|2021-07-09|
Geodezja
Przegląd lokalnej prasy: coraz więcej nieprawidłowości przy modernizacji łęczyckiej EGiB
Badając kontrowersyjną modernizację EGiB w gminie Góra św. Małgorzaty, radni powiatu łęczyckiego odkrywają coraz bardziej zaskakujące nieprawidłowości.
Przypomnijmy, że lokalne media zainteresowały się tą sprawą w marcu br. Choć przedmiotowa modernizacja została przeprowadzona na zlecenie Starostwa w Łęczycy jeszcze w 2017 roku, to dopiero niedawno na jaw zaczęły wychodzić błędy wykonane podczas tych prac. Na przykład działka ciotki jednego z radnych skurczyła się o połowę z 0,73 ha na 0,47 ha. Te i inne stwierdzone wówczas nieprawidłowości potwierdzili nie tylko wynajęci przez właścicieli geodeci, ale także wojewódzka inspekcja w Łodzi. W ocenie WINGiK-a błędy powinny zostać naprawione przez wykonawcę, sęk w tym, że ten zdążył już ogłosić upadłość. Co więcej, okazało się, że geodeta uprawniony, który miał kierować pracami modernizacyjnymi, twierdzi, iż nie miał z nimi nic wspólnego, a jego podpisy zostały sfałszowane.
Mając na uwadze te nieprawidłowości, modernizacji EGiB w gminie Góra św. Małgorzaty zaczęli przyglądać się powiatowi radni. Czynności śledcze podjęli ponadto prokuratura oraz policja. O najnowszych ustaleniach w tej sprawie pisze portal leczyca.naszemiasto.pl.
Z lektury artykułu wynika, że nieprawidłowości przy tych pracach było znacznie więcej. Jak w rozmowie z portalem wylicza łęczycki radny Michał Czekalski, w trakcie prac – wbrew zapisom umowy – nie dokonywano odbiorów częściowych, a spisano jedynie protokół odbioru końcowego. Wykonawca miał ponadto prowadzić dziennik prac, co pozwalałoby zamawiającemu kontrolować postępy modernizacji. Firma nie wywiązała się jednak z tego obowiązku. W swojej ofercie wykonawca zadeklarował, że prace będzie wykonywać własnymi siłami, jednak w rzeczywistości korzystał z pomocy podwykonawców, w tym firmy żony kierownika wydziału geodezji Starostwa w Łęczycy.
Kolejna nieprawidłowość dotyczy opóźnień w realizacji prac. Zdaniem Michała Czekalskiego powinny one skutkować nałożeniem kar umownych. Zamiast tego z wykonawcą podpisano aneks, uzasadniając to wystąpieniem sytuacji nadzwyczajnej, tj. powodzi. Sęk w tym, że żadnych podtopień w tym miejscu i czasie nie było.
W artykule zwrócono również uwagę na pismo do łódzkiego WINGiK-a, jakie w odpowiedzi na skargę jednego z radnych wystosował ówczesny starosta (a dziś wicestarosta). Otóż stwierdził w nim, że wbrew zarzutom pomiary na jednej z działek się odbyły, co może potwierdzić właścicielka nieruchomości. Sęk w tym, że kobieta nie żyła już od 35 lat.
Tymczasem ówczesny starosta zrzuca winę na pracowników wydziału geodezji oraz byłego geodetę powiatowego. Radni zarzucają mu natomiast próbę tuszowania afery.
JK
|