|2019-12-13|
Geodezja, Prawo, Software
Nowelizacja pod aplikację: ministerstwo zabiera głos
Ministerstwo Rozwoju odniosło się do zarzutów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Geodetów, jakoby nowelizacja Prawa geodezyjnego i kartograficznego służyła przede wszystkim dostosowaniu przepisów do faktycznych możliwości oprogramowania firmy Geo-System.
Przypomnijmy pokrótce, że w liście otwartym OZZG zauważyło, że zgodnie z oficjalnym uzasadnieniem nowelizacja Pgik ma uprościć i przyspieszyć procedury administracyjne, szczególnie w kontekście realizacji inwestycji, tymczasem nowe przepisy przyniosą zgoła przeciwne efekty. Związek twierdzi, że faktycznym celem nowelizacji jest „adaptacja” Pgik do możliwości systemu iGeoMap/ePODGiK rozwijanego przez firmę Geo-System, prezesem której do połowy 2018 r. był Waldemar Izdebski, obecny główny geodeta kraju. To właśnie jemu minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński powierzył prowadzenie konsultacji tej ustawy – podkreśla OZZG. Na poparcie swoich zarzutów Związek przytoczył konkretne zapisy nowelizacji oraz zestawił je z możliwościami oprogramowania Geo-Systemu.
Ministerstwo murem za nowelizacją
Do listu otwartego OZZG odniósł się już nowy resort odpowiedzialny za geodezję, czyli Ministerstwo Rozwoju. Podsekretarz stanu Robert Nowicki podkreśla, że prace legislacyjne nad nowelizacją Pgik były transparentne i przebiegały zgodnie z prawem. W trakcie konsultacji każdy chętny miał prawo wyrazić swoją opinię o proponowanych przepisach i każdy postulat został przez autorów projektu przeanalizowany i rozpatrzony. Co ważne w kontekście listu OZZG, w konsultacjach nie uczestniczyły firmy informatyczne. Ich udział w pracach legislacyjnych ograniczył się jedynie do oszacowania kosztów dostosowania ich systemów do nowych przepisów – podkreśla Robert Nowicki.
W liście do OZZG Ministerstwo Rozwoju obszernie odniosło się do poszczególnych zarzutów związkowców. Jeśli chodzi o proponowane w noweli uzależnienie ryczałtu za materiały PZGiK jedynie od powierzchni, wiceminister zwraca uwagę, że wykonawca pracy geodezyjnej będzie miał dużą swobodę określania obszaru, na podstawie którego zostanie naliczona opłata. „Projektowane zmiany nie narzucają minimalnych odległości wokół obiektów liniowych bądź punktowych, jakie powinny być zachowane przy deklarowaniu obszaru, na którym wykonywane będą prace” – zauważa Robert Nowicki.
Resort broni także propozycji ograniczenia czasowego (do 1 roku) na przekazanie wyników pracy geodezyjnej. W jego ocenie brak ograniczeń w tym zakresie sprawia, że powiaty mają dziś problem z egzekwowaniem przekazywania do PZGiK wyników prac geodezyjnych. Starostwa nie mają także pełnej i wiarygodnej informacji o stanie prac wykonywanych na swoim terenie. Jednocześnie trudno uznać, że proponowane regulacje będą godziły w interesy wykonawców, bo projekt przewiduje możliwość przedłużenia wspomnianego terminu o kolejny rok.
W liście otwartym OZZG krytykował również wprowadzenie ograniczenia w zakresie możliwości dokonania jednym zgłoszeniem kilku celów pracy oraz likwidacji klasyfikacji prac geodezyjnych na rodzaje i cele lub spodziewane wyniki. W ocenie Ministerstwa Rozwoju podział na cele lub zakładane wyniki prac wydaje się być tworem sztucznym, a projektowane regulacje należy rozpatrywać jako zmianę redakcyjną.
Związek krytykował także rozszerzenie weryfikacji prac geodezyjnych o kontrolę spójności danych. Wiceminister wyjaśnia krótko, że celem tej zmiany jest uniknięcie sytuacji, gdy materiałami przekazanymi przez geodetę nie da się zasilić baz danych PZGiK.
Jednym z poważniejszych zarzutów odnośnie do oprogramowania Geo-Systemu, jaki pojawił się w liście OZZG, jest rzekome złe naliczanie opłat za materiały PZGiK. W ocenie Związku powiaty mogły stracić na tym błędzie nawet 2 mln zł. „Poleciłem Głównemu Geodecie Kraju, będącemu organem nadzoru geodezyjnego i kartograficznego i jedynym organem Służby Geodezyjnej i Kartograficznej nadzorowanym przez Ministra Rozwoju, analizę powyższych informacji i poinformowanie mnie o dokonanych ustaleniach” – pisze Robert Nowicki.
MR do OZZG: wcześniej nie kwestionowaliście tych zmian
W podsumowaniu swojego listu wiceminister rozwoju podkreśla, że w projekcie nowelizacji przewidziano 3-miesięczne vacatio legis. Wszyscy twórcy oprogramowania będą mieli zatem wystarczająco dużo czasu, by dostosować swoje programy do nowych przepisów.
Robert Nowicki zwraca także uwagę, że wiele rozwiązań proponowanych w tym projekcie zaczerpnięto z tzw. ustawy inwestycyjnej (na początku 2018 r. przerwano nad nią prace legislacyjne). W konsultacjach tego aktu uczestniczył również OZZG i wówczas nie zgłaszał podobnych uwag jak dziś – podkreśla wiceminister. Dotyczy to chociażby opłat ryczałtowych (wtedy związek kwestionował jedynie ich wysokość), weryfikacji spójności danych czy wprowadzenia ograniczenia czasowego dla deklarowanego terminu zakończenia pracy.
Pismo MR do OZZG
Jerzy Królikowski
|