentem, czyli GUGiK-iem. My wszystko scalamy. Sądzę, że Sieradz wygrał, ponieważ mieliśmy już wcześniejsze doświadczenia w prowadzeniu działalności szkoleniowej (od kilku lat realizujemy szkolenia w zakresie geodezji i kartografii). Dodatkowym argumentem był bezpośredni kontakt z tymi, do których szkolenia są kierowane, czyli z administracją, oraz przeświadczenie, że po zakończeniu kontraktu będziemy kontynuowali rozpoczęte dzieło. Chyba jednak ostatecznie zwyciężył upór i konsekwencja. Nasze województwo jest niewielkie i dochody też mamy niewielkie, a jesteśmy zakładem budżetowym samofinansującym się. Musimy więc sami na siebie zarabiać. Ponieważ jako ośrodek nie możemy prowadzić działalności typowo geodezyjnej (prac terenowych), postawiliśmy dodatkowo na szkolenia i wdrożenia. Mamy świetny, młody zespół, legitymujący się w 80% wyższym wykształceniem.
Pełna treść artykułu w lutowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|