Jacek Skwirowski
Wszystko zależy od człowieka
Największe zmiany, jakie udało mi się przeprowadzić na Wydziale Geodezji, dotyczyły stypendiów. Był rok 1990, kilka miesięcy wcześniej została uchwalona ustawa o szkolnictwie wyższym, zaraz potem weszło rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące pomocy socjalnej – to był okres, kiedy tworzono zręby pomocy stypendialnej dla studentów. Wtedy powstała koncepcja, że tym nie będzie zajmować się cała uczelnia, ale poszczególne wydziały. Wyszedłem z propozycjami przejęcia całości spraw stypendialnych na wydziale przez samorząd i to się udało.
Z Rafałem Godlewskim, byłym przewodniczącym Komisji Finansowo-Gospodarczej Samorządu Studentów Politechniki Warszawskiej, rozmawia Jacek Skwirowski
Jacek Skwirowski: Czy mógłbyś powiedzieć, jak i dlaczego znalazłeś się w samorządzie? A może powiesz wprost: jakie miałeś z tego korzyści?
Rafał Godlewski: Nie miałem żadnych korzyści. To była inna motywacja. Zazwyczaj jest tak, że do samorządu ktoś kogoś „wciąga”. Start do samorządu zaproponował mi Tomek Zapalski i trafił w mój czuły punkt. Był rok 1990, a ja byłem po pierwszym roku studiów. Napisałem wtedy bardzo długi program wyborczy, czytali go nawet profesorowie i kiwali głowami. Odnosiłem się do służby wojskowej, chciałem znieść zaliczanie zajęć z WF na ocenę oraz żeby część przedmiotów była obieralna (przeciwnicy argumentowali, że będą problemy, bo na niektóre przedmioty nikt nie będzie chodził). Część z tych moich pomysłów udało się powoli zrealizować, a innych – mimo licznych starań – nie.
Co z tych najważniejszych spraw udało Ci się przeforsować?
Jeśli chodzi o nasz wydział, to stosunkowo najmniej. Dlatego, że Wydział Geodezji i Kartografii jest bardzo konserwatywny i ciężko cokolwiek zmienić. Długo pracowałem w komisji Rady Wydziału do spraw programu studiów. Tam obradowano na tematy ogólne, a nie było żadnych konkretów. Moim zdaniem taka komisja powinna dostać szczegółowe programy nauczania przedmiotów i zastanawiać się, co można przenieść z jednego przedmiotu do innego, od osoby mniej kompetentnej w tej dziedzinie do bardziej – żeby całość była lepiej skorelowana i sprawniejsza. Część zajęć pokrywa się w ramach różnych przedmiotów. To prawda, chodziło też o eliminację. Ale osoby, które miały dostarczyć szczegółowe programy nauczania, zdawały sobie sprawę, jakie to może mieć konsekwencje. Dlatego skrzętnie się wymigiwano i ostatecznie tego nie zrobiono.
Pełna treść artykułu w październikowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|
REKLAMA |
|
|