Zbigniew Leszczewicz
Dobre i złe prawo
O prawie w geodezji dyskutują: prywatny przedsiębiorca Bogdan Grzechnik, doradca ONZ i UE doktor Jan Konieczny, samorządowiec Włodzimierz Kunach, przewodniczący Komitetu Geodezji PAN profesor Bogdan Ney, specjalista w zakresie SIT doktor Zygmunt Szumski oraz dyrektor państwowego przedsiębiorstwa Stanisław Wudarski
Zbigniew Leszczewicz: Zaprosiliśmy państwa dzisiaj, aby porozmawiać o dobrym i złym prawie w geodezji. Bardziej może o tym złym, bo z dobrego należy się cieszyć. Myślę tutaj zarówno o regulacjach ustawowych, jak i instrukcjach technicznych, które zwykle nie nadążają za technologią, o rozporządzeniach i zarządzeniach, napisanych czasami bez odpowiednich konsultacji, oraz błędach i niejednoznacznościach w przepisach szczegółowych, które pozornie są drobne, a wywołują znaczące konsekwencje.
Bogdan Ney: Panie redaktorze, temat, który pan poruszył, to bolączka wcale nie dzisiejsza i wcale nie tylko polska. Życie idzie naprzód, techniki i technologie rozwijają się bardzo szybko, natomiast porządkowanie powstających w toku tego rozwoju nowych pojęć pozostaje w tyle. Dlaczego tak się dzieje? Na pewno praprzyczyną tego zjawiska jest wielka trudność, a nawet niemożność przewidzenia pojęć, określeń oraz relacji między nimi, nie czekając na ich pojawienie się w życiu. Tylko jedna dyscyplina naukowa nie jest tym obciążona – matematyka, dyscyplina absolutnie abstrakcyjna, doskonała, tworząca modele nawet dla zjawisk nie istniejących. Natomiast geodezja nie może tak bezkarnie tworzyć modeli bez ich sprawdzania oraz popierania doświadczeniem. Z podobnymi problemami borykamy się nie tylko my, bo i w zespołach Unii Europejskiej, zajmujących się np. standaryzacją systemów informacji przestrzennej czy systemów informacji geograficznej, ustalenia są również opóźnione w stosunku do rzeczywistości.
Z. Leszczewicz: Czy to oznacza, zdaniem Pana Profesora, że nie ma wyjścia z tej sytuacji? Możemy tworzyć tylko „złe” prawo?
B. Ney: Nie, to oznacza, że dystans między faktycznym zaawansowaniem zawodu oraz jego normalizacją pojęciową i rzeczową trzeba zmniejszać, a nawet starać się wyprzedzać życie. Tworząc to prawo nie można zdać się tylko na prawników, nawet najlepszych, ale nie zajmujących się tematyką geodezyjną.
Pełna treść artykułu w kwietniowym wydaniu miesięcznika GEODETA
powrót
|