|2008-10-02|
Geodezja, Mapy, Prawo, Ludzie, Kataster
Kierunek koncentracja ? wywiad GEODETY z Tomaszem Myślińskim
Geodeta m.st. Warszawy mówi m.in. o kierunku rozwoju stołecznej służby geodezyjnej i kartograficznej
KATARZYNA PAKUŁA-KWIECIŃSKA: Zanim porozmawiamy o wielkim przetargu za 26 mln złotych, proszę powiedzieć, co się dzieje w warszawskiej geodezji? Jedna reorganizacja goni drugą.
TOMASZ MYŚLIŃSKI: Najogólniej problem ujmując, całość tych działań można syntetycznie opisać niemodnym już dzisiaj słowem: centralizacja. Z programu rozwoju stołecznej służby geodezyjnej i kartograficznej zatwierdzonego przez prezydenta m.st. Warszawy w 2005 roku wynikły określone priorytety. Pierwszym, który udało się zrealizować, było utworzenie w 2004 r. samodzielnego Biura Geodezji i Katastru. Wcześniej służba realizująca zadania geodezyjne z zakresu administracji rządowej była przybudówką Biura Gospodarki Nieruchomościami, Geodezji i Katastru – komórki Urzędu Miasta liczącej około 600 rozrzuconych po całym mieście osób. W tym rozwiązaniu organizacyjnym wpływ geodetów na to, co działo się w stołecznej geodezji, był bardzo mały. Biurem zarządzali prawnicy, a gospodarstwo pomocnicze – powiatowy ośrodek dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej – cieszyło się daleko posuniętą autonomią. W tej sytuacji punktem wyjścia do dalszych działań prorozwojowych stała się integracja administracji geodezyjnej i uzyskanie dla niej statusu odpowiadającego randze wykonywanych zadań. odbywało się to na raty, stąd może wrażenie wielości działań reorganizacyjnych. Początki były więc dość trudne, ale mamy już je za sobą, co pozwoliło nam przejść do następnego priorytetu, jakim dla miasta jest modernizacja ewidencji gruntów i założenie ewidencji budynków i lokali.
Jakie było zaawansowanie tych prac na starcie biura? Mimo że rozporządzenie o ewidencji gruntów i budynków obowiązuje od roku 2001, to do końca 2004 roku w stolicy temat pogłębionej modernizacji jej zasobu informacyjnego i sposobu jego obsługi praktycznie pozostawał nietknięty, co przy obejmowaniu obowiązków geodety miasta było dla mnie sporym zaskoczeniem. Ale to już historia. Prace w pierwszych dzielnicach (po uzgodnieniu projektu z wojewódzkim inspektorem nadzoru geodezyjnego i kartograficznego, co nie uchroniło nas jednak od błędów) udało się rozpocząć dość szybko, bo jeszcze w 2005 roku. Warunki aktualnie wykonywanej modernizacji na pewno są na wyższym poziomie jakościowym, niż to miało miejsce na początku, i ciągle jeszcze się uczymy. Niestety, pilne potrzeby miasta wymuszają pośpiech. W 2010 r. planujemy zakończenie tych prac dla całej Warszawy i wszystko wskazuje na to, że nam się uda.
Wróćmy do tego programu zatwierdzonego przez prezydenta. Warunkiem koniecznym jego realizacji jest koncentracja całej stołecznej służby geodezyjnej i jej zaplecza dokumentacyjnego w jednym miejscu.
Dlaczego to jest takie istotne w geodezji? Inni mogą się decentralizować, a my mamy się centralizować? Z tego, co obserwuję, z tą decentralizacją bywa różnie – wszystko zależy od rodzaju wykonywanych zadań. W administracji geodezyjnej odstąpiono od jakichkolwiek form podległości między szczeblem centralnym, wojewódzkim, powiatowym i gminnym. Wątpię, czy kompetencje można bezkarnie jeszcze bardziej rozdrobnić, zwłaszcza w tak zwartym organizmie, jakim jest miasto. Pozostają jeszcze kwestie prawne. Ustawa Prawo geodezyjne i kartograficzne jasno określa, że wykonujemy zadania z zakresu administracji rządowej, i – zgodnie z „ustawą warszawską” – nie ma podstaw prawnych do tego, aby te zadania przekazywać burmistrzom dzielnic. W stolicy bowiem dzielnice nie mają statusu gminy, lecz są jednostkami pomocniczymi Urzędu Miasta. Dlatego kiedy w 2004 r. zaczęło funkcjonować Biuro Geodezji i Katastru, we wszystkich osiemnastu urzędach dzielnic powstały jednocześnie jego delegatury, ukierunkowane na prowadzenie części opisowej ewidencji gruntów i budynków. Mieliśmy też początkowo odrębne od biura gospodarstwo pomocnicze – PODGiK – świadczący nam usługi na ogólnych zasadach. To bardzo komplikowało obieg informacji. Dlatego jednym z moich pierwszych posunięć było przejęcie obsługi państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego w jego części odnoszącej się do stolicy.
Cały wywiad ukaże się w październikowym wydaniu GEODETY
Katarzyna Pakuła-Kwiecińska
|