|2023-01-11|
Geodezja, Prawo
WSA o negatywnej weryfikacji przez WINGiK-a
Ponowne weryfikacje prac geodezyjnych przez WINGiK-ów niezmiennie rodzą rozbieżne interpretacje prawne. Istotny głos (a w zasadzie aż 7 głosów) na ten temat zabrał niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy.
Przedmiotem sprawy analizowanej przez ten WSA jest praca geodezyjna polegająca na inwentaryzacji powykonawczej przydomowych oczyszczalni ścieków. Starosta zweryfikował ją z wynikiem negatywnym, zarzucając geodecie przede wszystkim to, że w zgłoszeniu zastosował tzw. pajączka. Przypomnijmy, że termin ten jest używany w stosunku do obszaru zgłoszenia będącego wprawdzie jednym wielokątem, ale składającym się z kilku znacznie oddalonych od siebie obiektów połączonych wąskimi przesmykami. Zgodnie z interpretacją GGK stosowanie „pajączków” jest próbą obejścia prawa prowadzącą do uszczuplenia przychodów powiatu z tytułu udostępniania PZGiK.
W analizowanej przez WSA sprawie starosta zarzucił geodecie, że ten nie wykonał pomiarów na odcinkach łączących niezwiązane i niespójne obszary oddalone od siebie. Weryfikator podniósł ponadto, że wykonawca przygotował trzy mapy (odrębną dla każdej działki), tymczasem wynikiem pracy powinno być jedno opracowanie.
WINGiK utrzymał w mocy decyzję starosty. Nie dość, że podzielił zarzuty I instancji, to stwierdził dodatkowe nieprawidłowości wynikające z błędnego zastosowania standardów geodezyjnych oraz rozporządzenia ws. GESUT.
Geodeta nie zgodził się jednak z tym rozstrzygnięciem i odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Przed WSA wykonawca zarzucał WINGiK-owi przede wszystkim to, że ten uniemożliwił mu ustosunkowanie się do wyników weryfikacji swojej pracy. W jego ocenie wojewódzka inspekcja powinna bowiem sporządzić i przekazać mu protokół weryfikacji, otwierając tym samym drogę albo do poprawienia stwierdzonych usterek, albo do wejścia z organem w spór.
W odpowiedzi na te argumenty WINGiK stwierdził natomiast, że gdyby przyjąć stanowisko skarżącego, to wynikałoby z niego, że organ II instancji powinien przeprowadzić ponowną procedurę weryfikacji zgodnie z art. 12b Prawa geodezyjnego i kartograficznego. Tymczasem WINGiK jest tu ograniczony rozwiązaniami wynikającymi z Kodeksu postępowania administracyjnego.
W wyroku z 23 listopada 2022 r. [sygn. akt II SA/Bd 600/22] WSA uchylił zaskarżoną decyzję WINGiK-a. W uzasadnieniu sędziowie zaznaczyli m.in., że w orzecznictwie jednoznacznie wskazuje się na brak podstaw wykluczających możliwość dokonania ponownej weryfikacji pracy przez WINGiK-a. Jest to podyktowane gwarancyjnym charakterem przepisów art. 12b ust. 1–8 Pgik w zakresie uprawnienia wykonawcy prac do ustosunkowania się do wyników weryfikacji. Jeśli zatem w analizowanej sprawie WINGiK stwierdził nowe nieprawidłowości, to zobowiązany był sporządzić protokół weryfikacji i zwrócić wykonawcy przekazane przez niego wyniki pracy wraz z opisem stwierdzonych uchybień i nieprawidłowości. „Skoro skarżący nie otrzymał protokołu weryfikacji, to nie mógł się do niego ustosunkować. Tym samym pozbawiono go uprawnienia do wypowiedzenia się co do wyników weryfikacji” – czytamy w uzasadnieniu.
Ale na tym zarzuty WSA wobec WINGiK-a się nie kończą. Sąd twierdzi bowiem, że urząd ten „nie sprostał również obowiązkom organu odwoławczego”, a ten powinien obejmować dokonanie oceny legalności kontrolowanego rozstrzygnięcia starosty. Tymczasem istotną wadą protokołu sporządzonego przez organ I instancji był brak precyzyjnego określenia rzekomych naruszeń przepisów przez wykonawcę.
„Brak spójności, koherentności opisu stwierdzonego w protokole weryfikacyjnym naruszenia z przywołaną w nim podstawą prawną naruszenia, przy jednoczesnym niepowtórzeniu przez organ odwoławczy podstawy prawnej nieprawidłowości wskazanej w protokole weryfikacyjnym oznacza, że wykonawca pracy geodezyjnej pozbawiony został pełnej możliwości ustosunkowania się do zarzuconej mu w protokole weryfikacyjnym nieprawidłowości” – napisano w uzasadnieniu.
W ocenie WSA obowiązkiem WINGiK-a w tej sprawie było zatem zweryfikowanie prawidłowości sporządzonego przez starostę protokołu weryfikacyjnego i dokonanie oceny, czy jego ewentualna wadliwość mogła mieć istotny wpływ na wynik sprawy, tj. czy przed organem I instancji zapewniono skarżącemu realną możliwość nie tylko ustosunkowania się do wskazanych nieprawidłowości, ale i usunięcia ich, tak by niewadliwe wyniki pracy mogły zostać przyjęte do PZGiK.
W toku dalszego postępowania WINGiK powinien zatem dokonać ocenę prawidłowości i rzetelności weryfikacji starosty i albo uchylić jego zaskarżoną decyzję, albo przeprowadzić procedurę weryfikacji zgodnie z art. 12b ust. 6–8 Pgik (a zatem sporządzić protokół weryfikacji i umożliwić geodecie poprawienie stwierdzonych nieprawidłowości).
Już 7 podobnych rozstrzygnięć WSA
Treść powyższego orzeczenia opublikował Ogólnopolski Związek Zawodowy Geodetów (OZZG). Jak czytamy na stronie tej organizacji, w ostatnim czasie zapadło łącznie siedem podobnych rozstrzygnięć, a wszystkie dotyczyły tego samego geodety.
Z opisu sprawy dowiadujemy się m.in., dlaczego wykonawca zdecydował się na zastosowanie „pajączka”. Jak tłumaczy, wykonywał on zlecenie polegające na inwentaryzacji 100 przydomowych oczyszczalni, co miało stanowić jedno zamierzenie budowlane. „Naszym celem było zmniejszenie ilości operatów, dlatego też zgłaszaliśmy kilka działek w jednym zgłoszeniu” – tłumaczy w liście do OZZG. Jednocześnie zwraca uwagę, że na etapie zgłoszenia starostwo nie wnosiło w tej sprawie żadnego sprzeciwu.
Wspomniane 7 orzeczeń WSA w Bydgoszczy nie jest jeszcze prawomocnych.
Chcesz być na bieżąco z wydarzeniami w geodezji i kartografii? Zapisz się na bezpłatny newsletter!
Jerzy Królikowski
|